To cud, że przeżył
Jacek Łągwa przezwyciężył najtrudniejszy moment w swoim życiu. O tym, że ma tętniaka mózgu usłyszał krótko po tym, jak zostawiła go żona.
Teraz kompozytor "Ich Troje" na nowo układa sobie życie. Zdrowy, z 24-letnią Karoliną u boku. Niewiele brakowało, a zamiast idylli, mielibyśmy tragedię.
"Zrobili tomografię i okazało się, że mam tętniaka wielkości fasoli. Od razu zabronili mi wstawania z łóżka. Nie mogłem nawet na nim siadać. A wcześniej przez tydzień zupełnie się nie oszczędzałem. Nawet na wódeczkę sobie poszedłem i imprezowałem do szóstej rano. Jak neurochirurdzy o tym usłyszeli, stwierdzili, że nie powinienem tego przeżyć. Powiedzieli, że już po pierwszym ataku powinienem być operowany. A to, że po dużej "bani" jeszcze żyłem, określali jako cud" - opowiada "Super Expressowi" Jacek.
Przeżycia związane z chorobą zupełnie zmieniły jego podejście do życia.
"Ja całe życie planowałem. I wszystkie moje plany legły w gruzach rok temu, gdy zostawiła mnie żona. W związku z tym już niczego nie planuję. Żyję sobie z dnia na dzień. Jest dobrze dzisiaj - jest OK. Jak będzie jutro, nie wiem. I nie chcę tego planować" - podkreśla kompozytor.
Zobacz teledyski Ich Troje na stronach INTERIA.PL.