Reklama

"X Factor" się nie klei

Na półmetku odcinków na żywo program "X Factor" wciąż nie zachwyca. Format o światowej marce w Polsce prezentuje się w najlepszym wypadku poprawnie.

Show emitowany przez TVN obejrzało w minioną niedzielę (15 maja) 4,35 mln telewidzów. To niezły wynik, zważywszy na konkurowanie z popularnym "Ranczem", ale wciąż daleki od marzeń twórców.

To, co widzimy na ekranie, nie przyciągnie jednak rzesz nowych widzów. Program jest przewidywalny i zgrzyta w wielu momentach.

Po pierwsze, uczestnicy. Finałowa dziewiątka to mieli być najlepsi z najlepszych, tymczasem od Matsa Meguenniego czy sympatycznej pani Małgosi na castingach było mnóstwo znacznie lepszych wokalistów, również w grupie 25+.

Reklama

Z powodu słabego poziomu finalistów, szybko wytworzył się podział na uczestników, którzy prędzej czy później muszą odpaść - Avocado, Sweet Rebels, William Malcolm, pani Małgosia, Mats Meguenni i tych, którzy między sobą rozstrzygną zwycięstwo - Gienek Loska, Michał Szpak i Ada Szulc. Gdzieś pomiędzy jest Zespół Dziewczyny - duet ten trzyma wysoki poziom, ale ostatnio otrzymał tak mało głosów, że był zagrożony.

Wskutek tego podziału od początku czeka się właściwie tylko na to, co zrobi Gienek, Michał Szpak i ewentualnie urocza, czyściutko śpiewająca Ada Szulc (od niej też były na castingach lepsze wokalistki).

Po drugie, prowadzący. Jarosław Kuźniar świetnie czuje się rano w kameralnych rozmowach w TVN 24. Wydawało się, że prowadzenie rozrywkowego show jeszcze bardziej wyeksponuje dziennikarski talent Kuźniara, tymczasem okazało się, że go stłamsił. Trudno uwierzyć, że rano Kuźniar potrafi mówić i pytać do rzeczy, a już w niedzielę wieczorem mówi i pyta zupełnie od rzeczy. Od duetu Prokop-Hołownia dzieli go przepaść.

Po trzecie, jury. Maja Sablewska i Kuba Wojewódzki zajęci są przede wszystkim sobą. Wojewódzki dowodzi swojej intelektualnej wyższości, a Sablewska przekonuje, że "tak naprawdę nie ma znaczenia, co mówi Kuba", bo i tak się nie zna. Najuczciwiej, bo najbardziej empatycznie, angażuje się w program Czesław Mozil. Trudno jednak zrozumieć jego słabość do pani Małgosi, którą na dodatek wpuścił na taką minę jak "I Will Always Love You".

Po czwarte, o co chodzi z tymi mentorami? "X Factor" sprzedawano jako pojedynek jurorów, jurorzy mieli stać się mentorami i prowadzić uczestników do boju. Tymczasem po czterech odcinkach na żywo wciąż nie wiemy, na czym dokładnie polega współpraca jurorów z podopiecznymi i o czym kto tak naprawdę decyduje. Przed występami prawie w ogóle nie pokazuje się przebitek ukazujących relacje mentor-uczestnik, więc jako widzowie nie mamy pewności, czy w ogóle coś takiego ma miejsce.

Po piąte i ostatnie - kto do licha wpadł na szatański pomysł, żeby Gienek Loska tańczył do Ricky'ego Martina?! Kiedy Zbigniew Hołdys i wielu innych artystów zarzuca programom typu talent show "łamanie karków", twórcy polskiego "X Factor" radośnie tę tezę potwierdzają.

Michał Michalak

Czytaj blog "Język Elit" Michała Michalaka

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: na żywo | The X Factor | TVN SA | Gienek Loska | Michał Szpak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy