Reklama

Nieskończona miłość Barry'ego White'a

Można tylko domniemywać, ile dzieci zostało poczętych przy jego piosenkach. Nazywany "Morsem miłości" Barry White zmarł 10 lat temu, 4 lipca 2003 roku.

Początkowo niewiele zapowiadało, że Barry White zostanie wielką gwiazdą muzyki. Jako dzieciak wprawdzie zasłuchiwał się w nagrania muzyki klasycznej z kolekcji swojej mamy (przy pianinie próbował pierwszych prób wokalnych), ale z czasem górę wzięło otoczenie, w jakim się wychowywał.

Południowe dzielnice Los Angeles na przełomie lat 50. i 60. to na pewno nie była bezpieczna okolica. Młody Barry ze swoim starszym o 13 miesięcy bratem Darrylem wciągnął się w środowisko gangsterskie. Jako 17-latek trafił na pięć miesięcy do więzienia za kradzież wartych 30 tys. dolarów opon do Cadillaca. To doświadczenie zmieniło jego życie - za kratkami po raz pierwszy usłyszał piosenki Elvisa Presleya, które okazały się być dla niego inspiracją do zmiany postępowania. Refren jednej z nich "It's Now or Never" ("Teraz albo nigdy") stały się jego mottem.

Reklama

Mniej szczęścia miał Darryl, który zginął na początku lat 80. na skutek sprzeczki z sąsiadem o resztę z... 20-dolarowego banknotu. Barry White wielokrotnie podkreślał, że gdyby nie zajął się muzyką, to mógłby go czekać taki sam tragiczny los.

Pierwszą piosenkę - "Little Girl" nagrał w wieku 16 lat wraz z grupą UpFronts. Potem współpracował z 5th Dimension, Bobby Fuller Four i Love Unlimited, początkowo głównie jako kompozytor, muzyk sesyjny, producent i aranżer. W 1973 roku wydał pierwszy solowy album, "I've Got So Much To Give". Niebawem przekształcił Love Unlimited w formację Love Unlimited Orchestra, która stała się jednym z największych sukcesów fonograficznych lat 70.

Szczyt jego popularności miał miejsce w erze disco lat 70., gdy nagrał takie przeboje jak: "Can't Get Enough of Your Love, Babe", "I'm Going to Love You Just a Little Bit More, Baby" oraz "You're The First, The Last, My Everything". Jego znakiem firmowym były soulowe piosenki miłosne śpiewane niskim, aksamitnym głosem, które idealnie nadawały się jako tło romantycznych kolacji przy świecach. Często bywało, że posiłek kończył się w łóżku na miłosnych igraszkach.

"Moje piosenki opowiadają o prawdziwej miłości, poruszają tematykę seksu na poziomie emocjonalnym" - napisał White w swych pamiętnikach opublikowanych w 1999 roku pod tytułem "Nieskończona miłość". To właśnie za sprawą sukcesów w latach 70. otrzymał przydomek "Mors miłości".

"Miłość była niezwykle ważnym aspektem jego życia. On śpiewał i pisał piosenki do wykorzystania we własnej sypialni" - mówił po śmierci Barry'ego White'a nieżyjący już także Don Cornelius, pomysłodawca i wieloletni prowadzący telewizyjnego programu "Soul Train".

Ciemnoskóry wokalista uznawany był za jeden z symboli seksu. Ożenił się ze swą miłością z dzieciństwa, Mary. Miał z nią czwórkę dzieci. W 1969 roku para ogłosiła separację, później się rozwiodła. W 1974 roku muzyk ożenił się po raz drugi z członkinią zespołu Love Unlimited, Glodean James. Para miała wspólnie czwórkę dzieci, rozwiodła się w 1988 roku. Po śmierci White'a do walkę o spadek po wokaliście ruszyła także ostatnia narzeczona, Katherine Denton, która twierdziła, że to White był ojcem urodzonej miesiąc wcześniej jej córki.

Na początku lat 90. Barry White triumfalnie powrócił na listy przebojów, kiedy to miejsce miał renesans disco. Album "The Icon Is Love" (z przebojem "Practice What You Preach") dotarł do 20. miejsca listy "Billboardu" (a na szczyt zestawienia płyt r'n'b), zdobywając status podwójnej platyny. Ostatni album studyjny, "Staying Power" z 1999 roku, przyniósł mu dwie statuetki Grammy. Piosenki Barry'ego White'a regularnie trafiały do kolejnych odcinków seriali "Ally McBeal" oraz "Simpsonowie" (jako wielki fan tej serii sam też gościnnie pojawił się w kilku odcinkach). W sumie w ciągu ponad 30-letniej kariery sprzedał ponad 100 mln płyt.

Wokalista przez wiele lat cierpiał na nadciśnienie, a sytuację pogarszała jego otyłość i cukrzyca. W 2002 roku okazało się, że stan jego wątroby jest na tyle poważny, że wymaga transplantacji. Przebyty udar sprawił, że Barry całkowicie wycofał się z życia publicznego. Przyczyną śmierci 58-letniego wokalisty ostatecznie okazała się niewydolność nerek.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Barry White | rocznica śmierci
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy