Reklama

Też macie dość "My Heart Will Go On"?

Myślisz "Titanic" - mija właśnie 100. rocznica katastrofy statku - słyszysz... "My Heart Will Go On". Piosenka, którą lwia część populacji ziemskiej nawet wbrew swej woli musiała słyszeć, ma jednocześnie tak wielu zwolenników, jak i przeciwników. Jedni i drudzy liczeni są w milionach.

Początkowo do przeciwników piosenki zaliczała się... sama Celine Dion. Także reżyser James Cameron nieżyczliwym okiem patrzył na pomysł umieszczenia podczas napisów końcowych łzawej ballady. Jednak kompozytor James Horner i autor tekstu Will Jennings mieli inne plany i za plecami twórcy "Titanica" postanowili przygotować bombastyczną balladę. Natomiast do namówienia kanadyjskiej diwy zaangażowani zostali jej stały współpracownik muzyczny Simon Franglen i przede wszystkim mąż piosenkarki Rene Angelil. Ten ostatni jakimś cudem nakłonił żonę, by zaśpiewała do nagrania demo przygotowanego przez Simona Franglena, czego mająca status gwiazdy Celine Dion nie praktykowała już od lat, kładąc partie wokalne pod gotowe już fragmenty instrumentalne.

Reklama

Kolejnym zadaniem "spiskowców" było ostateczne przekonanie Jamesa Camerona do "My Heart Will Go On". James Horner tak długo nosił demo utworu, aż wreszcie złapał reżysera będącego w dobrym nastroju i zaprezentował mu piosenkę. I to kilkukrotnie (nastrój Jamesa Camerona musiał być naprawdę wyśmienity...)! Po zastanowieniu wyczulony na zapotrzebowania rynku James Cameron powiedział: "Tak!". Historyczną - jak się później okazało - decyzję skonsultował jeszcze z marketingowymi specami, od których usłyszał słowa zachęty.

Fachowcy nie mylili się. "My Heart Will Go On" okazał się być przebojem o globalnym zasięgu. W sumie rozeszło się ponad 15 milionów egzemplarzy singla, co uczyniło utwór zaśpiewany - przypomnijmy niechętnie - przez Celine Dion, jedną z najchętniej kupowanych piosenek w historii muzyki. Listy przebojów na całym świecie w 1997 i 1998 roku zostały zdominowane przez balladę z "Titanica" - na przykład w Europie piosenka przez długie siedemnaście tygodni (!!!) nie schodziła z pierwszego miejsca "The European Hot 100 Singles" (Europejska lista przebojów najlepiej sprzedających się singli). Sława "My Heart Will Go On" przybierała momentami nieoczekiwane rozmiary. Ballada stała się pierwszym anglojęzycznym utworem, który trafił na pierwsze miejsce listy najpopularniejszych... latynoskich piosenek w Ameryce.

Będąca w glorii sławy kompozycja Celine Dion została oczywiście zasypana nagrodami: Oscar za najlepszą oryginalną piosenkę filmową, Grammy dla najlepszej piosenki czy Złoty Glob dla najlepszego filmowego utworu. "My Heart Will Go On" otrzymała również wyróżnienie jako jedna z najczęściej słuchanych piosenek w trakcie rozstania z partnerem. Wreszcie, wraz z "I Will Always Love You" Whitney Houston i "(Everything I Do) I Do It for You" Bryana Adamsa, przebój tworzy trójcę filmowych ballad miłosnych lat 90.

I jeszcze raz... Celine Dion i "My Heart Will Go On":


Wraz z popularnością piosenki i graniczącą z dręczeniem prezentacją "My Heart Will Go On" w radiostacjach i telewizjach muzycznych, rosła armia przeciwników utworu. Najznakomitszą antagonistką ballady jest Kate Winslet, odtwórczyni głównej roli w "Titanicu". Aktorka wyznała kiedyś, że na dźwięk przeboju Celine Dion "ma odruch wymiotny". "Nie powinnam tego mówić, ale tak jest. Chce mi się wymiotować. Chciałabym wszystkim powiedzieć, że to nie jest moja piosenka, tylko piosenka Celine Dion. Ale nie mówię nic, a jedynie potężnie przewracam oczami" - wyznała Kate Winslet w rozmowie ze stacją MTV.

Aktorka nie była odosobniona w swoich uczuciach. "My Heart Will Go On" to pewniak na wszelkich rodzajach zestawień najgorszych i najbardziej irytujących piosenek wszech czasów. Poważny przecież magazyn "Rolling Stone" umieścił balladę na siódmym miejscu listy "Najgorszych piosenek lat 90." oraz na czwartej pozycji w zestawieniu "Najbardziej grających na nerwach piosenek w historii". Również brytyjski magazyn "NME" nie miał litości dla przeboju Celine Dion, umieszczając kompozycję na drugim miejscu notowania "Najgorszych przebojów lat 90." (wyżej była tylko piosenka "Love Is All Around" Wet Wet Wet). Wreszcie serwis BBC uplasował balladę na szczycie zestawienia "100 najbardziej denerwujących piosenek, które uwielbimy nienawidzić".

Jeśli myślicie, że nie można już bardziej pompatycznie...


Krytycy również nie patyczkowali się z piosenką. Magazyn "Maxim" stwierdził sarkastycznie, że "My Heart Will Go On" to "drugi najtragiczniejszy skutek katastrofy" Titanica. W "Blender" można było natomiast przeczytać, że słuchając ballady "modlimy się, by góra lodowa wreszcie uderzyła w Celine Dion". Dziennikarz serwisu Yahoo napisał natomiast, że "już po usłyszeniu pierwszych dźwięków utworu ma ochotę wziąć zakładnika", byle tylko ktoś wyciszył balladę. Wreszcie utwór stał się obiektem żartów, jak choćby ten ze strony twórców kultowej kreskówki "South Park", gdzie zamiast "My Heart Will Go On" mamy... "My Fart Will Go On" ("fart" to po angielsku pierdnięcie).

Jako puentę tekstu o słynnej i zarazem niesławnej balladzie przypomnijmy, że według osób ocalałych z katastrofy wycieczkowca Costa Concordia, "My Heart Will Go On" rozbrzmiewało z głośników okrętowej restauracji w momencie, gdy statek uderzał w skaliste wybrzeże wysepki Isola del Giglio na Morzu Śródziemnym. Może jednak Celine Dion miała rację, gdy kręciła nosem przed nagraniem swego największego przeboju?

Artur Wróblewski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: piosenka | Celine Dion | Titanic | Go On
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy