Reklama

Polacy wygwizdali Bregovića!

Bezlitośnie obeszli się z Goranem Bregovićem ci, którzy wysłuchali w Warszawie jego opery.

Serbski muzyk wystawił w sobotę, 27 grudnia, operę "Karmen (z happy end'em)" w Sali Kongresowej. Spektakl opowiadał historię romansu cygańskiej prostytutki Kleopatry i śmieciarza Bakii. Opowieść osadzona była w realiach komunistycznej Rumunii.

"Zamiast oszałamiającego widowiska, porażka. Na oczach ponad dwutysięcznej publiczności, upadła legenda bałkańskiego muzyka Gorana Bregovića. Jego operę można zaliczyć do największych klap mijającego roku. Bregović został wygwizdany na scenie" - czytamy w "Dzienniku".

"Oddajcie nam pieniądze!" - zaczęli krzyczeć widzowie już po 40 minutach spektaklu.

Reklama

W pewnym momencie znajdujący się na środku Bregović pytał publiczności: "What's wrong?", zachęcając ją do uważnego śledzenia sztuki.

"Artysta wystąpił wraz ze swoją Orkiestrą Weselno-Pogrzebową, która owszem fajnie grała na trąbkach, saksofonie i wielkim bębnie, szkoda tylko, że tak mało. I za to został wygwizdany, wytupany i wyklaskany. Zamiast grać, ubrany w swój słynny biały garnitur przez 20 minut opowiadał po serbsku treść "Karmen", akompaniując sobie na dzwonkach (takich, jakimi bawią się dzieci) i każąc widzom oglądać obrazki znajdujące się w programie przedstawienia" - relacjonuje "Gazeta Wyborcza".

"Opuszczający salę widzowie zapowiadali, że od organizatora będą żądać zwrotu pieniędzy. Mówiono, że wykupił prawa tylko do jednego występu wiedząc, że na samo nazwisko Bregovića da się ludzi przyciągnąć tylko raz" - puentuje "Dziennik".

"Przyglądałam się próbom tej szmiry i nie mogłam uwierzyć" - mówiła odbierającym płaszcze widzom szatniarka Sali Kongresowej. "To skandaliczne lekceważenie publiczności! Ja wiedziałam, że to się tak skończy" - dodała.

Dziennik
Dowiedz się więcej na temat: Goran Bregovic
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy