Reklama

Gallagher szybuje wysoko

Noel Gallagher "Noel Gallagher's High Flying Birds", Universal

Były lider Oasis nie wychodzi poza swoją strefę komfortu, a wręcz się w niej okopuje. W takiej formie jednak nie był od lat.

Nie sposób nie odwoływać się przy okazji solowego debiutu Noela Gallaghera do okresu jego działalności w Oasis. Nie tylko z tego powodu, że gitarzysta jest autorem muzyki i słów do największych przebojów grupy. Również dlatego, że część materiału na "High Flying Birds" została wymyślona jeszcze przed rozpadem zespołu, z myślą o kolejnym wydawnictwie - na przykład numer "If I Had A Gun". Z kolei singel "The Death Of You And Me" momentami do złudzenia przypomina piosenkę "The Importance Of Being Idle" Oasis.

Reklama

Nie może być więc mowy od oddzielaniu dotychczasowej twórczości Gallaghera grubą kreską.

Jest zatem kontynuacja, ale też gwałtowny przypływ weny. Noel swoim solowym dziełem przypomina, dlaczego George Martin nazwał go najlepszym kompozytorem swojego pokolenia.

Utwory na "High Flying Birds" oparte są na ukochanym przez Gallaghera marszowym rytmie zmiękczanym przez gitarę akustycznę (mniej tu rock and rolla, mniej elektrycznych zwarć) i dopieszczanym okazyjnie m.in. przez sekcję smyczkową na drugim planie. To nie jest album, z którym się trzeba osłuchać, którego głębię docenia się za czwartym czy siódmym razem. Piosenki zaprzyjaźniają się ze słuchaczem już od pierwszych taktów, odpalcie sobie choćby "AKA... Broken Arrow".

Mimo licznych skojarzeń z Oasis nie można jednak powiedzieć, że Gallagher niczego nowego nie próbuje. Zaskakuje na przykład udział dęciaków ("Dream On", "The Death Of You And Me", "Stop The Clocks") czy choćby taneczny klimat piosenki "AKA... What A Life".

Przed wydaniem "High Flying Birds" zasadnicze pytania były dwa: czy Noel wciąż potrafi i chce pisać stadionowe hymny i czy poradzi sobie w roli głównego wokalisty. Na pierwsze pytanie należy odpowiedzieć twierdząco - refren "Dream On" pięknie zabrzmiałby na Wembley (inna sprawa, że na taki koncert póki co się nie zanosi; muzyk ma problemy z wchodzeniem w rolę charyzmatycznego frontmana). Co do drugiego... Noel bez wątpienia śpiewa czyściej od młodszego brata Liama (eks-wokalista Oasis), jego wokal jest pełny i dźwięczny. Ale na przykład w piosence "(Stranded On) The Wrong Beach" brakuje tej zadziorności Liama.

Tu i ówdzie pojawiły się głosy, że "High Flying Birds" to najlepsze dzieło Noela Gallaghera od czasu "(What's The Story) Morning Glory", a więc od, bagatela, 16 lat. Nie bawiąc się jednak w rankingi (należałoby zdecydować, czy płyta "Don't Believe The Truth" z 2005 roku jest przed czy za "High Flying Birds"), z radością donoszę, że starszy z braci Gallagher nie zawiódł wygórowanych oczekiwań.

8/10

Zobacz teledysk "If I Had A Gun":

Warto posłuchać: "Everybody's On The Run", "Dream On", "If I Had A Gun", "The Death Of You And Me", "AKA... Broken Arrow"

Czytaj recenzje płytowe na stronach INTERIA.PL!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Noela Gallaghera | Noel Gallagher | Liam Gallagher | Oasis | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy