Open'er 2011
Reklama

Różni wykonawcy - "The Best Of Open'er 2011"

Specjalnie dla was stworzyliśmy kompilację najbardziej pamiętnych piosenek z tegorocznej edycji Open'er Festival. Jest ich 10, ani za dużo, ani za mało. Są podniosłe ballady, rockowe hymny i taneczne rytmy. W przeciwieństwie do festiwalowych "atrakcji", z naszej składanki nie pada deszcz, a słuchając jej, nie ugrzęźniecie w błocie. Ale jeśli nie byliście, to i tak żałujcie!

Coldplay "Politik"
Najpierw gitarowa kaskada dźwięków, później wyciszenie, pianino, liryczny wokal Chrisa, a następnie znów uderzenie, znów monumentalnie, a wszystko to prowadzi do zawieszonego trochę w próżni, wykorzystującego ciszę w roli dźwięku finału. Pod koniec tego numeru zobaczyliśmy bardzo sugestywny, zapadający w pamięć obrazek: pogrążony w transie wokalista Coldplay pochyla się głęboko nad fortepianem, tak głęboko, że prawie dotyka nosem klawiszy, jednocześnie wciąż grając... (MM)

Paolo Nutini - "Time To Pretend"
Jak na każdej dobrej składance, nie mogło zabraknąć coveru. "Time To Pretend" to przebój z repertuaru nowojorskiego duetu MGMT, który na własny warsztat wziął Paolo Nutini. Występ wokalisty był jednym z pozytywnych zaskoczeń Open'era 2011, a ta piosenka oddaje wszystkie atuty Szkota z włoskimi korzeniami. Było imprezowo, spontanicznie, zadziornie i z przytupem. Dysponujący charakterystycznym zachrypniętym wokalem Paolo Nutini znakomicie potrafi korzystać z tego daru natury i czyni to bardzo wyraziście, śpiewając całym ciałem. To nie jedyny atut wokalisty. Paolo świetnie odnajduje się w najróżniejszych gatunkach. W Gdyni zaprezentował kompozycje oldschoolowo rockowe, swingowe, reagge, i wreszcie taneczny hicior, jakim bez wątpienia jest "Time To Pretend". (AW)

Reklama

The National "England"
Jak oni to wymyślili? Który diabeł, który anioł zesłał im tę melodię, no bo jak - sami? Te kilka powtarzających się dźwięków fortepianu to jedna z najpiękniejszych rzeczy, jakie wybrzmiały na gdyńskiej scenie głównej. Kiedy do tego dochodzi jeszcze trąbka, a Matt zamyka oczy, robi się niemal mistycznie. Nic tylko wyłożyć się na łące i patrzeć w niebo.(MM)

Pulp "I Spy"
Nie "This Is Hardcore", nie "Disco 2000", ani też nie "Common People", a właśnie "I Spy". W trakcie ulewnego od deszczu i nawału emocji koncertu zespołu Jarvisa Cockera, najmocniejsze wrażenie pozostawiła ta nastrojowa, niekoniecznie festiwalowa kompozycja. W trakcie tego utworu Cocker zszedł do publiczności z kamerą, co w połączeniu z tekstem utworu i apokaliptyczną pogodą dało niesamowity efekt. Efekt wręcz performance'u, mający niewiele wspólnego z definicją rockowego koncertu. Jednocześnie Jarvis Cocker, gwiazda rocka o aparycji gimnazjalnego nauczyciela języka polskiego, okazał się być nie tylko wybitnym frontmanem, ale też błyszczał elokwencją, dowcipem i pokazał niezłe umiejętności aktorskie. (AW)

Sistars "Inspirations"
To popisowy, soulowy numer Pauliny Przybysz, który kończy się mocną rockową kulminacją, już z udziałem jej starszej siostry Natalii. "Inspirations" było momentem, kiedy całą uwagę na sobie skupiła Paulina, co było swoistym kontrapunktem dla całego koncertu Sistars, w którym to pierwsze skrzypce grała spontaniczna Natalia. Młodsza z sióstr pokazała, jak bardzo dojrzała w ciągu ostatnich kilku lat, a także jak bardzo spoważniała. Dzięki temu utwór nabrał głębi, dodatkowego wymiaru życiowego i scenicznego doświadczenia. (MM)

Spięty "Opuszczone porty"
Zanim się posądzi Spiętego o prostactwo, sugerujemy jednak uzbroić się w dwa kilogramy dystansu, poczucia humoru i wejść w ten niezwykły klimat marynarskich, knajackich, przaśnych opowieści. W utworze "Opuszczone porty" (zobaczcie, jaka błyskotliwa gra słów), widzowie oklaskiwali pojedyncze wersy, co już samo w sobie jest niezwykłe. Które to były wersy? Dzieci, zatkajcie uszy. "Nie ma to jak gorąca c...ka i jeden głębszy", "Do portu tarabanim się / trute walić, klawe babki macać chcem", "Fiki miki gili gili kici kici / Po cycuszkach mue mue mue" (trzeba być nie lada wizjonerem, żeby erotykę podawać językiem przeznaczonym dla najmłodszych). Okazuje się, że przy "Antyszantach" Spiętego, zwykłe szanty to bajeczki dla grzecznych chłopców. (MM)

The Strokes "Last Nite"
Na naszej kompilacji nie mogło zabraknąć rock'n'rolla, tym razem w najbardziej zblazowanej jego wersji. The Strokes potwierdzili, że są jednym z najbardziej statycznych zespołów w historii rocka. Jednak publiczność w trakcie największego przeboju Nowojorczyków miała inny pomysł na festiwalową zabawę. Taniec. Dzięki temu było czadowo, choć ze sceny wiało domem spokojnej starości. (AW)

James Blake "Limit To Your Love"
Najbardziej doniosły fragment wyjątkowego występu 22-letniego Brytyjczyka, ale bynajmniej nie z tego powodu, że "Limit To Your Love" to najpopularniejsza piosenka w repertuarze Jamesa Blake'a (autorką kompozycji jest Feist). Artysta rozwinął ten utwór w smolistą i gęstą, dubową kompozycję, z podprogowymi basami tak przenikliwymi i intensywnymi, że wprawiającymi w drżenie konstrukcję sceny namiotowej. Doznanie było wyjątkowe, doskonale znane bywalcom dubstepowych imprez.(AW)

M.I.A. "Paper Planes"
Największy przebój z repertuaru wokalistki, która zaprezentowała na głównej scenie najdziwniejsze show tegorocznego festiwalu. Występ kontrowersyjnej M.I.A. nie kwalifikował się ani do kategorii koncertu, ani tym bardziej setu DJ-skiego. Artystka uczyniła z występu popkulturowy performance, umieszczając własną osobę jako element kolorowej, głośnej i chaotycznej układanki, a nie jej główny składnik. W skład artystycznej multimedialnej kompozycji wchodziła nie tylko muzyka, ale przede wszystkim prowokacyjne filmy wideo, rażące kolorystyką grafiki czy dziwna scenografia. Ale słuchając genialnego "Paper Planes" można wybaczyć M.I.A. jej nie zawsze przekonujące ekstrawagancje. (AW)

Prince "Purple Rain"
Każda płyta powinna kończyć się mocnym akcentem, stąd tak oczywisty wybór finałowego utworu z bardzo nieoczywistego koncertu, jakim był spektakl zaprezentowany w Gdyni przez Księcia. Podczas "Purple Rain" mieliśmy wszystko to, czego wymaga się od typowych festiwalowych piosenek: wielki przebój, zaśpiewany nie tylko przez Prince'a, ale większą część widzów (każdy przecież zna tekst tej piosenki...), instrumentalny popis artysty (ta solówka na gitarze...), wreszcie pirotechniczny pokaz. Jak napisaliśmy w naszej relacji z trzeciego dnia Open'er Festival, "podczas wykonania utworu tytułowego zrobiło się naprawdę szczególnie. To był jeden z takich momentów, które pamięta się do końca życia". (AW)

Open'erową kompilację ułożyli Michał Michalak i Artur Wróblewski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Open'er Festival | wykonawcy | 2011 | Open'er
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy