Adele "30": Otrę twoją twarz [RECENZJA]
Poziom oczekiwania na nową płytę Adele przekroczył wszelkie możliwe normy. Ale już po pierwszych zapowiedziach słychać było, że cierpliwość się opłacała. Bo Adele wróciła i silniejsza, i jeszcze bardziej otwarta. Choć w warstwie muzycznej "30" bazuje raczej na dobrze znanych patentach.
O Adele w ostatnich miesiącach słyszeliśmy w dużej mierze w kontekście jej fizycznej przemiany. Adkins zmieniła się niemalże nie do poznania, co zresztą spotkało się zarówno z pełnymi podziwu, jak i nieprzychylnymi komentarzami. Sama Adele w jednym ze szczerych wywiadów przy okazji promocji zbliżającej się premiery płyty powiedziała, że była zawiedziona głosami kobiet, które krytykowały jej schudnięcie. W innym wywiadzie natomiast artystka opowiedziała szczerze o swoim rozwodzie i uczuciach, które temu towarzyszyła. Przez ostatnie lata tematów na piosenki Brytyjka zebrała co niemiara.
Zaczęła zresztą od singla "Easy on me" (sprawdź!), w którym prosi, by być dla niej delikatnym, dać na wstrzymanie, mieć dla niej wyrozumiałość. Choć treściowo był to dobry wstęp dla nowej opowieści w jej karierze, pod względem muzycznym singel nie wprowadzał niczego nowego - ot, klasyczna ballada, z lekko patetycznym nastrojem, dokładnie w stylu Adele. Już teraz wiemy, że "30" skrywa znacznie ciekawsze kawałki.
Takie jak choćby lekko bujający "My Little Love" (posłuchaj!), będący zresztą jednym z najbardziej poruszających momentów na płycie. Adele rozmawia w nim ze swoim synem Angelo, tłumacząc mu swoje uczucia, ale i otwierając się na jego lęki i niepokoje. Mama musi się jeszcze wiele nauczyć - śpiewa Adele.
Adkins sprawiła słuchaczkom i słuchaczom płytę do wypłakania, ale i ukojenia. "Wypłacz się, otrę twoją twarz" - słyszymy w lekko motownowym "Cry Your Heart Out".
Z kolei w "Love Is a Game", opowiadającym o konfrontacji z wyobrażeniami dotyczącymi miłości, Adele skręca w stronę soulu. I właśnie te soulowe i gospelowe tropy są na "30" znacznie ciekawsze niż te balladowe, jak choćby w nieco nudnawym "I Drink Wine".
Innym mocnym fragmentem jest delikatnie jazzowy "Strangers by Nature", stworzony razem z Ludwigiem Göranssonem. Klawiszowe tło przetykane jest tu z melodramatyczną smyczkową frazą.
Tak jak można było spodziewać się po zapowiedziach, "30" odzwierciedla różne emocje i stany, które artystce towarzyszyły przez ostatnie lata. Zarówno rozczarowanie, smutek czy stany depresyjne, jak i poczucie siły i pocieszenie.
Pozostaje pytanie, ile te piosenki (choć świetnie skomponowane i wyprodukowane, muzycznie niekoniecznie odkrywcze), byłyby warte bez całego kontekstu, w którym przyszło im się narodzić. Zdaje się jednak, że ta kwestia zupełnie nie martwi wielbicieli i wielbicielki Adele. Czemu dali wyraz choćby w dniu premiery singla "Easy On Me", który pobił wówczas m.in. rekord odsłuchów na Spotify.
Adele "30", Sony Music Polska
7/10