Reklama

Wspaniali sportowcy, marni muzycy

Każdy marzył kiedyś o wielkiej karierze na scenie. Niestety nie każdemu było dane spełnić swoje pragnienia. Brakowało albo talentu, albo czasu na ciężką pracę. Niektórzy odnaleźli się w zupełnie innych dziedzinach, m.in. w sporcie. Wielu sportowców uważało natomiast, że jeżeli udało się w sporcie, to uda się i w muzyce. Byli w błędzie.

Najlepszym przykładem na niepotrzebne łączenie dwóch środowisk - muzycznego i sportowego są amerykańscy koszykarze i bokserzy. Usłana mnóstwem sukcesów kariera w pewnym momencie widocznie nie wystarcza gwiazdom sportu i postanawiają próbować swoich sil w śpiewaniu lub rapowaniu.

Najbardziej jaskrawe przykłady z koszykówki to trzy nazwiska: Allen Iverson, Kobe Bryant oraz Shaquille O'Neal.

Mimo całej sympatii do tego ostatniego, nie mogę zrozumieć, dlaczego Shaq zdecydował się na karierę w przemyśle rozrywkowym. Dodajmy, bardzo średnią.

Reklama

Potężny koszykarz nie odniósł sukcesu w filmach. W muzyce też mu nie poszło. Mimo ogromnej popularności jego pierwszego albumu "Shaq Diesel" (płyta sprzedała się w 800 tys. egzemplarzy), kolejne longplaye nie osiągały już sukcesu. Dlaczego? Widocznie świetne umiejętności koszykarskie nie wystarczyły.


Wspomniani wyżej bokserzy to nie byle pionki, bo Ray Jones Jr. oraz Oscar De La Hoya, czyli wielokrotni mistrzowie świata. Jednak świetna technika w ringu nie przekłada się na świetną technikę wokalną. Przykład popisów De La Hoyi znajdziecie poniżej.


Śpiewają (lub próbują śpiewać) oczywiście piłkarze. W internecie można obejrzeć mnóstwo utworów z wykonującymi piłkarskie utwory zawodnikami. Oczywiście największą popularnością w Polsce cieszy się w dalszym ciągu utwór Norbiegoz Tomaszem IwanemPiotrem Świerczewskim, stworzony przed MŚ 2002. Nie można także zapomnieć o utworze promującym ekstraklasę, w którym to Maciej Korzym brzmi jak trzeci z braci Golców.



Oprócz tego warto wspomnieć również o śpiewającym popowe piosenki Cristiano Ronaldo oraz Clincie Dempseyu ze Stanów Zjednoczonych, którego raperski pseudonim brzmi Deuce.


Ze średnim skutkiem popisy wokalne uskuteczniają również tenisistki. Wystarczy posłuchać Karoliny Woźniacki, aby przekonać się, że śpiewanie w jej przypadku to fatalny pomysł.


A jak z innymi dyscyplinami sportu? Marcin Urbaś nagrał kiedyś przebój z Patrycją Markowską, a słuchacze zastanawiali się, kto wypadł lepiej. Muzyczne zainteresowania rozwija również Lewis Hamilton, który wyznał, że w studiu nagraniowym jest prawie tak często jak na torze Formuły 1.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Cristiano Ronaldo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy