Life Festival Oświęcim 2013
Reklama

Sting w Oświęcimiu: Za co go kochamy?

Stara gwardia wciąż w wielkiej formie. Wspierany przez znakomitych muzyków Sting na czwartej edycji Life Festival Oświęcim 2013 dał popis przed ok. 17 tysiącami fanów.

Za co Polacy kochają Stinga? To pytanie nie jeden raz już słyszałem od zdziwionych ludzi nazywających byłego lidera The Police nudziarzem, starym dziadkiem odcinającym kupony od dawnych sukcesów. To prawda, Polacy kochają go za stare przeboje, ale tych Brytyjczyk posiada co niemiara (w ramach trasy "Back To Bass" mocno wspiera się repertuarem The Police). I miłość naszych rodaków odwzajemnia częstymi wizytami. A w Oświęcimiu byli i hipsterzy, i rodzice (często przyprószeni już siwizną) z dorosłymi dziećmi, i najmłodsze pokolenie.

Reklama

Warto zobaczyć, ile frajdy wciąż sprawiają Stingowi i jego zespołowi występy na scenie. To nic, że "Roxanne" wykonywał pewnie po raz tysięczny, ale ten (i wiele innych) numer ma ponadczasową moc. A poza tym wersje koncertowe potrafią się mocno różnić od studyjnych, zamkniętych na płytach oryginałów.

Klawiszowiec David Sancious (kapitalny; robił swoje jakby od niechcenia), perkusista Vinnie Colaiuta, gitarzysta Dominic Miller, skrzypek Peter Tickell i wokalistka Jo Lawry - każdy z nich miał swój czas i swoje miejsce. To nie są przypadkowi ludzie, każdy mocno pracuje na sukces całości. Świetnie było to widać tuż przed "Roxanne", kiedy to usłyszeliśmy rozimprowizowany jam, rozpoczęty popisem Sanciousa, w którym było miejsce i na solówkę Colaiuty, i na "pojedynek" Stinga z Tickellem. Nawet na wypełnionym po brzegi stadionie ci muzycy potrafili wyczarować kameralny klimat, jak w "Fields Of Gold" (kapitalna anegdota o domu Stinga w Anglii, który w zasadzie jest... zamkiem) czy finałowym, rozmarzonym "Fragile", które zabrzmiało już dobrze po północy.

"What can I do, all I want is to be next to you" - śpiewaliśmy razem ze Stingiem słowa przeboju The Police. Polacy kochają Stinga, Sting kocha Polaków. Na kolejnym koncercie też będziemy.

Po piątkowych opadach na szczęście dopisała pogoda, bo prawie przez cały dzień świeciło słońce, niemal dokładnie wpisując się w tytuł jednej z zagranych w sobotę piosenek - "Heavy Cloud No Rain".

To oczywiście Sting był największą gwiazdą finałowego koncertu na Stadionie MOSiR w Oświęcimiu, ale zanim przyszedł jego czas, na scenie zaprezentowali się kolejno: Future Folk (laureaci konkursu Muzzo.pl), Kozak System, Brodka i Ray Wilson & Stiltskin.

Future Folk w swojej twórczości łączą tradycyjną muzykę góralską z nowoczesną elektroniką. Mimo wczesnej godziny trio całkiem sprawnie poradziło sobie z rozruszaniem napływającej publiczności. Grupa promuje cały czas swój debiutancki album "Zbacowanie", a usłyszeliśmy m.in. utwory "Janko", "Twarda skała" (także w tanecznym remiksie), "W murowanej", "Pociesz mnie", "Czerwone wino" i "Dukaty". Głębokie, dudniące basy zgrabnie splatały się z tradycyjnymi brzmieniami góralskimi, a Stanisław Karpiel-Bułecka po raz kolejny udowodnił, że urzeka nie tylko urodą.

Pochodzący z Ukrainy Kozak System to zespół założony przez muzyków do niedawna współtworzących grupę Haydamaky, do których dołączył wokalista i akordeonista Ivan Leno. Kozacy prezentują słowiański czad na bazie punk rocka, ska i reggae, a na debiutanckiej płycie "Shablia" nagrali m.in. własną, ognistą wersję "Ace Of Spades" Motorhead. Sypały się iskry!

Doskonałą koncertową maszyną może się pochwalić także Brodka, opierająca się na materiale z płyty "Granda" i EP-ki "LAX" ("Dancing Shoes" i "Varsovie"). "Kropki i kreski", "Krzyżówka dnia", "Granda" - te utwory świetnie sprawdzają się na festiwalach, których zresztą Brodka jest wielką fanką.

Bezpośrednio przed Stingiem wystąpił Ray Wilson ze swoim zespołem. Mieszkający od pięciu lat w naszym kraju na stałe były wokalista Genesis wspominał swoją pierwszą wizytę w Polsce z 1998 roku. Wraz z Genesis grał wówczas w katowickim Spodku (było "zimno") i mimo upływu tych 15 lat wciąż jest to dla Raya jeden z najlepszych koncertów w jego karierze. Szkoda, że Wilson prawdopodobnie już nigdy nie pozbędzie się łatki byłego wokalisty Genesis (w dodatku tego, który nigdy nie dorównał osiągnięciom Petera Gabriela i Phila Collinsa), bo jego twórczość broni się całkiem dobrze.

Wiadomo, że największy entuzjazm budziły utwory Genesis ("Carpet Crawlers" z okresu gabrielowskiego, "Mama", "That's All", ale też śpiewane przez niego w oryginale "Calling All Stations" czy zagrane na bis "Congo"). Mocny, rockowy głos Wilsona różni się od sławnych poprzedników, ale też dodaje ich utworom nowego blasku. A przebój "Inside" grupy Stiltskin sprzed 20 lat? Wcale nie stracił mocy.

Oto setlista koncertu Stinga podczas Life Festival Oświęcim 2013:

"If I Ever Lose My Faith In You"
"Every Little Thing She Does Is Magic"
"Englishman In New York"
"All This Time"
"Demolition Man"
"Fields Of Gold"
"I Hung My Head"
"Driven To Tears"
"Heavy Cloud No Rain"
"Message In A Bottle"
"The Hounds Of Winter"
"Wrapped Around Your Finger"
"De Do Do Do, De Da Da Da"
"Roxanne"
Bis:
"Desert Rose"
"King Of Pain"
"Every Breath You Take"
Bis II:
"Next To You"
Bis III:
"Fragile".

Michał Boroń, Oświęcim

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kocha | Life Festival | Life Festival Oświęcim | Sting
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy