Reklama

Śmierć Aaliyah: Samolot był przeciążony

Właściciel samolotu Cessna 402, który rozbił się ponad tydzień temu na lotnisku Marsh Horbour, na bermudzkiej wyspie Abako, twierdzi, że szef ekipy, która pracowała przy teledysku "Rock The Boat", okłamał pilota w sprawie liczby osób, które miały się znaleźć na pokładzie maszyny. W wypadku zginęła m.in. popularna amerykańska wokalistka Aaliyah.

Gilbert Chacon, stojący na czele firmy przewozowej Blackhawk International Airways, powiedział, że kiedy samolot zjawił się na lotnisku, spodziewano się pięciu osób, a nie ośmiu. Owen Gassaway zarządzający lotniskiem Latana, na którym docelowo Cessna miała wylądować, został poinformowany o przeciążeniu maszyny przez radio.

"Gdyby na pokładzie rzeczywiście znalazło się pięć osób, do tragedii by nie doszło i Aaliyah nadal by żyła. Cessna mogła unieść nawet sześć osób i bagaże. Jednak osiem to już przesada" - stwierdził

Reklama

Gassaway potwierdził także wersję Chacona dotyczącą posiadania przez pilota Luisa Moralesa licencji. Niektóre gazety sugerowały bowiem, że kierował on maszyną bez odpowiednich uprawnień.

"Nie ma takiej możliwości, aby Gilbert zlecił pilotowanie samolotu komuś bez odpowiednich papierów" - dodał stanowczo, ucinając wszelkie spekulacje.

W wyniku katastrofy, oprócz Aaliyah zginęło siedem towarzyszących jej osób i pilot.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: samolot | maszyny | nie żyje | Aaliyah
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy