Reklama

Pobił Michaela Jacksona?

Czy promotorzy koncertowi siłą i przemocą fizyczną wymusili obecność Króla Popu na konferencji prasowej?

Podczas kolejnej rozprawy w procesie pomiędzy spadkobiercami Michaela Jacksona a firmą koncertową AEG Live ujawniono szokujące szczegóły dotyczące słynnej konferencji prasowej artysty w Londynie 5 marca 2009 roku.

Z opublikowanych przez prawników rodziny Jacksonów maili pracowników AEG Live wynika, że Michael Jackson został przemocą fizyczną zmuszony do udziału w konferencji prasowej promującej serię koncertów "This Is It".

Król Popu, wraz ze swoimi dziećmi i menedżerem Tohme Tohme, przyleciał do Londynu prywatnym odrzutowcem. Gdy Randy Phillips z AEG Live udał się do hotelu, by zawieźć artystę na spotkanie z mediami i fanami w O2 Arena, ten był zupełnie nieprzygotowany.

"MJ zamknął się w swojej garderobie, jest nietrzeźwy i zdesperowany. Tohme i ja staramy się go otrzeźwić i zawieźć na konferencję prasową. Jest z nami jego makijażystyka" - napisał Randy Phillips w mailu do Tima Leiweke'a, również pracownika AEG Live.

Reklama

Po ujawnieniu treści maila Randy Phillips przyznał przed sądem, że sytuacja "była napięta", a on sam bardzo zdenerwowany.

"Szczerze mówiąc sam podnosiłem ciśnienie w jego garderobie. Byłem kłębkiem nerwów. Uciekał nam czas, uciekała nam jego kariera" - dramatyzował.

W dalszym fragmencie maila wyszło na jaw, że świadek użył przemocy fizycznej, by zmusić Michaela Jacksona do udania się na konferencję prasową.

"Krzyczałem na niego tak głośno, że aż trzęsły się ściany. Tohme i ja pomogliśmy mu się ubrać, uczesano go i zabraliśmy go do O2 Arena. To była jedna z najbardziej przerażających rzeczy, jakie doświadczyłem. On jest emocjonalnie sparaliżowany" - napisał Randy Phillips.

W mailu świadek napisał, że zmusił Michaela Jacksona do wzięcia lodowatej kąpieli, która miała go otrzeźwić.

"Spoliczkowałem go i krzyczałem na niego" - przyznał w liście.

Przed sądem Randy Phillips oświadczył, że mocno przesadził pisząc dramatycznego maila, a sytuacja w rzeczywistości była inna.

"Dałem mu tylko klapsa w tyłek" - bagatelizował, porównując to do zachowania trenera piłkarskiego starającego się zmobilizować zawodnika.

Przypomnijmy, że Michael Jackson pojawił się na konferencji prasowej spóźniony ponad dwie godziny.

"To jest to. To jest naprawdę to. Potem opadnie kurtyna. Ok, do zobaczenia w lipcu" - powiedział wówczas fanom.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Król Popu | pobił | Michael Jackson
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy