Open'er Festival 2017
Reklama

Royal Blood na Open'er Festival 2017: Było pogo

"To najlepsze miejsce na świecie do grania muzyki. Wiem, co mówię!" – wyrokował ze sceny Mike Kerr z Royal Blood i wspominał swój poprzedni koncert w Gdyni – grupa pierwszy raz wystąpiła na Open'erze w 2014 roku.

"To najlepsze miejsce na świecie do grania muzyki. Wiem, co mówię!" – wyrokował ze sceny Mike Kerr z Royal Blood i wspominał swój poprzedni koncert w Gdyni – grupa pierwszy raz wystąpiła na Open'erze w 2014 roku.
Royal Blood zmietli publiczność pierwszego dnia Open'er Festival 2017 /fot. Karol Stańczak/karolstanczak.com

"Choć duet nie gra nic naprawdę odkrywczego - klasycznego, hałaśliwego rocka - to poziom wykonawczy i zaangażowanie muzyków wprawiły publiczność w szał. Jak dzika to była zabawa, świadczyć mogą połamane deski w podłodze pod sceną" -  pisaliśmy o koncercie Royal Blood przed trzema laty.

Na Open'era 2017 Brytyjczycy powrócili z nową płytą - "How Did We Get So Dark?". Ich drugi krążek jest nieco lżejszy od debiutanckiego, "Royal Blood", ale zespół scenicznej energii nie stracił. I tym razem, mimo iż głos Mike'a Kerra brzmiał nieco słabiej i pojawiły się problemy techniczne (za co rockman wielokrotnie przepraszał), formacja dała popis garażowego grania.

Reklama

Artyści świetnie czują się w Polsce. "To najlepsze miejsce na świecie do grania muzyki. Wiem, co mówię!" - komplementował ze sceny polskich słuchaczy basista Mike Kerr. Wtórował mu Ben Thatcher, który, by podkreślić wagę open'erowego koncertu, wygłosił specjalną mowę (pofatygował się nawet zza bębnów do mikrofonu na skraj sceny). "Spędziłem w busie wiele czasu - obejrzałem pięć filmów i przespałem 10 godzin - by tu dotrzeć. Warto było!" - mówił obrazowo perkusista.

Dobrym humorom rockmanów z Wielkiej Brytanii trudno się dziwić. Wspomnienia z występów nad Wisłą mają bardzo miłe (oprócz koncertu w Babich Dołach w 2014 roku, wystąpili jeszcze rok później w Warszawie), a publiczność tegorocznego Open'era przyjęła ich niezwykle gorąco.

Mimo wczesnej pory, show Royal Blood rozpoczął się o 18:15, słuchacze nie tylko dopisali (frekwencja była większa niż na późniejszym koncercie na tej samej scenie bardziej znanego Jamesa Blake'a), ale też z miejsca dali się porwać zdetonowanej na scenie muzyce, angażując się we wszystkie proponowane przez duet zabawy, takie jak wspólne śpiewanie, czy wzajemne przekrzykiwanie. Podobnie jak w 2014 roku grupka zapaleńców urządziła sobie przed sceną szaleńcze tańce w stylu pogo. Tym razem organizatorzy imprezy ustawili Royal Blood na scenie głównej, wokół której miejsca nie brakowało, nie doszło więc do zniszczenia festiwalowego mienia.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Royal Blood | Open'er Festival
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy