Reklama

To dopiero przeprosiny!

Godzinę spóźniona i potwornie stremowana wyszła Ayo we wtorkowy (17 lutego) wieczór na koncert w Warszawie. To, co działo się później, przeszło najśmielsze wyobrażenia wypełnionej po brzegi Sali Kongresowej.

Godzinę spóźniona i potwornie stremowana wyszła Ayo we wtorkowy (17 lutego) wieczór na koncert w Warszawie. To, co działo się później, przeszło najśmielsze wyobrażenia wypełnionej po brzegi Sali Kongresowej.

Mająca afrykańskie korzenie wokalistka miała prawo obawiać się reakcji publiczności, bowiem tuż przed wejściem na scenę dało się słyszeć pierwsze gwizdy zniecierpliwienia.

Ayo pojawiła się na początku bez zespołu, jedynie z gitarą akustyczną. Była wyjątkowo spięta, głos jej się łamał, nie wyglądało to za dobrze.

W połowie utworu zaczęła improwizować słowa piosenki. "Warsaw, sorry for being late" - zaśpiewała Ayo, po czym - równie melodyjnie - zaczęła tłumaczyć powody swojego spóźnienia (przez złą pogodę utknęła na lotnisku). Sala przyjęła to brawami. Od tego momentu artystce wyraźnie ulżyło, a na jej twarzy pojawił się uroczy uśmiech, z którego przecież słynie.

Reklama

Kolejne piosenki, już w towarzystwie muzyków, nie zapowiadały jeszcze fenomenalnego koncertu - bo tak trzeba występ Ayo określić. Przy utworze "Help Is Coming" się zaczęło. Piosenka rozwinęła się w nieprawdopodobną improwizację, w szalone, 20-minutowe jam session. Ayo momentami pełniła jedynie rolę moderatorki, zachęcając swoich muzyków do kolejnych popisów.

- We usually do things that we don't usually do - wyjaśniła roześmiana Ayo. Piosenkarka tłumaczyła w ten sposób, że to, co słyszeli widzowie, nie było wcześniej ćwiczone.

Solówka na basie rozgrzała widownię nie na żarty, przebił ją jednak Sherrod Barnes na gitarze elektrycznej, który nie musiałby się wstydzić nawet przed Erikiem Claptonem. Jednak to, co zrobił Jermaine Parrish na perkusji sprawiło, że arcyspokojna z początku publika zaczęła wstawać, gwizdać i pokrzykiwać. Parrish podczas niemającej końca solówki połamał dwie pałeczki - za każdym razem nie przestawał grać, a nową pałeczkę podawała mu obsługa techniczna (precyzyjnie rzecz ujmując - wygrzebywała z jego plecaka). Wszystko to na niesamowitym poziomie ekspresji z pogranicza euforii i agresji. Nie mówiąc już o wyśmienitej technice.

Ayo w tym czasie tańczyła na scenie, dośpiewywała to, co jej akurat wpadało do głowy (na przykład, że zabiera nas do Nigerii), a przede wszystkim kibicowała swoim muzykom.

W pewnym momencie oświadczyła, że Sala Kongresowa kojarzy jej się z muzyką klasyczną. Po czym skinęła na klawiszowca Lucky'ego Petersona, a ten czarował klasycznymi brzmieniami.

Niemko-nigeryjka (bo powiedzieć o Ayo, że jest Niemką, byłoby jednak dużą niesprawiedliwością) stwierdziła zresztą, że najważniejsza dla niej jest dusza piosenek, a nie ich gatunek. Dlatego w Warszawie usłyszeć można było soul, jazz, bluesa, rocka czy wspomnianą muzykę poważną.

Tuż przed bisami miały miejsce dwa mocne akcenty. Ayo zaśpiewała utwór swojego mistrza Donny'ego Hathawaya i przy okazji poleciła wszystkim zapoznać się z jego muzyką. Później wybrzmiał singel "Slow Slow", który, podobnie jak kilka wcześniejszych utworów, przeobraził się w imponujący jam. Po 15 minutach wszyscy stali i wybijali oklaskami coraz szybszy rytm, bowiem muzycy nie przestawali podkręcać tempa, popisując się wirtuozerią.

Nie jest jednak tak, że Ayo była gdzieś w cieniu, że była bohaterką drugiego planu. Już podczas bisów znów wystąpiła sama, akompaniując sobie na klawiszach przy pięknej balladzie "Better Days". Kiedy publika oddawała się magicznej melancholii, jaką stworzyła Ayo, wokalistka stwierdziła, że nie może zostawić widzów w takim nastroju. Zawołała muzyków na scenę i pożegnała się niezwykle żywiołowo. Schodzącej ze sceny Ayo towarzyszyła wielominutowa owacja na stojąco.

Przeprosiny przyjęte.

Michał Michalak, Warszawa

Kolejne koncerty Ayo odbędą się w Zabrzu (środa, 18 lutego, Dom Muzyki i Tańca) i Poznaniu (czwartek, 19 lutego, Arena).

Zobacz wywiad z wokalistką:

Zobacz teledyski Ayo na stronach INTERIA.PL.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Sala Kongresowa | W.E. | Działo się | 'Działo się' | Warszawa | przeprosiny | Ayo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy