Reklama

Opiekunka Violetty Villas odpowiada na zarzuty. Szokujące szczegóły aktu oskarżenia

Elżbieta B., opiekunka zmarłej Violetty Villas, odnosi się do ciążących na niej zarzutów i podkreśla: "Pani Violetta mnie przede wszystkim bardzo kochała, a ja panią Violettę".

Przypomnijmy, że Elżbiecie B. postawiono dwa zarzuty: psychicznego i fizycznego znęcania się nad piosenkarką i nieudzielanie jej pomocy w ostatnich miesiącach życia, co miało doprowadzić do śmierci artystki.

Agnieszka Połyniak z sądu okręgowego w Świdnicy w rozmowie z TTV podaje szokujące szczegóły z aktu oskarżenia.

Prokuratura zarzuca B. między innymi "pozostawianie Violetty Villas wielokrotnie samej w domu, często bez wystarczającej ilości posiłku", a także "uzależnianie dostarczania posiłków od przekazywania pieniędzy na alkohol".

Co na to Elżbieta B.?

"Nie mam się czego bać, bo ja nic złego nie zrobiłam. (...) To są absurdalne bzdury. Jest mi przykro. Nawet mi się nie chce już tłumaczyć z tego. Niech mi łeb nawet ukręcą, mnie już jest wszystko jedno" - powiedziała reporterce TTV.

Reklama

"Wychodzę na jakąś czarną owcę" - pożaliła się.

Gdy dziennikarka zapytała o nieleczoną złamaną nogę, opiekunka stwierdziła, że "nie było tego widać".

"Uderzyła się i tyle" - skwitowała Elżbieta B. i zapewniła, że często zabierała Violettę Villas do lekarza.

B. czuje się skrzywdzona medialnymi publikacjami na jej temat oraz konfrontacyjną postawą rodziny zmarłej.

"Czuję żal do dziennikarzy i mediów... co oni ze mnie zrobili. (...) Ja jestem za prosta i nie umiem się rozpychać" - uważa oskarżona.

Zobacz reportaż na temat tej sprawy:

TTV/x-news

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Violetta Villas | Elżbieta B.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama