Reklama

donGURALesko & Matheo "Vrony i Pro-tony": Sieje dziadzia rap [RECENZJA]

Idea mixtape'ów w naszym kraju nie ma wielkiej tradycji, zwłaszcza na mainstreamowym poletku, ale szacunek dla Gurala i Matheo, że próbują do rapowego uniwersum przemycić trochę prawdziwej hiphopowej konwencji. Może to i dobrze, zwłaszcza w tych czasach, bo już od dawna granice pomiędzy luźniejszym projektem a pełnoprawnym albumem zatarły się dość mocno.

Idea mixtape'ów w naszym kraju nie ma wielkiej tradycji, zwłaszcza na mainstreamowym poletku, ale szacunek dla Gurala i Matheo, że próbują do rapowego uniwersum przemycić trochę prawdziwej hiphopowej konwencji. Może to i dobrze, zwłaszcza w tych czasach, bo już od dawna granice pomiędzy luźniejszym projektem a pełnoprawnym albumem zatarły się dość mocno.
"Vrony i Pro-tony" to wspólny mixtape donGURALesko i Matheo /

Różnice mogą wnieść host, remixy hitów i "hitów", kawałki z różnych okresów, coś niepublikowanego. Wszystkiego po trochu, czyli jedno wielkie nic, a jednocześnie... wszystko. Zapachniało trochę tanią filozofią, ale szczęśliwie tej DGE na "Vronach i Pro-tonach" wszystkim oszczędził.

"Vrony i Pro-tony" to jednak prawdziwy mixtape, ale sięgający gwiazd. Nie przez poziom, ale ze względu na ten swój cały specyficzny feeling, konwencję i rolę DJ-a, więc propsik dla Soiny. Nie ma tu Lotka i Winiego, jest za to Skiba, który już na początku próbuje sobie przypomnieć najntisowe wyczyny w TV w mało śmiesznym "Teleintro".

Reklama

Z wizytą wpada też Czesław Mozil, postać z zupełnie innej bajki, który w "Kosmicznym aparacie" swoim refrenem na szybko próbuje wskrzesić banalną "Maszynkę do świerkania". Szkoda tylko, że robi się źle, kiedy wokalistka wpada w trans szalejących BPM-ów. Od Adiego Nowaka, utalentowanej, ale dawno już przebrzmiałej rapowej ciekawostki, lepiej w "Kwiatach" wypadają cuty z Maciejem Maleńczukiem. Ważne, że tych absurdów, humoru niskich lotów i poczucia przypadkowych elementów jest tu niewiele.

Uliczny real talk, styl, sznyt i ogólne bossostwo w swoim stylu przemyca za to Waldemar Kasta, rzucając w "Pipie, lampie, oranżadzie" mistrzowskim "Mniejsza o sławę, dbam o spraw poprawę / Jak ortopeda o poprawną postawę". Tak, Kasta Squad rządzi niepodzielnie, ale i tak najwyżej stoją akcje producenta.

Matheo jest królem, po prostu. Tak już się u nas nie produkuje, bo rządzą inne południowe inspiracje, ale te bangery mają w sobie wszystko, czego wymaga się od muzyki rozrywkowej, zwłaszcza przebojowości i doskonałego tła do popisów rapera.

Takie "Wahadełko" to nic innego jak najlepsze czasy G-Unit, potężny basik do szybkich samochodów i trochę orientu w tle, a "Sunie frunie" przecież nie jest gorsze. "Głośni, szybcy i źli" to bękart soundtracku z kina akcji klasy B z lat 80. z timberlake'owym obliczem Timbalanda. Serio, niezłe. Bedoes słysząc "Dwóch Gurali" mógłby się zastanowić, czy nie wrócić do współpracy z Golcami. Chociaż może lepiej nie, więc niech się zachwyca tylko beatem.

Podobać się może zabawa z perkusjami w "Kosmicznym aparacie". Wali purpurą z "Kop kicku" - chopped and screwed, slowed and throwed. "Na "Vronach i Pro-tonach" clapy i stopy nie pędzą jak szalone, rządzą syntezatory - prawdziwe, nie tanie bazarowe klawisze, czyli "Don Matheo brzdąka chore pianino", podążając za Guralem z "Badbota".

Koniecznie wspomnę też o dwóch innych producentach, którzy dorzucili tu swoich kilka groszy. Tailor-cut na warsztat wziął znakomite "Miejskie etno" i nadał mu zupełnie nowy, nocny wydźwięk. Tak, bije oryginał na głowę. Zupełnie inaczej trzeba podejść do "Pogody pod psem", które DJ Frodo chciał przynieść do modnego klubu, ale przed wejściem na imprezę powstrzymał go bramkarz. Szkoda, psuje trochę tracklistę.

Jest jeszcze on. Zapewne najważniejszy, nie schodzący poniżej swojego levelu, ale jest jak zupa pomidorowa konsumowana szósty raz w tygodniu. Zawsze dobry, ale przydałaby się chwila odpoczynku, bo donGURALesko wydał ostatnio tych projektów, a w drodze już kolejny. Ktoś zaraz powie, parafrazując klasyka, "spieprzaj, dziadzior", ale niech sobie ten DGE rapuje. Po swojemu!

Dużo tu znanych patentów, pewności siebie, przechwałek, giętkiego flow, podręcznikowego kombinowania. To jest mistrzowskie na przykład: "Teraz na bit wchodzi Pierre Takise / Nie pasuje? Lepiej czesz kłaki se / A ja dawno będę gdzieś na Belize / O, Champs Élysées / Mam słów walizę / Faje dziad pali se" w "Zajko Kokorajko". Albo to: "Wielki Szu, Wielki Szlem, wielkie halo / Miałem plan, miałem sen, miałem talon" i "Chowamy trypki w trymnach jak 'Allo Allo' / Powiedz to naszym rywalom, tym, k***, beksa lalom", obydwa z "Wielkich rzeczy". Klasyczny Gural. Niby bez treści, ale jak przychodzi co do czego, to wszystko trzyma się kupy i ma sens. Najważniejsze, że jest lekko, a poważne linijki nie są sztucznie pompowane - raper bawi się słowami, majka trzyma jak gardę, a jak trzeba to zapali albo napije się Harnasia. Rozrywka przede wszystkim.

DGE nie Paluch, ale pewniakiem jest. Matheo niczym prawdziwy maestro. Last but not least - DJ Soina też jest tu ważny, bo cuty i skrecze nie tylko są na swoim miejscu, ale i doskonale korespondują z raperem. "Vrony i Pro-tony" to mocny album, o, pardon, mixtape. Do fury, na imprezę, czyli o to w tym wszystkim chodziło. Do szybkiej konsumpcji, nie do szybkiego zapomnienia.

donGURALesko & Matheo "Vrony i Pro-tony", Shpady

7/10

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: DonGURALesko | Matheo | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy