Reklama

Przerażające wyniki autopsji

Brytyjski tabloid "The Sun" dotarł do wyników autopsji Michaela Jacksona. "Stan gwiazdora był przerażający" - twierdzi gazeta.

Tabloid twierdzi, że w ostatnich dniach swojego życia wokalista prezentował się jak "żywy szkielet". Podczas sekcji zwłok w żołądku Jacksona znaleziono jedynie częściowo strawione pigułki. Artysta na kilka tygodni przed śmiercią prawie nie jadł. Jego ciało ważyło niewiele ponad 50 kilogramów!

Ciało piosenkarza pokrywały blizny po ukłuciach igłą. Najprawdopodobniej to wynik faszerowania "Jacko" środkami przeciwbólowymi, które artysta miał wstrzykiwać sobie aż trzy razy dziennie!

Inne liczne blizny na ciele "Króla popu" były wynikiem co najmniej 13 operacji plastycznych.

Reklama

Jackson w momencie śmierci był prawie całkowicie łysy. Artysta od wielu lat chodził w peruce.

W wyniku upadku po zatrzymaniu akcji serca tuż przed śmiercią Jackson połamał sobie kilka żeber. Na klatce piersiowej w okolicy serca lekarze zauważyli cztery kolejne blizny po igłach. Najprawdopodobniej pochodzą po zastrzykach z adrenaliną, którą starano się reanimować "Jacko". Trzy z nich trafiły w ścianę serca, natomiast czwarta uszkodziła żebro piosenkarza.

Poza tym kolana i golenie artysty były poranione.

"Rodzina i fani Michaela Jacksona będą przerażeni, kiedy dotrze do nich straszna prawda o stanie artysty. Był jak szkielet owinięty w skórę. Nie miał włosów. Poza pigułkami nic nie jadł. Ciało pokryte bliznami po ukłuciach i operacjach plastycznych od lat było w coraz gorszym stanie" - powiedział "The Sun" jeden z pracowników Jacksona.

"To wina jego lekarzy i doradców, którzy pomagali mu w autodestrukcji. Ktoś będzie musiał zapłacić za jego śmierć" - czytamy.

Pomimo fatalnego stanu organizm Jacksona dobrze radził sobie z rakiem skóry. Autopsja wykazała, że nowotwór został przezwyciężony.

Dodajmy, że na żądania rodziny zmarłego w sobotę (27 czerwca) przeprowadzono drugą sekcję zwłok. Jacksonowie chcieli mieć bowiem pewność co do bezpośredniej przyczyny śmierci Michaela.

Rodzina artysty przygotowuje pozew przeciwko zatrudnionemu przez firmę AEG Live, organizatora koncertów "Jacko" w Londynie, kardiologowi Conradowi Murray'owi, który był w krytycznych momentach przy artyście. Podejrzewa się, że to właśnie Murray wstrzyknął Jacksonowi dawkę leków, która doprowadziła do zatrzymania akcji serca. Lekarze kwestionują również zachowanie Murray'a w chwili, gdy Jackson stracił przytomność, zarzucając mu bezczynność.

Michael Jackson nie żyje - zobacz raport specjalny.

Posłuchaj piosenek Michaela Jacksona w Mieście Muzyki.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Michael Jackson | ciało | Murray | blizny | Artysta | Twierdzi | the sun | tabloid
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama