Eurowizja 2022: Ukraiński komentator relacjonował półfinał ze schronu bombowego
Podczas wtorkowego półfinału Eurowizji 2022, na scenie zaprezentowała się ukraińska grupa Kalush Orchestra. Dla mieszkańców Ukrany koncert skomentował Timur Miroshnichenko, który swoje studio zorganizował w... schronie bombowym.
Kalush Orchestra z piosenką "Stefania" rywalizowała we wtorkowym pierwszym półfinale.
Obecność zespołu w Turynie nie była pewna po inwazji Rosji na Ukrainę. Prezydent Wołodymyr Zełenski ogłosił bowiem zakaz wyjazd z kraju mężczyzn w wieku 16-60 lat. Ostatecznie muzycy uzyskali specjalną zgodę.
Podczas trwającej wojny MC Kilimmen był członkiem sił samoobrony w okolicach Kijowa, a lider Ołeh Psiuk zorganizował zespół wolontariuszy pomagający dostarczać leki potrzebującym i ewakuować ludność z obszarów ogarniętych wojną. Z kolei na kilka dni przed występem okazało się, że do Turynu nie dotrze śpiewający w chórkach Dzhonni Dyvnyy - zastąpił go Sasha Tab (Oleksandr Slobodianyk), który jako członek Salto Nazad brał udział w ukraińskich preselekcjach do Eurowizji 2017.
Główni faworyci do zwycięstwa w całym konkursie wykonali piosenkę "Stefania", w której połączyli hiphopowe klimaty z ukraińską muzyką ludową.
"Dziękujemy za wsparcie Ukrainy" - powiedział Ołeh Psiuk po występie, zdając sobie sprawę, że Europejska Unia Nadawców zabrania komentarzy politycznych.
Zgodnie z oczekiwaniami Ukraińcy znaleźli się w gronie 10 finalistów.
Sprawdź tekst piosenki "Stefania" w serwisie Tekściory.pl!
W Ukrainie, pomimo trwającej w kraju wojny, półfinał komentował Timur Miroshnichenko, który od lat związany jest z konkursem.
Podobnie jak w zeszłym roku Artur Orzech, prezenter ze względu na prawa autorskie nie mógł udostępnić na YouTube oficjalnej transmisji ze swoim komentarzem, więc jeśli ktoś chciał obejrzeć półfinał Eurowizji z relacją prezentera, musiał użyć dwóch urządzeń lub dwóch kart w przeglądarce internetowej.
Ze względu na sytuację w Ukrainie nie jest to teraz takie proste, ale jak widać poniżej, nie jest też niemożliwe.
"Nie zmienimy tradycji! Kiedy są takie warunki, a internet ledwo ciągnie, ale bez Timura Miroshnichenko nie ma mowy..." - napisała mieszkanka Ukrainy i zamieściła zdjęcie dwóch telefonów.
W sieci pojawiło się zdjęcie komentatora, który swoje studio urządził w schronie bombowym. Fotografia została udostępniona już na wielu profilach i podbiła social media.