Reklama

Taylor Swift: Bo serce nie sługa...

Tylko na stronach Interii możecie przeczytać fragmenty książki "Taylor Swift" - taka jak ty!" Chasa Newkey-Burdena, która w środę, 4 lutego, trafiła do polskich księgarń.

Trudno uwierzyć, że ta 25-letnia dziewczyna z małej miejscowości Reading w Pensylwanii ma już na koncie kilka nagród Grammy i ponad 20 milionów sprzedanych płyt, a to dopiero początek jej kariery!

W wieku 10 lat zaczęła pisać piosenki, które wykonywała na lokalnych festiwalach. Rodzice planowali co prawda inną przyszłość dla młodej Swift. Liczyli, że ich córka odziedziczy świetnie prosperującą rodzinną firmę The Swift Group, zajmującą się doradztwem inwestycyjnym. Bankowość nie była jej jednak pisana.

Książka opowiada historię Taylor Swift, zwykłej nastolatki, która dzięki swojemu niezwykłemu talentowi i determinacji wspięła się na sam szczyt. Tak jak w tekstach jej piosenek, jest tu opowieść o jej prywatnym życiu, dorastaniu, związkach z facetami i tym jak radzić sobie z tak ogromnym sukcesem.

Reklama

Publikacja zawiera kilkadziesiąt zdjęć Taylor Swift wykonanych na przestrzeni lat oraz specjalną niespodziankę dla polskich fanów - informuje wydawca.

Poniżej publikujemy fragmenty tej biografii, opowiadające o związkach młodej wokalistki z Joe Jonasem, Jakiem Gyllenhaalem i Harrym Stylesem, a także o konflikcie Taylor z Katy Perry.

-----

Fragment rozdziału 4 - Fearless:

Joe Jonas był jedną trzecią zespołu The Jonas Brothers. W latach 2005-2013 trio osiągnęło ogromny sukces komercyjny. Dzięki związaniu się z Disney Channel wykreowali swój nieskazitelny wizerunek, troskliwie pielęgnowany przez menedżerów. Częściowo z powodu wymogów tego wizerunku, w którym trzej bracia mieli wydawać się fankom nie tylko wolni, ale wręcz dziewiczy, związek Joe z Taylor był tak skomplikowany i z góry skazany na niepowodzenie.

Poznali się latem 2008 i bardzo szybko prasa zaczęła spekulować, czy są parą. Ponieważ obydwoje dość często udzielali wywiadów, padały pytania. Ich pierwsze publiczne, zagadkowo podobne, oświadczenia dotyczące tej kwestii zrobiły wrażenie pieczołowicie skoordynowanych.

Taylor powiedziała MTV News: "Jest wspaniałym facetem i każda dziewczyna chciałaby się z nim spotykać". Z kolei Jonas, zapytany o to, czy spotyka się z Taylor, odparł: "Jest wspaniałą dziewczyną i każdy chłopak chciałby się z nią spotykać".

Poza tym Taylor wcześniej przyznała, że chce spotykać się z kimś ze świata show-biznesu, najlepiej z jakimś celebrytą, który rozumiałby ciążącą na niej presję. Widziała zalety bycia z kimś "kto rozumie to, co robisz i rozumie, że bardziej cię nie ma, niż jesteś". Jonas, który stał się sławny, będąc jeszcze nastolatkiem,doskonale pasował do tego obrazka. Fakt, że był przystojny, tylko dodawał mu powabu.

Zauważono ich wymykających się razem na lody w pobliżu domu Taylor, a potem doniesiono, że Jonas wchodził tylnym wejściem na jeden z jej koncertów. Radiowa DJ-ka, Mishelle Rivera powiedziała prasie, że zauważyła Jonasa, który usiłował zachować incognito. Opowiadała: "Próbował się ukryć w tłumie, nosił w baseballówkę i luźny dres, żeby upodobnić się do innych". Opisywała, jak Jonas wkradł się za kulisy, żeby być z Taylor po koncercie, ale twierdzi, że się schował, zdając sobie sprawę, iż został rozpoznany. "To oczywiste, że nie chciał, by ludzie się dowiedzieli, iż był tam, aby spotkać się z Taylor".

Taylor zderzyła się z dziwnym paradoksem: chciała spotykać się z kimś sławnym, kto potrafi zrozumieć presję celebryty, z drugiej strony to właśnie sława Jonasa powodowała, że musieli swój związek ukrywać przed światem - Taylor nie radziła sobie z tym zbyt dobrze. "Kiedy ktoś nie może pokazywać się ze mną publicznie, to mamy problem" - powiedziała później.

To chodzenie na paluszkach i tajemnice kłóciły się z wychowaniem dziewczyny, którą uczono, że zawsze powinna być uczciwa. Wpajano jej, że dopóki jest się w życiu uczciwym, nie ma się czego bać.

Obojgu zależało na zaprezentowaniu opinii publicznej przyzwoitego wizerunku, ale to Jonas był pod silniejszą presją: każdy jego krok musiał być wykonany w nieskazitelnym stylu. Nosił "sygnet czystości" znany jako "pierścień obietnicy". Razem z braćmi był ucieleśnieniem nastoletniej abstynencji, a ich sygnety były tak samo symbolem ich wizerunku jak żółta bransoletka Lance'a Armstronga. Jednak dla Taylor nie była to cnota, a ograniczenie, które sława Jonasa nakładała na ich codzienne, wspólne życie.

Niezależnie od wszystkiego, Jonas miał niewątpliwy wpływ na jej twórczość. Powszechnie uważa się, że piosenka "Love Story" mówiła o ich związku. Wbrew wcześniejszym zapewnieniom Taylor, że nie chce pisać piosenek "o byciu w trasie, mieszkaniu w hotelach i tęsknocie za rodziną i przyjaciółmi" lub, innymi słowy, o byciu gwiazdą pop, a o tym właśnie opowiada "Love Story". Pisząc tę piosenkę, Taylor zaprzeczyła samej sobie z okresu, kiedy miała 14-15 lat. Wtedy, słysząc utwór tego typu na płytach innych artystów, mówiła: "O rany, nie, ten sobie odpuśćmy".

Patrząc na ich związek z pewnej perspektywy, Taylor połączyła fakty. "Spotykałam się z chłopakiem, który nie był popularnym wyborem" - stwierdza. "Jego sytuacja była nieco skomplikowana, ale nie dbałam o to. Gdy napisałam zakończenie piosenki, czułam, że jest to zakończenie, o jakim marzy każda dziewczyna. To zakończenie, którego ja też chcę. Pragniesz mieć faceta, który nie dba o to, co myślą czy mówią inni".

Jakiś czas później chodziły słuchy, że powodem ich rozstania był fakt, że Jonas widywał się z kimś innym - aktorką, Camillą Bell. "Byli razem od miesięcy" - opowiadała prasie Taylor. "I dlatego zerwaliśmy".

Kiedy wiadomość o ich rozstaniu się rozprzestrzeniła, Taylor przeszła skrócony kurs o tym, jak szybko plotki o celebrytach zaczynają żyć własnym życiem. Jedna z nich głosiła, że artystka zaszła w ciążę. Pogłoska ta była o tyle niebezpieczna, iż mogła zagrozić publicznym wizerunkom obojga zainteresowanych. Taylor zdawała sobie sprawę, że musi zdecydowanie zareagować. "Przeczytałam gdzieś bardzo ciekawą plotkę na mój temat, twierdzącą, że jestem w ciąży, co byłoby najbardziej nieprawdopodobnym wydarzeniem na ziemi" - mówiła. "Wierzcie mi - to niemożliwe".

Gdy uporała się z tym pomówieniem, za chwilę pojawiło się kolejne. Jednak tym razem nie Taylor była ofiarą. Miała w tym swój udział. Historia o tym, jak Jonas zakończył ich związek, była skrojona na pierwsze strony gazet. Było w niej wszystko: zakochana dziewczyna, którą zraniono i zimny drań w dramatycznej scenerii. Wszystko zaczęło się od opowieści Taylor, w jaki sposób się rozstali. "Zerwał ze mną przez telefon" - opowiadała. "Spojrzałam na czas trwania połączenia - jakieś 27 sekund. To chyba rekord".

Fragment rozdziału 6 - Speak Now:

(...) Związek Taylor z Jakiem Gyllenhaalem był dla niej nie lada przeżyciem, a ich rozstanie zainspirowało kilka jej najbardziej znanych piosenek. (...) Gyllenhaal był nominowany do Oscara i zdobył nagrodę BAFTA. Dużo mówi się nie tylko o jego sukcesach aktorskich, lecz także o jego urodzie i życiu uczuciowym. Gyllenhaal spotykał się z Kirsten Dunst i Reece Witherspoon. Magazyn "People" umieścił go na liście 50 najładniejszych ludzi w 2006 i w tym samym roku na liście najbardziej seksownych kawalerów. Również środowiska gejowskie okrzyknęły go jednym z najbardziej pożądanych mężczyzn.

Gyllenhaal rozstał się z Witherspoon 10 miesięcy przed poznaniem Taylor. Gdy Taylor wpadła na niego za kulisami SNL, dobrze znała jego historię. Magazyn "People" cytował niewiarygodnie ostrożne źródło, które twierdziło, że: "Ta dwójka bardzo uważała na to, żeby nie sprawiać wrażenia zbyt sobie bliskich, kiedy chodzili razem za kulisy". Źródło ciągnęło: "Trudno było powiedzieć, czy są razem".

Była między nimi znaczna różnica wieku: Jake jest o 10 lat starszy. Zarówno to, jak i odmienny charakter ich sławy, stały się dla nich problemem, gdy znajomość przerodziła się w coś więcej. Po spotkaniu w studio telewizyjnym widziano ich razem na Brooklynie, niedaleko domu jego siostry, Maggie. Potem wstąpili do restauracji Al Di La, gdzie dołączyła do nich Emma Stone. Ludzie zaczęli gadać i niebawem zadawano już Taylor pytania dotyczące tych pogłosek.

Kiedy pojawiła się w programie The Ellen DeGeneres Show, gospodyni programu zapytała ją o to, jak bardzo optymistycznie myśli o swoim życiu uczuciowym. "Zawsze optymistycznie myślę o miłości" - odpowiedziała Taylor. "Tak, zawsze, czasem". Ellen była w bardzo figlarnym nastroju i dorzuciła: "Zwłaszcza, jeśli Twoim chłopakiem jest Jake Gyllenhaal, bo jest bardzo przystojny".

Później, w listopadzie, parę widziano razem w luksusowym zajeździe Post Ranch Inn w Big Sur w Kalifornii. Według świadków Taylor "śmiała się ze wszystkiego, co Jake mówił", kiedy jedli razem lody i mrożony jogurt. Taylor zamówiła jogurt z kolorową posypką, a Gyllenhaal - z płatkami szwajcarskiej

czekolady. Taylor wspięła się na palce i porównywała swój wzrost do Jake'a. Świadkowie opowiadali, że para dużo się śmiała, była szczęśliwa i towarzyska. Wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku.

Aktorka Gwyneth Paltrow, żona frontmana Coldplay, Chrisa Martina znała ich oboje. W wywiadzie dla "USA Today" powiedziała, że wydała kolację dla młodych w Londynie. Wszystko się dobrze układało. Byli w sobie tak zakochani, że podobno Taylor w ostatnim momencie zmieniła swoje plany na Święto Dziękczynienia i postanowiła spędzić je z Gyllenhaalami, a nie Swiftami. Poznała jego rodzinę podczas festiwalu w Nowym Jorku - a to już oznaczało, że związek był poważny.

Wizyta wydawała się udana, a siostra Jake'a, Maggie, powiedziała "US Weekly", że: "wszystko poszło świetnie". Potem pojawiły się znane już zdjęcia pary popijającej latte z syropem klonowym w Gorilla Coffee na Brooklynie - uosobienie kochających jesień młodych Amerykanów.

Później, kiedy polecieli do Nashville, widziano ich na romantycznych spacerach, zatrzymujących się na kolejne kawy i późne śniadania. Pośród kafejek, do których zaglądała uzależniona od kofeiny para, były Frothy Monkey, Crema i Fido26. Ich związek najwyraźniej rozkwitał na wielu płaszczyznach - jeśli wierzyć dowodom fotograficznym, to para była na kofeinowym haju.

Tak jak w przypadku swoich poprzednich związków, na przykład z Jonasem, Taylor była powściągliwa, gdy prasa zadawała pytania. Kiedy MTV zapytała ją, czy spotyka się z Gyllenhaalem, odparła: "Dużo piszę o moim życiu osobistym, ale nie mówię o nim".

Jednak w prasie co chwila pojawiały się nowe źródła informacji. Ktoś powiedział w "US Weekly", że "Talor jest zauroczona Gyllenhaalem i uwielbia, że jest taki miły i uczuciowy. Jake lubi w Taylor to, że jest słodka, skromna i swobodnie się przy niej czuje".

Kiedy zabrał ją na weekend do Anglii, gdzie organizował przyjęcia promujące jego najnowszy film, wyglądało to poważnie. Niektóre media informowały, że wydał 100 tysięcy funtów na prywatny odrzutowiec po to, by mogli spędzić wspólnie 48 godzin w jego luksusowym apartamencie w hotelu The Dorchester, mieszczącym się przy snobistycznej londyńskiej ulicy, Park Lane. Wydawało się, że związek staje się coraz intensywniejszy. Niektórzy nawet zastanawiali się czy wkrótce wezmą ślub. Wszystko działo się bardzo szybko.

Kiedy Taylor obchodziła swoje 21. urodziny, odbierano sprzeczne sygnały dotyczące jej związku z hollywoodzkim przystojniakiem. Niektóre nowe doniesienia mówiły o tym, że wyasygnował 11 tysięcy dolarów na gitarę retro firmy Gretsch dla niej. Inne, że kupił jej złotą bransoletkę z diamentami za 100 tysięcy funtów. Lista rzekomych prezentów obejmowała młynek i ekspres do kawy, uzupełnione ziarnami kawy kona. Taka szczodrość, jeśli wierzyć doniesieniom, sugerowała stały związek i nadzieję obu stron na długą, wspólną przyszłość.

Jednak kiedy Talor przyjmowała 70 wybranych gości na swoim przyjęciu urodzinowym, Gyllenhaal nie znalazł się wśród zaproszonych. O ile zobowiązania zawodowe mogły tłumaczyć jego nieobecność, to jednak znaczącym faktem było to, że Taylor spędziła Boże Narodzenie ze swoją rodziną, a nie porzuciła ich dla Jake'a, jak w przypadku Święta Dziękczynienia. Niebawem stało się jasne, że para się rozstała.

Kolejne źródło powiedziało w "US Weekly": "Jake stwierdził, że to nie jest to i źle się czuje z zainteresowaniem mediów. Powiedział też, że odczuwał różnicę wieku. Taylor jest bardzo przykro. Mówiliśmy jej, żeby się nie spieszyła, ale nie słuchała".

Romans z Harrym Stylesem i konflikt z Katy Perry - czytaj na następnej stronie!

Fragment rozdziału 7 - Red:

(...) Z punktu widzenia prasy brukowej, to właśnie był romans na miarę show-biznesu: piękna blond piosenkarka, po licznych zerwaniach i chłopiec z boysbandu z reputacją ogiera. Każde z nich miało miliony fanów na całym świecie, którzy śledzili każdy ich ruch. Jako para stali się kopalnią złota dla mediów, generującą setki artykułów w prasie. Taylor Swift i Harry Styles byli tak odpowiednią dla show-biznesu parą, że zastanawiano się, na ile prawdziwy jest ich związek.

Zanim Styles poznał Taylor, jego życie uczuciowe było i tak jednym z głównych tematów, którymi zajmowały się media. Prasa interesowała się wszystkimi członkami grupy One Direction, ale Styles przebił całą resztę. Zaczęło się, kiedy powiązano go z prezenterką Caroline Flack, która była o 14 lat od niego starsza. Ta różnica wieku wywołała istną sensację: fani zespołu One Direction byli tak wściekli jak prasa - zachwycona. Zazdrośni fani zespołu grozili Flack śmiercią, a wiele osób miało swoje własne opinie na temat tego flirtu.

Para w końcu się rozstała, ale romans spowodował, że Styles stał się głównym celem mediów. Reporterzy chodzili za nim wszędzie i próbowali połączyć go z szeregiem ludzi. Większość historii była wyssana z palca. O związek z młodym piosenkarzem podejrzewano nawet jego dobrego przyjaciela, znanego redaktora radiowego, Nicka Grimshaw - czemu oczywiście obydwaj zaprzeczali. W pewnym momencie Harry przyznał, że czuje się tak, jakby "miał siedem tysięcy dziewczyn" - przynajmniej według doniesień prasowych.

Sama Taylor również wywoływała ogromne zainteresowanie mediów. Większość magazynów brukowych ustawicznie polowała na pikantne plotki na jej temat. Kiedy więc zaczęły krążyć pogłoski, że te dwie młode gwiazdy są razem, musieli stać się tematem numer jeden w mediach.

Podobno poznali się podczas ceremonii rozdania nagród w 2012 roku. Był marzec i odbywała się właśnie gala wręczenia Nickleodeon Kid's Choice Awards. Zauważono Taylor tańczącą na koncercie One Direction. Była z nią jej przyjaciółka, Selene Gomez, ale to Taylor przyciągała uwagę mediów.

Reporterzy prędko wyczuli szansę na wielką sensację i, po rozmowie dwójki piosenkarzy, zapytali Stylesa, czy ma coś do powiedzenia. Z uśmiechem określił Taylor jako fajną. Wiedząc, że media skrupulatnie analizują wszystkie jego słowa, Styles przywykł do tego, że musi bardzo uważać na to, co mówi, zwłaszcza, jeśli dotyczy to jego prywatnego życia. Dlatego jego wypowiedzi dotyczące Taylor były bardzo wyważone.

Nawet gdy mówił o niej dla magazynu "Seventeen", brzmiał bardziej jak wytrawny polityk niż gwiazda pop. Powiedział: "Szczerze mówiąc, nie znam słodszej osoby. Jest naprawdę miła i niewiarygodnie utalentowana i zasługuje na wszystko, co ma". Niewielu nastoletnich chłopców tak starannie dobiera słowa, czy mówi tak subtelnie o atrakcyjnych kobietach.

Ta subtelność oznaczała, że publiczna zgadywanka trwała nadal. W rzeczywistości, pierwszymi osobami, które dały do zrozumienia, że Taylor i Styles są razem nie byli oni sami, lecz inni celebryci. Książę popu, Justin Bieber, drażnił się z mediami rozmyślnymi aluzjami. "Wiem już, że największa artystka na świecie uważa, iż Harry jest ciachem, ale nie mogę nic więcej powiedzieć". Koledzy z kapeli Harry'ego też mu dokuczali z powodu plotek, zwłaszcza tych związanych z MTV VMA.

Później, kiedy Taylor występowała podczas finału amerykańskiego "X Factor", prezenter programu, Mario Lopez, zaoferował mediom wiadomości z pierwszej ręki. Wyjawił: "Podczas przesłuchań pojawił się Harry z One Direction. Poklepał mnie po plecach i powiedział: "Cześć Mario, jak leci?". Ja zaś zapytałem: "Co ty tu robisz?". A on, tak jakby wskazał na Taylor". Lopez opowiada, że para wyszła, trzymając się za ręce.

Oficjalna strona programu na Twitterze również opublikowała informację, że Taylor i Harry jedli razem hamburgery. To wystarczyło, by przekonać świat, że są parą i wkrótce mówiono o nich Haylor.

Niewątpliwie Lopez nie poruszyłby tematu kogokolwiek z One Direction wyłącznie w oparciu o bezpodstawne pogłoski, wiedząc, że kapela jest ukochanym dzieckiem jego pracodawcy, Simona Cowella. Chociaż często się zdarza, że ekipa "X Factor" fabrykuje jakąś historię na potrzeby mediów, zazwyczaj są one skrupulatnie kontrolowane u źródła. Chociaż media rzuciły się jak sępy na rewelacje ujawnione przez Lopeza, wciąż brakowało im twardego dowodu - przyłapania pary na gorącym uczynku.

Styles, pytany o swoje życie uczuciowe, był wytrwale powściągliwy. Na przykład, powiedział magazynowi "Cosmopolitan": "Jest ktoś, kto mi się podoba... ale ta dziewczyna... nie jest w moim typie. Chodzi bardziej o osobowość. O to, jak ludzie się zachowują, o język ciała, o to, czy potrafią się śmiać z siebie samych".

Ta wypowiedź mogła dotyczyć kogokolwiek, więc media nadal spekulowały. Zastanawiały się, czy Taylor usiłuje kupić dom w Londynie po to, żeby być blisko Harry'ego. Oznaczałoby to, że związek bardzo szybko się rozwija, ale nikt nie był pewny, czy w ogóle istnieje.

Poszlak przybywało. Zauważono, że Taylor nosi srebrny wisiorek z samolocikiem, dokładnie taki sam, jak Harry. Wspomniała również, że jest aktualnie zainteresowana związkami z "niegrzecznymi chłopcami". Dla starszych czytelników wizja Stylesa, z jego dziecinną twarzą, nie mieści się w kategoriach

niegrzecznych chłopców, dla młodszych nie jest to nic dziwnego; Harry ma reputację łamacza dziewczęcych serc.

"Jest w tym coś bardzo ciekawego" - mówi Taylor. "Mają zazwyczaj dużo do powiedzenia, a nawet jeśli nie, wiedzą dokładnie, jak na ciebie spojrzeć, żeby wszystko było jasne. Myślę, że każda dziewczyna marzy o z o znalezieniu niegrzecznego chłopca w odpowiednim czasie, wtedy kiedy chce stać się grzeczny".

Plotki na temat ich związku zyskały na popularności, kiedy bliski przyjaciel Harry'ego, Nick Grimshaw, wypowiedział się na ten temat publicznie. Był to pierwszy raz, kiedy ktokolwiek z bliskiego kręgu znajomych Taylor lub Stylesa oficjalnie mówił o nich, jako parze. "Harry naprawdę lubi Taylor, poważnie się w niej zakochał" - powiedział. "Na początku nie byłem pewien, czy ten związek jest prawdziwy, ale dużo rozmawiam z Harrym i wygląda na to, że ona jest dla niego tą jedyną - przynajmniej na razie".

Wyjaśnił, że poczucie humoru Taylor stanowi istotny element jej uroku. "Harry lubi ludzi, którzy go potrafią rozbawić. Dużo rozmawiam z nim przez telefon, kiedy jest w trasie i wiele o niej mówi. Jest z nią bardzo szczęśliwy. Ja też bardzo ją lubię; niedawno była gościem mojego programu i doskonale się bawiliśmy". Ta wzmianka o poczuciu humoru Taylor łączyła się z wcześniejszą wypowiedzią Stylesa na temat znaczenia poczucia humoru w tym, żeby ktoś wydał się atrakcyjny.

W grudniu 2012 prasa wreszcie zdobyła upragniony dowód, którego szukała, kiedy Taylor i Harry odwiedzili razem zoo w Central Parku. Zdjęcia ich wspólnej wizyty w zoo pojawiły się wszędzie. Potem podobno spędzili razem dwa wieczory w hotelu Taylor na Manhattanie. Później widziano ich razem na imprezie po koncercie 1D w Madison Square Garden. Wyszli z imprezy o czwartej nad ranem i pojechali do tego samego hotelu. Następnego ranka wyszli z hotelu jedno po drugim.

W czasie wakacji zarówno Taylor, jak i One Direction występowali na wielu różnych koncertach na Wschodnim Wybrzeżu. Na sylwestra Harry podobno przyleciał do Anglii, żeby uczestniczyć w przyjęciu urodzinowym Taylor, wydawanym z okazji jej 23. urodzin.

Podobnie jak z Gyllenhaalem, wyglądało na to, że jej związek ze Stylesem szybko się rozwija. Nieznane wtyki donosiły prasie, że Taylor i Styles planują się pobrać. Według doniesień, na tym etapie wkroczył ojciec Taylor, który wziął Stylesa na stronę i kazał mu zwolnić tempo. Podobno nie chciał ich rozdzielać, ale twierdził, że nie powinni się spieszyć.

Na początku roku 2013 Taylor i Harry wyjechali na wakacje w poszukiwaniu słońca na Wyspy Dziewicze. Zrobiono im setki zdjęć w restauracji Virgin Gorda wśród fanów. Była to błoga sceneria, którą warto zapamiętać, bo niebawem miała się zmienić. Taylor zauważono potem na łódce, podczas gdy Styles dalej imprezował. Wydawało się, że ich związek podupadał.

Podczas rzekomej sprzeczki Taylor podobno powiedziała, że Styles ma szczęście, będąc z nią. Gdy ich związek najwyraźniej odchodził do przeszłości, media zastanawiały się, czy kiedykolwiek naprawdę istniał. Amerykański brukowiec "National Enquirer" zasugerował nawet, że Taylor sama nie zdawała sobie z tego sprawy.

Twierdził: "Nie ma pojęcia, jak wiele wysiłku menedżerzy Harry'ego włożyli w to, żeby byli razem, ponieważ Swift jest taką wielką gwiazdą". "Guardian" stwierdził, że musieli być razem, gdyż "obydwoje byli już w tylu związkach". Cynicznie dodał, że: "fakt, iż ten związek zbiegł się w czasie z wydaniem nowego albumu Swift i trasą koncertową One Direction to jeden z tych zbiegów okoliczności typowych dla związków celebrytów". Gdyby jeszcze jacyś czytelnicy nie rozumieli sugestii, dodał: "Niektóre z ich randek podejrzanie wyglądały jak robota PR-owców".

Fragment rozdziału 9 - 2014:

Wiadomo że [Taylor Swift] jest uwikłana w dosyć zażartą sprzeczkę z jedną z celebrytek. Nie potwierdzono, o kogo chodzi, ale uważa się, że to Katy Perry.

W najnowszym albumie Taylor znajdziemy piosenkę "Bad Blood", która zawiera treści potępiające jedną z czołowych wokalistek, której tożsamości Taylor nie ujawnia. Ale opowiada o genezie tej piosenki w wywiadzie dla magazynu "Rolling Stone". "Przez lata nie byłam pewna, czy jesteśmy [ta piosenkarka i ja] przyjaciółkami" - wyznała. "Czasami podchodziła do mnie na ceremonii rozdania nagród i mówiła coś, a potem odchodziła i nie wiedziałam, co myśleć. Jesteśmy przyjaciółkami czy właśnie mnie obraziła?".

I kontynuuje: "W roku 2013 ta piosenkarka zrobiła coś strasznego w kręgu biznesowym. Właściwie próbowała zniszczyć całe tournée. Usiłowała podkupić moich ludzi... Pomyślałam: 'A więc to tak. Jednak jesteśmy wrogami'".

W tej układance Perry jest główną podejrzaną. Po pierwsze, obie gwiazdy często spotykały się na ceremoniach rozdania nagród, chociaż nie ma w tym nic dziwnego. Ale w roku 2013 trzech tancerzy opuściło Taylor podczas trasy koncertowej i zatrudniło się u Perry. "Byłem z Taylor przez pierwsze sześć koncertów... ale skontaktowała się z nami potem Katy" - mówi jeden z nich australijskiej gazecie "Examiner". "Tak właściwie, to wcale nie tańczyliśmy podczas trasy Taylor i trochę byłem znudzony, a przecież naprawdę chciałem uczestniczyć w trasie promocyjnej" - ujawnia Lockhart Brownlie.

Kolejnym dowodem na to, że chodzi o Perry jest fakt, iż obie kobiety spotykały się z Johnem Mayerem, a Perry napisała na Twitterze kilka dni po tym, gdy Taylor poruszyła temat. "Uważaj na Reginę George w przebraniu babci z Czerwonego Kapturka". Odniosła się do nikczemnej postaci z filmu "Wredne dziewczyny". Tak więc Perry wydaje się być najbardziej prawdopodobną osobą - nie tylko dlatego, że nie dostrzeżono żadnych innych kandydatek.

Dla wielu fanów Taylor ta sprzeczka jest szalenie ekscytująca. Taylor jako feministka jest wspaniałą postacią, ale nikt nie chce widzieć, że nie potrafi wybuchnąć, kiedy trzeba. Dopóki to nie media, ale sama Taylor wybierała sobie swoich wrogów, mogła walczyć z innymi dziewczynami i nie były to "babskie bójki", które potępiała.

-----

Książką "Taylor Swift - taka jak ty!" ukazała się w Polsce nakładem wydawnictwa Dream Books.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Taylor Swift
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy