Pol'And'Rock Festival 2018
Reklama

Pol'And'Rock Festival 2018: Jurek Owsiak, czyli "Kapitan Polska" [relacja z trzeciego dnia]

Koło godz. 4 nad ranem z soboty na niedzielę zakończył się Pol'and'Rock Festival (dawny Przystanek Woodstock), ale uczestnicy wcale nie chcą wyjeżdżać z Kostrzyna nad Odrą.

Koło godz. 4 nad ranem z soboty na niedzielę zakończył się Pol'and'Rock Festival (dawny Przystanek Woodstock), ale uczestnicy wcale nie chcą wyjeżdżać z Kostrzyna nad Odrą.
Jurek Owsiak i uczestnicy Pol'and'Rock Festival 2018 /Stanisław Wadas /WOŚP

Pol'And'Rock Festival (wcześniej znany pod nazwą Przystanek Woodstock) to największy w Polsce i jeden z największych w Europie festiwali muzycznych. Tegoroczna edycja odbywa się w terminie 2-4 sierpniaKostrzynie nad Odrą (woj. lubuskie).

Upał nie odpuszczał aż do zachodu słońca, które powoli chowało się za Dużą Sceną, oświetlając jeszcze od czasu do czasu kolorowych uczestników. Tak gorącej edycji (bez kropli deszczu!) nie pamiętają nawet woodstockowi weterani.

Głównymi muzycznymi atrakcjami ostatniego dnia Pol'and'Rock są m.in. metalowcy z SoulflyIn Flames, reprezentant sceny reggae Alpha Blondy i polski Lao Che (Duża Scena) oraz jamajski Big Mountain, Szwedzi z Blues Pills czy Koniec Świata (Mała Scena).

Reklama

Na Dużej Scenie ostatni dzień rozpoczęli dobrze znani w Kostrzynie muzyczni wariaci z Hope. Mocne brzmienia tak charakterystyczne dla tegorocznej edycji kontynuowali wybrani w czeskich eliminacjach Hentai Corporation oraz laureaci Złotego Bączka (Mała Scena - zagranica) Counterfeit.

Zagęściło się pod sceną za sprawą mocarnej ekipy Soulfly, dowodzonej przez obchodzącego w Kostrzynie nad Odrą swoje 49. urodziny Maxa Cavalerę, niegdyś lidera i założyciela Sepultury.

Potężne riffy, pulsująca sekcja rytmiczna, mocne teksty - zdecydowanie jeden z lepszych występów trzeciego dnia.

Dawkę tak lubianych przez festiwalowiczów rozbujanych rytmów reggae dostarczył im Alpha Blondy. Wokalista pochodzący z Wybrzeża Kości Słoniowej naprawdę nazywa się Seydou Koné i cieszy się statusem gwiazdy, szczególnie w Afryce (poza własnymi numerami zaśpiewał także przebój "Wish You Were Here" Pink Floyd). W swoich tekstach z zaangażowaniem porusza kwestie społeczne, biorąc pod opiekę ubogich i pokrzywdzonych. W trakcie jego występu publiczność przykryła rozwinięta flaga Amnesty International.

Największą frekwencją mogła się pochwalić grupa Lao Che, zdecydowany faworyt do plebiscytu Złotego Bączka. Zespół postawił na nostalgiczno-sentymentalny klimat, szczególnie na początku opierając program na dwóch ostatnich płytach: "Wiedza o społeczeństwie" (2018) i "Dzieciom" (2015). Słowa wyśpiewane przez Spiętego mocno zapadały w pamięć.

"United Colors of Armageddon", "Nie raj", "Gott Mit Lizus", "Zbieg z Krainy Deszczowców", "Szkolnictwo" - to w zasadzie połowa "Wiedzy o społeczeństwie". Grupa z Płocka ma całkiem sporą wiedzę o społeczeństwie woodstockowym (Spięty konsekwentnie używał starej nazwy festiwalu), które wyraźnie przyszło słuchać jej muzyki.

Nie mogło zabraknąć "Wojenki", a na bis zespół zagrał "Kapitana Polskę" i "Govindam". "Kapitan Polska / Poszukiwany / Poszukiwana / Kapitanie / Modlę się do pana kapitana / Przybądź i bądź" - śpiewał Spięty.

Dla wielu uczestników takim "Kapitanem Polską" wzywającym do działania ponad podziałami jest Jurek Owsiak. Nie muszą się zgadzać z jego poglądami, nie zawsze poprą muzyczne wybory, ale chętnie stawią się do Kostrzyna nad Odrą na jego wezwanie, by przez trzy dni (a często dłużej) pobyć razem, wymienić doświadczenia, poznać nowych przyjaciół, oderwać się od szarej codzienności.


Po metalowcach z In Flames ok. godz. 3 w nocy na scenie zameldowała się jeszcze dziewczyna z gitarą - Agata Karczewska. Szersza publiczność może ją pamiętać z ostatniej edycji "Idola", ale na Dużą Scenę trafiła z eliminacji. Zapamiętajcie to nazwisko, jest spora szansa, że usłyszycie je ponownie.

Na pożegnanie wystąpił Piotr Bukartyk, do którego dołączyli uczestnicy warsztatów (w tym 5-letnia Julka ze swoją mamą).

"Zrobię wszystko, żeby nie było to za 130 zł. Postaramy się, żeby było pięknie" - zapowiedział Jurek Owsiak, nawiązując do sytuacji z Przystanku Woodstock 2017. Wówczas za swój tradycyjny występ na zakończenie imprezy (Owsiak jak zawsze emocjonalny, mimo późnej pory i trzech niezwykle intensywnych dni buzujący energią i wyrzucający z siebie potoki słów) został oskarżony o "używanie słów nieprzyzwoitych w miejscu publicznym".

Chodziło o prawie 20-minutowe podsumowanie Przystanku Woodstock, które Owsiak wypowiadał w rytm przeboju "Z tylu chmur" Piotra Bukartyka, śpiewanego od dobrych kilku lat z uczestnikami woodstockowych warsztatów na zakończenie darmowego festiwalu. I wówczas z ust głównodowodzącego padło kilka wulgaryzmów.

We wrześniu 2017 r. pojawił się wniosek podpisany przez inspektora Stanisława Panka, komendanta miejskiego policji w Gorzowie Wielkopolskim, o ukaranie Owsiaka z art. 141 Kodeksu wykroczeń.

Sąd udzielił wtedy mu karę nagany, a także nakazał mu zapłatę 130 zł kosztem wydatków postępowania oraz opłat sądowych.

Przez trzy dni trwania Pol'and'Rock Festival Owsiak starał się trzymać język na wodzy, by nie dawać kolejnego pretekstu do tego, by ponownie miał stanąć przed sądem.

"Bądźmy w tym niebie, bo je stworzyliśmy razem. My je posmakowaliśmy przez trzy dni. Pokazaliśmy, jak bardzo jesteśmy odpowiedzialni, wszyscy ludzie, którzy tworzą ten festiwal. Zrobiliśmy rzecz niezwykłą, daliśmy sobie radę, mieliśmy dla siebie tyle życzliwości. Nie popadajcie w niechęć, nie zapominajcie o tym, to artyści wzywają do boju, mówią nam co powinniśmy zrobić" - podkreślił Owsiak w swoim nocnym występie.

"Tak, idźcie na wybory, nie powiem wam na kogo głosować, ale oddajcie głos na coś, co będzie stanowić o waszym życiu. Nikt nie ma prawa przywłaszczać historii. To były trzy dni niezwykłego miejsca, rock'n'roll jest siłą. Z pokorą przyjęliśmy sprawę na klatę i znowu zrobiliśmy najpiękniejszy festiwal świata. Nie popadajcie w złe nastroje. Kocham Polskę, ale nie w sposób nacjonalistyczny, jako jeden z wielu krajów, bo chętnie dzielę się nim z innymi. Nie mam nic przeciwko religiom".

"Jak powiem artystycznie 'o jak was k***a kocham', to jest sztuka. Kocham was, zajebisty festiwal. Daliśmy radę. Co nas nie zabije, to nas wzmocni" - podsumował Owsiak.

Michał Boroń, Kostrzyn nad Odrą

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Pol'and'Rock Festiwal | Przystanek Woodstock
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy