Reklama

Beth Hart "War In My Mind": W mojej głowie wojna [RECENZJA]

"War in My Mind" to najbardziej osobisty, intensywny album od Beth Hart - w porządku. A jednak pozostawia on spory niedosyt.

Beth Hart zdarzało się grać przed samym Barackiem Obamą, ale w Polsce wokalistka nie cieszy się aż tak wielką popularnością. Okazji do jej poznania było jednak całkiem sporo, bo nie dość, że u nas grała, to do współpracy zapraszali ją Slash czy Joe Bonamassa, którzy w kraju nad Wisłą mają swoje rzesze fanów.

Może przy okazji "War in My Mind" się coś zmieni? Szczególnie że to album zapowiadany jako najbardziej osobisty ze strony wokalistki. Trudno się tej deskrypcji dziwić - już sam tytuł odnosi się do problemów ze zdrowiem psychicznym samej Beth [wokalistka zmaga się z chorobą afektywną-dwubiegunową - przyp. red.].

Reklama

"War in My Mind" faktycznie miewa emocjonalne szczyty z dodatkiem osobistych wycinków z życia Beth. Trudno nie poczuć ciarek na skórze przy "Rub Me For Luck", gdy po fortepianowych zwrotkach z małym dodatkiem gitary nagle natrafiamy na wyciszony mostek przed refrenem, który nie zapowiada mocnego, wzniosłego refrenu w duchu. Całość jest wręcz bardzo bondowska w wydźwięku.

Równie dobrze sprawdza się "Without Words in the Way" (posłuchaj!) utrzymane z kolei w duchu melancholijnego wokalnego jazzu z połowy XX wieku: co jak co, ale Julie London byłaby dumna. Fani gospel otrzymują z kolei bardzo przyjemne, natchnione "Let It Grow". A już w ogóle najcieplej na sercu robi się podczas przepięknego "Sister Dear" - utworze będącym formą przeprosin dla swojej starszej siostry, z którą to Beth łączyły dość trudne relacje, nasilone jeszcze przez przedwczesną śmierć drugiej siostry.

Album można podzielić w zasadzie na dwie części: fortepianowe, emocjonalne utwory (w ogóle duet kończący płytę w postaci "Woman Down" oraz "I Need A Hero" też robi swoje) i piosenki bardziej dynamiczne, mocniejsze, kierujące się w stronę blues rockową. Niestety, te drugie już nie porywają.

Nawet jeżeli pierwiastek bluesowy jest tu bardzo silny, to zdarza się, że zestawiany jest z americaną, tak jak chociażby w rozpoczynającym album "Bad Woman Blues" albo "Try a Little Harder" (ale ten wyciszony, soulowy mostek jest naprawdę świetny - szkoda, że to tylko krótki fragment!). Nie tylko wypada to bardzo przeciętnie, ale również potrafi wyprać całkiem nieźle zapowiadającą się kompozycję z emocji. Pozbawione pomysłów "Sugar Shack" przechodzi w zasadzie niezauważenie, wyróżniając się co najwyżej wygrywanym na syntezatorze arpeggio, a "Spanish Lullaby" to już w ogóle jakiś rockowy standard radiowy do zapomnienia, również przez brzmienie.

Sprawdź tekst "Bad Woman Blues" w serwisie Teksciory.pl!

Otóż to: brzmienie. Mam z nim spory problem, wszak nie wiem skąd w ogóle ta tendencja do przekompresowywania albumów z tego rodzaju graniem - o ile w utworach na fortepian da się to jeszcze przeżyć, to gitarowe momenty aż proszą o lepsze potraktowanie. Riffy gitarowe nie działają, bo ktoś postanowił je pochować w utworach, wykastrować z wszelkiego brudu, a na dodatek pozbawić całości dynamiki, przez co nie ma to zwyczajnie mocy.

Podobnie bębny, które grają przez całe "War in My Mind" tak samo matowo, ale nie mają tej siły nośnej, która powinna w nich tkwić, gdyby na poziomie obróbki ktoś dał perkusji bardziej oddychać. Wygląda więc na to, że największą siłą piosenek jest sam śpiew Bath Hart i to jest prawda, to jest fakt.

Wokal na pewno imponuje. Ba, nie wiem czy w muzyce rozrywkowej da się w ogóle znaleźć drugi taki kontralt. Głos autorki "War in My Mind" potrafi zejść tak nisko, że zawstydza wiele basów (mam tu na myśli oczywiście rodzaj męskiego głosu, nie instrument) - jest niesamowicie silny, donośny, szczególnie że Beth wprawia w osłupienie, śpiewając z nieprawdopodobną pewnością siebie.

Charyzma zresztą jest tu słowem-kluczem, dzięki któremu można wybaczyć naprawdę sporo. Mimo wszelkich wad "War in My Mind", warto bowiem sprawdzić album chociażby dla partii wokalnych i tych bardziej wyróżniających kompozycji. Beth Hart jest wszak niesamowicie utalentowaną wokalistką, a że nie wszystkie pomysły jej wyszły? To naprawdę nieważne.

Beth Hart "War in My Mind", Mystic Production

6/10


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Beth Hart | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy