Reklama

Ranny na koncercie zmarł w szpitalu

Mężczyzna, który został raniony w szyję podczas koncertu brytyjskiej wokalistki Jessie J, zmarł w szpitalu.

W środę (4 kwietnia) po występie Jessie J w londyńskim klubie Pulse, 37-letni Phillip Sherriff został cięty rozbitą butelką w szyję przez 25-letniego Ashleya Charlesa.

Ranny mężczyzna został przewieziony do szpitala. Niestety lekarzom nie udało się uratować życia Phillipa Sherriffa.

37-letni mężczyzna osierocił dwójkę dzieci.

"Brakuje mi słów, by wyrazić uczucia. Moje myśli są z rodziną i dziećmi mężczyzny, który był na koncercie w zeszłym tygodniu i niestety zmarł. To takie przykre" - napisała na Twitterze Jessie J.

W sobotę (7 kwietnia) Ashleyowi Charlesowi przedstawiono zarzut zabójstwa. Sąd nie zgodził się na zwolnienie oskarżonego z aresztu za kaucją. Kolejna rozprawa odbędzie się 20 kwietnia.

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: koncerty | szpital | koncert | szpitale | zmarła | mężczyzna | Jessie J | ranni
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy