Przystanek Woodstock 2015
Reklama

Kuba Płucisz i Goście: Przystanek Woodstock to mój dom

Wydarzeniem na Małej Scenie Przystanku Woodstock był specjalny koncert projektu Kuba Płucisz i Goście.

Wydarzeniem na Małej Scenie Przystanku Woodstock był specjalny koncert projektu Kuba Płucisz i Goście.
Tomasz "Kowal" Kowalski na Przystanku Woodstock /INTERIA.PL

Występ Kuby Płucisza z udziałem licznych gości rozpoczął się z godzinnym poślizgiem, dzięki czemu miałem nieoczekiwanie okazję (wraz z coraz liczniejszą publicznością) zobaczyć kanadyjską grupę Canailles. Ośmioosobowa ekipa z Montrealu zaprezentowała skoczną mieszankę folku, country, bluegrass i zydeco. Formacja na Przystanek Woodstock jechała 20 godzin. "Największy tłum, jaki kiedykolwiek widzieliśmy!" - z uznaniem podkreślali Kanadyjczycy, którzy mocno rozbujali wielotysięczny tłum.

Przed pojawieniem się Kuby Płucisza na Małej Scenie po raz pierwszy tego dnia zawitał Jurek Owsiak. Głównodowodzący Przystanku jednak nie został na koncercie i nie wykonał swojej partii "Mógłbym być teraz w USA" z nowej wersji przeboju "Mój dom".

Reklama

Występ byłego gitarzysty i współzałożyciela grupy Ira można podciągnąć pod woodstockową ideę projektów specjalnych - przypomniano współpracę Płucisza z Owsiakiem przy pierwszych akcjach Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i występ Iry na pierwszym Przystanku Woodstock w Czymanowie w 1995 roku. Do współpracy w Kostrzynie nad Odrą gitarzysta zaprosił kilkudziesięciu przyjaciół - od starego znajomego jeszcze z czasów z Iry, gitarzysty Piotra Łukaszewskiego, po przedstawicieli młodszego pokolenia: Damiana Ukeje, Ernesta Staniaszka, Łukasza Drapałę (Chemia), Igora Herbuta (LemON), Rudą i Łukasza Lazera (Red Lips), Kasię MośPawła Piecucha (to właśnie z nim współpracę przy nowych piosenkach nawiązał Kuba Płucisz; swoją drogą nie ma co się dziwić, bo Paweł może pochwalić się barwą głosu przypominającą wokal Artura Gadowskiego z etapu największych sukcesów Iry z lat 90.).

Najwięcej emocji wywołał jednak sparaliżowany po wypadku na motocyklu Tomasz "Kowal" Kowalski. Laureat "Must Be The Music" w czerwcu 2014 r. zderzył się z samochodem w wyniku czego stracił władzę w nogach. Dzięki żmudnej rehabilitacji może poruszać się w specjalnym egzoszkielecie - to w nim pod koniec kwietnia pojawił się na deskach Teatru Śląskiego (przed wypadkiem wcielał się tam w rolę Ryśka Riedla w spektaklu "Skazany na bluesa" w reżyserii Arkadiusza Jakubika) i na początku maja w roli gościa specjalnego w półfinale dziewiątej odsłony "Must Be The Music". Występ na Woodstocku był dla Tomka Kowalskiego dużym wysiłkiem, paradoksalnie chyba bardziej emocjonalnym niż fizycznym. Długowłosy wokalista nie potrafił ukryć wzruszenia.

Zaśpiewany najpierw przez niego samego "Adres w sercu" (z refrenem "Niech będzie tak jak tego chcesz/Zabierz swój płaszcz i adres w sercu skreśl") przeciągnął się do tego stopnia, że na scenie dołączyli do Tomka Kowalskiego kolejni wokaliści, a także jego syn Natan. W związku z tym zmianie uległa zaplanowana wcześniej kolejność i Tomek Kowalski zaśpiewał utwór, który mógłby być jego hymnem - "Nadzieja".

Tomasz Kowalski i "Adres w sercu":

"Nie ma nikt, takiej nadziei jak ja / Nie ma nikt, takiej wiary w ludzi i cały ten świat / Nie ma nikt, tylu zmarnowanych lat / Nie ma nikt, bo któż to wszystko mieć by chciał" - ten fragment zrobił duże wrażenie.

Zanim na scenie pojawił się Tomek Kowalski z synem doszło do jeszcze jednego spotkania pokoleń - swój autorski utwór "Właśnie ja" wykonała grupa Rosa z gitarzystą Mikołajem Płuciszem w składzie. W ten sposób po raz pierwszy razem ze sobą zagrali ojciec Kuba i syn Mikołaj.

Głównodowodzącego projektu mocno zaskoczyli jego przyjaciele, kiedy to przed finałem na scenę na skrzyni w której przewożony jest sprzęt wjechał urodzinowy tort w kształcie gitary. 6 sierpnia gitarzysta kończy 51 lat, a pierwsze informacje o projekcie Kuba Płucisz i Goście związane były właśnie z okrągłym jubileuszem rok wcześniej. To wtedy miała się pojawić płyta z nowymi wersjami dawnych przebojów Iry autorstwa właśnie Płucisza.

Na zakończenie już wszyscy uczestnicy (w sumie kilkudziesięciu muzyków) wykonali hit "Mój dom". Myślę, że zdecydowana większość zgromadzonych na scenie i pod nią może powiedzieć, że tytułowy "Mój dom" to Przystanek Woodstock.

Michał Boroń, Kostrzyn nad Odrą

Zobacz teledysk "Mój dom":

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kuba Płucisz | Przystanek Woodstock
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama