Reklama

Etos watażki

Skorup "Etos kowboja", MaxFloRec

Niewprawne ucho mogłoby w Skorupie usłyszeć rapera, który wszedł za mikrofon na imprezie po to tylko, żeby trochę rozśmieszyć towarzystwo. Nie powiedziałbym, że to osąd nieprawdziwy, ale na pewno niepełny.

Nie jest przecież przypadkiem to, że jego poprzedni album - "Droga watażki" - znalazł się w niejednym podsumowaniu 2009 roku. Zupełnie zasłużenie. Gliwicki "watażka" to jeden z największych oryginałów w polskim hip hopie, a zarazem człowiek, który ma we krwi naturalną tendencję do poprawiania humoru słuchacza. Gość, którego puścicie swoim rodzicom mając pewność, że zrobi dobre wrażenie - o ile mają trochę dystansu i odrobinę poczucia humoru.

Reklama

Co otrzymujemy na płycie "Etos kowboja"? Dziewiętnaście kompozycji, które kompletnie różnią się od tego czego po polskim hip hopie można by się spodziewać kierując się stereotypami. Skorup jest wyjątkowy i zwolennicy jego gadek w których wspomina np. co koledzy radzili mu robić z dziewczynami, "żeby były wygibasy", albo z kim słuchał "Miejskiego Bagna" Molesty znajdą z pewnością wiele znakomitych wersów, które sprowokują uśmiech i sprawią, że "skorupowy" klimat zagości w głośnikach i... głowach odbiorców. Kowboj z Gliwic na podkładach porusza się korzystając z najprostszych rozwiązań, ale rzadko można uznać to za wadę. Może nie zaskakuje rozwiązaniami rytmicznymi, ale tak działa jego markowe zagranie...

Rapuje niby cały czas tak samo, ale dzięki temu zwieńczenia wersów dostają wyjątkowego impetu i przez to są bardziej zaskakujące i zabawne. Nie wolno pominąć tego, że Skorup potrafi bardzo umiejętnie korzystać ze swoich warunków głosowych, a z akcentów i naiwnej intonacji uczynić swój największy atut. Niewielu w Polsce tak umie. Niestety nie uniknął też błędów, choć chyba częściej koncepcyjnych niż warsztatowych.

Nie oszukujmy się - "Etosu" słucha się sporo gorzej niż "Drogi watażki". Czy wynika to z niepotrzebnego gromadzenia nie do końca zrozumiałych klimatów mistycznych? Czy zawiniła gorsza dyspozycja producentów (Puzzel, Ńemy i DiNO mogliby zrobić całość)? Może zabrakło trochę takich konceptów jak rewelacyjna "historia pociągowa" czy "Las to mój dom" z "Drogi..."? Pewnie wszystko po trochu. Pieniądze zainwestowane w ten album z pewnością zwrócą się dobrym humorem i trochę przyjaźniejszym nastawieniem do świata, a tak często brakuje tego na polskich płytach. Z drugiej strony "Etos kowboja" to zniżka formy. Płyta jest nierówna, niespójna, za długa i troszkę rozczarowująca. Na szczęście to wciąż coś wyjątkowego na polskim gruncie i mimo wielu niedociągnięć warto mieć to na półce. Kiedy dzień zacznie się źle, a Skorup zacznie rapować w głośniku najłatwiej będzie zrozumieć dlaczego.

7/10

Czytaj recenzje płytowe na stronach INTERIA.PL!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kowboj | Skorup | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy