Przystanek Woodstock 2015
Reklama

Curly Heads: Wiemy, że Woodstock ma specyficzny klimat

- Może my tam nie za bardzo pasujemy jako widzowie… Zobaczymy czy będziemy pasowali jako artyści - zastanawiał się Oskar Bała, gitarzysta Curly Heads, podczas rozmowy z Interią, odpowiadając na pytanie o występ jego formacji na zbliżającym się Przystanku Woodstock. Z muzykami Curly Heads spotkaliśmy się podczas Open'er Festival w Gdyni na początku lipca.

Curly Heads promują debiutancki album "Ruby Dress Skinny Dog". Zespół wystąpił już w wielu różnych, czasem bardzo wyjątkowych miejscach: m.in. wraz z Kasią Nosowską uświetnił uroczystość rozdania "Paszportów Polityki", pojawił się na festiwalu w Opolu i zaprezentował na Open'erze.

Podczas gdyńskiej imprezy udało nam się porozmawiać z Dawidem Podsiadłą, Oskarem BałąDamianem Lisem, których wypytaliśmy o owe koncerty oraz zagadnęliśmy o nadchodzący Przystanek Woodstock, na którym zagrają po raz pierwszy.

Reklama

Muzycy nie ukrywali, że choć krótkie sety, jak w Opolu, czy podczas gali "Polityki", są fajne, to najlepiej czują się mogąc zagrać pełnowymiarowy koncert.

- Jesteśmy zespołem, który potrzebuje nakręcenia się i rozpędzenia w koncertowy bieg - przyznał Damian, perkusista formacji.

- Myślę, że tak naprawdę najlepiej czujemy się grając klubowe koncerty. Takie nasze, gdzie gramy tylko my. Wtedy jest najlepszy feedback od publiczności. Wiemy, że nasi fani inaczej nas odbiorą niż festiwalowa publiczność, która może trafić na nasz koncert przez przypadek - wtórował mu Oskar.

Z drugiej strony zespół zdaje sobie sprawę, że osoby przypadkowe to potencjalni fani, których dobrym występem może do siebie przekonać. 

- Gdy widzi się publiczność, ma się świadomość, że nie wszyscy nas znają i trzeba zrobić tak, by dać się poznać z jak najlepszej strony. Ale, gdy gramy, a ludzie przychodzą, zostają i jeszcze się bawią, to jest po prostu wow! - komentował Damian.

- Koncerty klubowe są najbardziej komfortowe do grania - zgodził się z kolegami Dawid, który sytuację do występu przed fanami porównał do spotkania z dziewczynami.

- To jest tak jak z dziewczyną, o której wiesz, że się w tobie zakochała i musisz do niej pójść i powiedzieć: "Dobra, ekstra, ja ciebie też lubię!". To jest prosta gra. To jest banalne. Oczywiście, wiadomo, że nie można fanów zawieść, trzeba dać im jak najlepszą dawkę muzy, ale grając dla nich jest łatwiej, bo wiesz, że chcieli być na twoim koncercie i więcej mogą ci wybaczyć.

- Z drugiej strony, gdy wyobrażę sobie, że tłum przy scenie liczy kilka tysięcy osób, a nie kilkaset, i zareaguje podobnie jak publiczność w klubie, choćby nawet tylko połowa tego tłumu, to będzie to najprzyjemniejsze wspomnienie - rozmarzył się wokalista.

Choć z ekipą Curly Heads spotkaliśmy się podczas Open'era zagadnęliśmy ją o przygotowania do występu na Przystanku Woodstock (grupa zagra tam na Małej Scenie w nocy z 30 na 31 lipca - początek o godz. 0:20).

Muzycy zgodnie przyznali, że gdyński koncert będzie dla nich pewnym testem i przedsmakiem tego, co być może spotka ich na festiwalu organizowanym przez Jurka Owsiaka. 

- Wiemy, że Woodstock nie jest imprezą dla każdego, ma swój własny specyficzny klimat: wolność, swobodę. Może my tam nie za bardzo pasujemy jako widzowie... Zobaczymy czy będziemy pasowali jako artyści - zastanawiał się Oskar, który do Kostrzyna wybierał się trzy razy, ale nigdy, z różnych względów, nie dotarł. Dawid i Dmian również na Przystanku jeszcze nie gościli.

- Jeżeli dziś nam dobrze pójdzie, to na Woodstock pojedziemy z troszeczkę większym luzem - deklarował gitarzysta.

"Curly Heads zaprezentowali w Gdyni głównie utwory ze swojego debiutu, ‘Ruby Dress Skinny Dog’, czyli znakomitego materiał o brzmieniu nieustępującym najlepszym, takie też osiągnęli na żywo" - relacjonowaliśmy koncert Dawida i spółki. Wydaje się więc, że panowie nie mają się czego obawiać. Mimo wszystko muzycy biorą pod uwagę, że impreza w Kostrzynie rządzi się innymi prawami, niż klasyczne muzyczne festiwale i przygotowują specjalne atrakcje.

Damian przyznał, że będą zmiany w setliście. Nieco więcej zdradził Dawid:

- Do takich wielkich wydarzeń zawsze przygotowujemy specjalną, różniącą się oprawę wizualną. Nie wiem czy zagramy piosenki z repertuaru innych zespołów, ale na pewno jakaś świeżość się pojawi.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Curly Heads | Przystanek Woodstock
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy