Reklama

Ostatni wywiad Amy Winehouse

Zmagała się ze sceniczną tremą. Chciała nauczyć się dobrze grać na trąbce i na gitarze. O czym jeszcze opowiedziała Amy Winehouse w swoim ostatnim wywiadzie?

Neil McCormick z "The Daily Telegraph" spotkał się z wokalistką w marcu 2011 roku w słynnym studiu Abbey Road, gdzie nagrywała duet z 85-letnim Tonym Bennettem.

Po śmierci Amy 23 lipca okazało się, że była to ostatnia rozmowa piosenkarki z mediami.

"Nie rozmawialiśmy o narkotykach, odwyku, o nieszczęśliwej miłości, anulowanej trasie czy przerwanych sesjach nagraniowych. W ogóle nie poruszaliśmy tematu opisywanych w prasie problemów osobistych. Dyskutowaliśmy o muzyce, o jazzie, o tym, co ją motywuje i co uczyniło ją wielką" - pisze we wstępie dziennikarz.

Wokalistka w swoim ostatnim wywiadzie stwierdziła, że bywa wobec siebie bardzo surowa.

"Jestem swoim najgorszym krytykiem. Jeśli nie zaśpiewam tak, jak sobie zaplanowałam w głowie, staję się bardzo nieszczęśliwa" - powiedziała Winehouse.

Reklama

Gwiazda przyznała, że często miała problemy ze sceniczną tremą.

"Nie czuję się urodzoną showmanką. Samo śpiewanie jest dla mnie naturalne, ale poza tym jestem dość nieśmiałą osobą" - stwierdziła Amy.

"Nie chcę być sentymentalna i ckliwa, ale można to porównać z miłością, kiedy nie może jeść i spać. Ale w momencie kiedy wychodzisz na scenę i zaczynasz śpiewać, wszystko jest OK" - dodała wokalistka.

Z rozmowy dowiadujemy się, że Amy miała w planach rozwijanie swoich muzycznych umiejętności.

"Chciałabym doskonalić się w grze na gitarze i na trąbce. Gram na wielu instrumentach poprawnie, ale nie bardzo dobrze. Granie na instrumencie czyni cię lepszym wokalistą. Im więcej grasz, tym lepiej śpiewasz; im więcej śpiewasz, tym lepiej grasz" - wyjaśniła zmarła w sobotę artystka (według tabloidów przedawkowała ecstasy).

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Amy Winehouse
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy