Reklama

"Jesteśmy śmiertelnie przerażeni"

Podczas kolejnego posiedzenia sądu w sprawie tragicznej śmierci Michaela Jacksona, ujawniono fragment wstrząsającego maila dotyczącego stanu zdrowia artysty tuż przed planowanymi koncertami w Londynie w 2009 roku.

Przypomnijmy, że matka piosenkarza Katherine Jackson i spadkobiercy Króla Popu procesują się z firmą AEG Live o odszkodowanie za rzekome przyczynienie się pracowników koncernu do śmierci Michaela Jacksona.

Prawnicy reprezentujący powodów chcą przekonać jurorów i sąd, że AEG Live nie bacząc na zły stan zdrowia piosenkarza, za wszelką cenę chcieli doprowadzić do serii 50 koncertów Michaela Jacksona w Londynie w 2009 roku. Skończyło się to tragiczną śmiercią wokalisty.

Pozwani twierdzą jednak, że nie mieli wiedzy na temat kondycji Michaela Jacksona, ani też świadomości uzależnienia piosenkarza od leków i narkotyków.

Podczas kolejnej rozprawy adwokaci rodziny Jacksonów ujawnili szokującą treść maila napisanego przez Randy'ego Phillipsa, jednego z prezesów AEG Live. List wskazuje na to, że szefowie firmy jednak wiedzieli o problemach artysty.

Reklama

Mail dotyczył doktora Arnolda Kleine'a, osobistego dermatologa Michaela Jacksona, który za kurację piosenkarza zażądał aż 48 tysięcy dolarów.

"Jesteśmy śmiertelnie przerażeni, bo on mu coś wstrzykuje" - napisał Randy Phillips do menedżera wokalisty, Michaela Kane'a.

Arnold Kleine wstrzykiwał słynnemu pacjentowi leki kosmetyczne, jak restalyna i botoks. Ale nie tylko. Dermatolog aplikował również Michaelowi Jacksonowi inne domięśniowe leki, których nazwy nie podano.

Przypomnijmy, że wokalista uzależniony był od silnych leków uspokajających, nasennych i przeciwbólowych.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: zdrowie | e-mail | Michael Jackson
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy