Reklama

Bitamina "Kwiaty i Korzenie": Poka jak u ciebie grają [RECENZJA]

Najbardziej uniwersalny zespół w naszym pięknym kraju znowu postanowił trochę zmienić kierunek. Ciągle szuka, próbuje, kombinuje i różnie na tym wychodzi.

Najbardziej uniwersalny zespół w naszym pięknym kraju znowu postanowił trochę zmienić kierunek. Ciągle szuka, próbuje, kombinuje i różnie na tym wychodzi.
Okładka płyty "Kwiaty i Korzenie" grupy Bitamina /

Ciężko w to uwierzyć, ale w 2019 roku ciągle można znaleźć ludzi, dla których Bitamina robi rap i na siłę starają się kategoryzować zespół Vita, ekhm, Mateusza Dopieralskiego do hiphopowych kategorii. Teraz jest być może najlepszy czas na ostateczną weryfikację - zespołu nie interesują ramy gatunkowe. Robią swoje. Ale trochę posiłkując się tytułem - korzenie są ważne.

Najczystszej wody rapu jest tu jak na lekarstwo, więc podążając za słowami Piha ustalmy raz jeszcze - to nie jest hip hop. "Kwiaty i Korzenie" to muzyka pełna gębą i obecnie największa gratka nie tylko dla stałych uczestników Męskiego Grania, słuchaczy radiowej Trójki, ale i takiej alternatywy, która swoimi chorymi wycieczkami nie powoduje dziwnych odruchów. Bitamina jest wyborem bardzo bezpiecznym, na wielu płaszczyznach dobrym, ale też takim, który... tym razem nie postawił kropki nad "i".

Reklama

Hiphopowych korzeni jest tu jednak całkiem sporo (dobrze znający Vita z pewnością pokochają "Czerwone Oko 2013" (posłuchaj!), prosi się też o dobry storytelling na podkładzie z "Historii bez nazwy"), ale "Kwiaty i Korzenie" to przede wszystkim solidna wypadkowa wszystkich wcześniejszych dokonań grupy. To najlepsze streszczenie twórczości zespołu - z abstrakcyjnymi wierszami Piotra Sibińskiego, wycieczkami w stronę awangardy i chwytliwymi linijkami Dopieralskiego.

Czuć aurę "Placu Zabaw" w "Na uchu słonia" (posłuchaj!), "Len i Krawiec" oraz "I" brzmią niczym utwory nagrane podczas sesji "C", "Odnajdziemy raj" i "Poka jak u ciebie tańczą" (trzeba jednak przyznać, że z wyborem tego numeru na singel to dobrze trafili) to ubożsi krewni "Domu" z "Kawalerki", a nad całością unosi się duch "Listów Janusza". Dzieje się całkiem sporo.

Muzyczny tygiel? Jak najbardziej, ponieważ brzmienie zespołu ponownie się zmieniło. Duża w tym zasługa Moo Latte, który odpowiada za lwią część materiału. Producent, autor świetnego zeszłorocznego "Syd", wniósł sporo świeżości do twórczości Bitaminy, dzięki czemu eklektyzmu i nietypowych jak na polskie podwórko inspiracji jest jeszcze więcej.

Dużo tu world music (i to tak dużo, że ciężko wyróżnić chociaż jeden numer, ale za przykład niech posłuży wizytówka albumu - "Prezydent", posłuchaj!) i przyjemnego, alternatywnego grania. Na pierwszy plan wychodzą instrumenty, zwłaszcza świetne bębny, elektronika została ograniczona do minimum. Brzmi to naprawdę dobrze i ciężko jest się do czegokolwiek przyczepić.

Sprawdź tekst utworu "Na pół" w serwisie Tekściory.pl!

Bitamina jeszcze nigdy nie była tak zaangażowana. Reminiscencje i nostalgia trochę zeszły na bok i ustąpiły miejsca dwuznacznym tekstom, które często zahaczają o tolerancję (świetne linijki  "Tak, tak, jesteś moim bratem / Napijmy się zatem" w "Mama Europa") czy nawet politykę i ekologię.

Oczywiście nie brak tu starszych, doskonale znanych tematów czy ukrytych peanów na cześć marihuany, jednak giną one w koncepcie. I dobrze, bo całość podana głosem Dopieralskiego może się podobać. Największy zarzut można mieć do uzupełniających kawałki, niekiedy solowych, poetyckich slamów Sibińskiego, które niestety, nie dotrzymują kroku pozostałym tekstom. Zanudzają, wręcz odpychają, pozornie tylko urozmaicając numery.

Sprawdź tekst utworu "Po burzy" w serwisie Tekściory.pl!

Zespół nie szokuje. Cały proces zmian przebiegł bez drastycznych ruchów, mimo że sporo tu nowości. Pojawiają się nawet goście, chociaż bezbarwnych występów Grubsona i Jareckiego do udanych zaliczyć nie można. "Na poważnie" wróciły przeraźliwie nudne melorecytacje, którym strasznie daleko do mocnych, zachwycających swoją prostotą wersów Dopieralskiego. Specyficzny klimat to też trochę za mało, żeby poczuć się w pełni usatysfakcjonowanym. Ale i tak warto sprawdzić, a nuż?

Bitamina "Kwiaty i Korzenie", Kalejdoskop Records

7/10




INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Bitamina | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy