Reklama

Telefony komórkowe przekleństwem koncertów?

Schowajcie te cholerne komórki - coraz częściej apelują artyści, ale także część widzów. Czy nałogowe nagrywanie filmików bardzo złej jakości psuje atmosferę koncertów?

"Prosimy, abyście nie oglądali koncertu przez ekrany swoich inteligentnych urządzeń. Schowajcie je do kieszeni dla dobra osób stojących za wami, a także Nicka, Karen i Briana. Dziękujemy" - takie ogłoszenie można zobaczyć przed koncertami amerykańskiej grupy Yeah Yeah Yeahs.

Podczas niedawnego występu Beyonce w Atlancie jeden z fanów był tak zajęty nagrywaniem gwiazdy, że nie zauważył, iż ta wyciągnęła w jego kierunku mikrofon.

"Stoję tuż przed tobą, kochanie. Musisz łapać chwilę. Odłóż ten cholerny telefon!" - pouczyła fana Beyonce.

Reklama

Wokalistka wyjęła mu komórkę z dłoni, a następnie nakłoniła do wspólnego śpiewania.

Znacznie dalej poszedł polski pianista Krystian Zimerman, który przerwał koncert w Essen, gdy zauważył, że jeden z widzów rejestruje występ na swoim smartfonie.

Nagrywanie koncertów komórkami znalazło się ostatnio w rankingu najbardziej irytujących zachowań publiczności, opublikowanym przez magazyn "Rolling Stone".

"To rozprasza znacznie bardziej niż robienie zdjęć i skutkuje okropnym produktem finalnym. Smutna ironia polega na tym, że nagrywamy zazwyczaj nasze ulubione piosenki, a mimo to uśmiech znika z naszych twarzy, ponieważ skupiamy się na samym procesie nagrywania" - czytamy w czasopiśmie.

To, co najbardziej uderza, to nieracjonalość takiego zachowania.

No bo tak: płacimy niemałe pieniądze za bilet na koncert ulubionego artysty, a później, zamiast bawić się i chłonąć każdą sekundę, koncentrujemy całą uwagę na wyświetlaczu telefonu tylko po to, by mieć "pamiątkę", na której nic nie widać i nic nie słychać poza trzaskami.

Później te wszystkie filmiki zaśmiecają sieć: to przecież żadna przyjemność oglądać ulubionego artystę na trzęsącym się filmiku, który gwałci uszy nieznośnym hałasem.

W rozmowie z INTERIA.PL Ben Johnston, perkusista szkockiej grupy Biffy Clyro, nie ukrywa, że muzyków irytuje taki stan rzeczy.

- Jeżeli zapłaciłeś za bilet na koncert, to oglądaj ten pieprzony koncert, a nie wyświetlacz swojego telefonu. Użyj swoich oczu. One są lepsze niż twój telefon. Wydaje mi się, że ważniejsze jest chłonięcie atmosfery koncertu, nawiązanie relacji z zespołem... - wymienia perkusista.

- Oglądasz to później na telefonie - wygląda jak gówno i brzmi jak gówno - zauważa Johnston.

Oczywiście, korporacje mają interes w tym, byśmy kupowali koncertowe DVD zamiast zadowalać się tym, co mamy w pamięci smartfona. Ale wybór nie polega na tym, czy oglądać "trzęsawkę" i trzaski czy też biec do sklepu po DVD. Najcenniejszą pamiątką po koncercie są przecież wspomnienia. Wspomnienia w jakości HD.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: telefony | koncerty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy