Idol
Reklama

"Idol": Dowód na niekompetencję jury

Zwroty akcji, sporo wzruszeń i łez - za nami trzeci odcinek "Idola".

Zwroty akcji, sporo wzruszeń i łez - za nami trzeci odcinek "Idola".
Jury "Idola" w komplecie /Polsat

Już pierwsza uczestniczka pokazała, że w kolejnych etapach jurorzy nie będą mieć łatwego zadania. 24-letnia Agata Karczewska zaprezentowała oryginalną, utrzymaną w klimatach country/folk wersję przeboju "Anna M." Czerwonych Gitar.

"Będę z tobą zasypiać, masz charakterystyczny głos" - oceniła Ewa Farna. "Zadziorny głos, jest w tym jakaś tajemnica. Fajna dziewucha" - dodała Ela Zapendowska.

Podobne wrażenia miała również męska część jury, dlatego werdykt mógł być tylko jeden - cztery razy "tak".

17-letni Alan Wittbrodt ("Nie dokazuj" Marka Grechuty, "New York, New York" Franka Sinatry) doprowadził jurorów do dzikiego śmiechu, ale zdobył tylko jeden głos na "tak" - od Ewy Farnej. "Ale było odjazdowo" - podsumował Wojtek Łuszczykiewicz.

Reklama

"Fajną dziewuchą" okazała się nie tylko Agata Karczewska, ale także Kinga Zielska. 17-letnia wokalistka sięgnęła po mniej znane utwory - "I Wish" Steviego Wondera i "Dworzec" Maryli Rodowicz. "Lubię twój feeling, to było smaczne, gustowne" - skomentowała Ewa Farna (w sumie cztery razy "tak").

Tradycyjnie w programie nie mogło zabraknąć "łazików". 23-letni Jan Ryngajłło ma za sobą występy w m.in. "X Factor" i "Bitwie na głosy" (drużyny Moniki Kuszyńskiej), ale tam furory nie zrobił.

"Wiem, że byłeś w innych programach. Dlaczego cię wywalili?" - zapytała go Ela Zapendowska. "Bo byłem za szczery" - usłyszała w odpowiedzi. "Szukamy szczerych ludzi, ale jestem pewna, że gdybyśmy nie szukali, też byś przyszedł..." - ze śmiechem odparła jurorka.

W "Idolu" zaśpiewał "Everything Must Change" Niny Simone, a jako jedyny na "nie" był Janusz Panasewicz, który - co ciekawe - w "Bitwie na głosy" z udziałem Jana był trenerem innej drużyny.

Wojtek Łuszczykiewicz "wymógł" na uczestniku, że jeśli zagłosuje na niego, to ten odda mu swoje "panterkowe" wdzianko. 23-latek słowa dotrzymał, ale ostatecznie Ewa Farna oddała mu to ubranie.

27-letnia Sylwia Frączek ("Killing Me Softly" Roberty Flack, "Orła cień" Varius Manx) zdaniem Janusza Panasewicza zaśpiewała "przyzwoicie, ale nie oryginalnie", z czym zgodziła się pozostała część jury - cztery głosy na "nie". "Ta komisja jest okropna" - mówiła potem prowadzącemu Maćkowi Rockowi rozczarowana uczestniczka.

Kolejny kandydat na idola, Damian Mordalski, prawie został "wkręcony" przez jury. 26-latek zaśpiewał piosenki "Biały anioł" grupy Bracia i "I Can Make You Love Me" Bonnie Raitt. Reakcje nie były jednak zachęcające: "Patrzę na ciebie i nie wiem, kim jesteś" (Janusz Panasewicz), "niespecjalnie" (Ela Zapendowska). Okazało się ostatecznie, że robili sobie z niego żarty, bo Damian przeszedł dalej z czterema głosami na "tak".

Taki sam werdykt usłyszała Jowita Łasecka ("Grenade" Bruno Marsa, "Do kiedy jestem" Kasi Wilk), która jako 14-latka z zespołem Pocket Size Sun dotarła do finału trzeciej edycji "Must Be The Music". "Masz charakterystyczny głos, ale ściągasz maniery z innych" - skomentowała Ela Zapendowska.

Sporą huśtawkę nastrojów przeszła Lidia Mućka ("Winna" Agnieszki Chylińskiej, "This is the man’s world" Jamesa Browna). "Śpiewasz czysto, jesteś muzykalna, ale czas żebyś się bardziej określiła" - skomentowała Ela Zapendowska. "Mamy dosyć wypacykowanych lalek" - zwrócił uwagę Wojtek Łuszczykiewicz, który od początku jako jedyny optował za Lidią.

"Jesteśmy niesprawiedliwi" - powiedziała potem Ela Zapendowska, gdy wokalistka już wyszła z sali przesłuchań. Łuszczykiewicz był jednak na tyle przekonujący, że zmienił zdanie pozostałych jurorów. Wezwana z powrotem Lidia poryczała się z emocji.

19-letni Kamil Lichota ("Granda" Brodki) zapowiada się na jednego z oryginałów tej edycji. "Jesteś intrygujący, bardzo dobrze słyszysz, ale to jest tak porąbane..." - mówiła Ela Zapendowska. Cztery głosy na "tak" Wojtek Łuszczykiewicz skomentował ze śmiechem, że to "dowód na to, jak bardzo niekompetentne jest to jury".

Do zabawy Panasewicza i Farną porwał 22-letni Maciej Mazur, który zaśpiewał przebój "Can’t Stop The Feeling" Justina Timberlake’a. "Emocjonalny facet" (słowa Eli Zapendowskiej) otrzymał 4 x "tak".

23-letnia Vimala Vaydian ("Valerie" Amy Winehouse, "Nie ma, nie ma ciebie" Kayah i Gorana Bregovica) urodziła się w Polsce, ale egzotyczną urodę, imię i nazwisko zawdzięcza tacie z Indii. "Tak śpiewających dziewczyn jest masa" - oceniła Ela Zapendowska. Jedyne "nie" usłyszała od Wojtka Łuszczykiewicza ("wychowawczo").

Z "Must Be The Music" możemy pamiętać Julię Bernard, znaną w sieci jako "Aralka". Fanka kultury japońskiej tym razem przekonała tylko Wojtka Łuszczykiewicza.

19-letni Wiktor Dyduła z gitarą akustyczną ("Riptide" Van Joyce’a, autorska piosenka po polsku) zrobił duże wrażenie na jurorach. "Jest na co patrzeć i co słuchać" - powiedziała Ewa Farna. Zadowolony uczestnik zrobił sobie selfie z oceniającymi.

Niewypałem okazał się występ Marty "Mary" Piaskowy ("Graj" Kasi Popowskiej, "Stay" Rihanny). "Szukamy zawodowych wokalistów" - powiedziała jej Ela Zapendowska, gdy przy drugiej piosence uczestniczka chciała się podeprzeć tekstem ukrytym wcześniej w rękawie.

Jurorzy mieli spory ubaw, gdy wyobrażali sobie Michała Pilasa na dalszym etapie w repertuarze np. Whitney Houston. 26-letni archeolog z rozstrojoną gitarą akustyczną przekonał ich jednak swoją wersją "O Matko" Organka, że zdecydowali, że zmierzą się z tą wizją.

18-letnia Roksana Będkowska ("Speechless" Lady Gagi, "Gdzie ci mężczyźni" Danuty Rinn) straciła swoją szansę w drugiej piosence. "Jesteś muzykalna, masz temperament, ale pogrążyłaś się tym numerem" - powiedziała Ela Zapendowska. Jedyne "tak" dał uczestniczce Janusz Panasewicz.

Odcinek zakończyła Marcelina Bednarska ("Pół na pół" Natalii Kukulskiej), którą do programu w ostatniej chwili przyprowadził Maciek Rock. 28-latka śpiewała do kotleta w restauracji w hotelowym lobby (ostatnio jako członkini grupy Frele podbiła internet śląską wersją "Hello" Adele). Usłyszała cztery razy "tak", choć Ela Zapendowska przyznała, że nie było to coś, co by ją "szarpnęło".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Idol (tv)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy