Impact Festival 2014
Reklama

Impact Festival 2014: Relacja z koncertu Black Sabbath w Atlas Arenie w Łodzi

To, że Ozzy Osbourne nie rozpada się na scenie, należy traktować chyba w kategoriach medycznego cudu. Tymczasem 65-letni Książę Ciemności pozwala sobie na blisko 2-godzinne szaleństwo i wychodzi z tego cało!

Legendarna grupa Black Sabbath była główną (i tak naprawdę jedyną) gwiazdą pierwszego dnia Impact Festival. W tym roku imprezę przeniesiono z Warszawy do Atlas Areny w Łodzi.

Festiwalowy dzień rozpoczął się we wczesnych godzinach popołudniowych na scenie B umiejscowionej na zewnątrz Atlas Areny. Koncerty Killing Silence (zwycięzca Antyfestu - Złota Kosa) i Cochise w palącym słońcu obejrzało pod sceną raptem kilkaset osób. Nieco większy tłumek pojawił się podczas występu grupy Skillet, której udało się porwać zebranych do wspólnej zabawy. Niektórzy fani nawet przygotowali specjalne kartki z powitaniem Amerykanów i sercami z wyrazami uznania. "Brzmicie niesamowicie!" - odwdzięczał się John Cooper, śpiewający basista Skillet. Naszą uwagę na moment przykuła brytyjska perkusistka Jen Ledger, która swój zestaw okładała z wielkim zaangażowaniem.

Reklama

Zadanie podgrzania atmosfery w Atlas Arenie bezpośrednio przed Black Sabbath otrzymał Reignwolf. Pod tym szyldem kryje się amerykański wokalista i gitarzysta (obsługuje też perkusję) Jordan Cook, któremu na scenie towarzyszyli gitarzysta Stitch i perkusista Joseph Braley. Wyobraźcie sobie szaloną mieszankę retro rock'n'rolla, hard rocka, bluesa i psychodelii, albo jeszcze inaczej - Jack White na kwasie jeszcze mocniej zapatrzony w przeszłość niż oryginał. Głośno, brudno, energetycznie.

"Wszyscy czekacie na Black Sabbath, ja też" - powiedział w pewnym momencie Reignwolf, trafnie odczytując nastroje w hali. Zanim jednak przyszedł czas na gwiazdę wieczoru muzyk zdążył wkupić się w łaski publiczności, grając jeden utwór... między fanami z pierwszych rzędów (wówczas Stitch i Joseph Bradley zamienili się instrumentami). Wcześniej Reignwolf na dłuższy moment został na scenie sam, pokazując, że można grać równocześnie na gitarze i perkusji, nie przestając śpiewać! Człowiek-orkiestra!

Black Sabbath w tym roku kontynuuje światową trasę promującą wydany w 2013 roku album "13", który jest pierwszym wydawnictwem grupy z wokalistą Ozzym Osbourn'em od 35 lat. W nagraniach tego materiału udział wzięli jeszcze dwaj muzycy klasycznego składu: Tony "Iron Man" Iommi (gitara) i Geezer Butler (bas), których w studiu wspierał znany z Rage Against The Machine i Audioslave perkusista Brad Wilk. W Atlas Arenie w imponujący zestaw bębnów zapamiętale tłukł Tommy Clufetos, występujący wcześniej w zespole Ozzy'ego Osbourne'a. Mając wsparcie takiego młodziaka (34 lata) nie trzeba się martwić o zabezpieczenie tyłów. Oczywiście najwierniejsi fani nie mogą odżałować, że w składzie nie ma Billa Warda (w tle kłótnia m.in. o pieniądze), choć bez odpowiedzi pozostaje pytanie, czy 66-letni perkusista sprostałby fizycznie. Grający bez koszulki Clufetos błyskawicznie zaczął ociekać potem, pozostali muzycy też szybko zaczęli odczuwać wysoką temperaturę panującą w Atlas Arenie. A trwające ponad 5 minutowe solo Clufetosa (siła, szybkość, precyzja) będzie mi dudnić w głowie chyba przez następny tydzień.

Rozgrzanych fanów próbował ratować Ozzy, od czasu do czasu polewając ich wodą z wiadra. Raz udało mu się ich nabrać, gdy zamiast porządnego chluśnięcia spadło raptem kilka kropli. Osbourne tryskał dobrym humorem, rzucając swoje tradycyjne "You're fucking crazy! I Love you!". Nie ustawał też w zachęcaniu publiczności do jeszcze większego szaleństwa i ta faktycznie stanęła na wysokości zadania - na płycie ciężko było o fragment wolnego miejsca.

Jak wypadł Ozzy? Początkowo można było mieć obawy, czy wytrzyma prawie 2 godziny na scenie (tony różnych nielegalnych i legalnych używek zrobiły swoje); jego ograniczenia głosowe znane są od przynajmniej kilkunastu lat, ale wokalista Black Sabbath z każdą minutą wyglądał coraz lepiej, jakby czerpał energię z publiczności. W rewanżu Ozzy padł na kolana, dziękując za wsparcie.

W ten sam sposób Osbourne uhonorował Tony'ego Iommiego za solo w "Dirty Women". Po muzyku na szczęście nie widać oznak przebytej choroby nowotworowej, która postawiła pod znakiem zapytania powrót Black Sabbath do aktywnej działalności. Na pochwały jak najbardziej zasłużył także basista Geezer Butler, który - o czym nie wszyscy wiedzą - jest również głównym autorem tekstów Black Sabbath.

Drugiego dnia Impact Festival w Łodzi zobaczymy wracający do Polski po 20 latach Aerosmith, a także m.in. Alter BridgeThe Walking Papers (w składzie znany z Guns N'Roses i Velvet Revolver basista Duff McKagan).

Setlista koncertu Black Sabbath na Impact Festival 2014:

"War Pigs"
"Into the Void"
"Under the Sun/Every Day Comes and Goes"
"Snowblind"
"Age of Reason"
"Black Sabbath"
"Behind the Wall of Sleep"
"N.I.B." (przed solo Geezera Butlera na basie)
"End of the Beginning"
"Fairies Wear Boots"
"Rat Salad" (+ fragment "Supernaut" i solo perkusyjne Tommy'ego Clufetosa)
"Iron Man"
"God is Dead?"
"Dirty Women"
"Children of the Grave"
Bis:
"Paranoid" (z wstępem z "Sabbath Bloody Sabbath").

Oto szczegółowy program drugiego dnia Impact Festival 2014:

12 czerwca (czwartek)

13:00 - otwarcie bram - wstęp na teren wokół Atlas Areny
17:00 - early entrance - wstęp do Atlas Areny
17:30 - otwarcie bram - wstęp do Atlas Areny
Scena B:
14:00-14:30 - Hajva - zwycięzca Antyfestu (Srebrna Kosa)
14:50-15:30 - Alegorya
15:50-16:50 - The Treatment
Scena główna:
18:30-19:15 - The Walking Papers
19:45-20:45 - Alter Bridge
21:30-23:30 - Aerosmith.

Michał Boroń, Łódź

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Black Sabbath | Impact Festival 2012 | Skillet | Cochise
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy