Reklama

Muzycy żyją 25 lat krócej

Dianna Kenny z Uniwersytetu w Sydney postanowiła zająć się tematem umieralności amerykańskich gwiazd muzyki. Jak się okazało, według jej obliczeń, artyści żyją o ćwierć wieku krócej od zwykłych zjadaczy chleba.

Profesor psychologii oraz muzyki z Australii zanalizowała życie i śmierć ponad 12 tysięcy wykonawców od 1950 roku do czerwca 2014 roku. Na potrzeby badania uznała wszystkie wiodące gatunki. Do jednego worka wrzuciła więc m.in.: rock, hip hop, folk, blues i wiele innych stylów.

Po przeanalizowaniu wszystkich danych Kenny mogła potwierdzić tezę, iż muzycy umierają szybciej. Dzięki wyliczeniom profesor udało ustalić się średni wiek śmierci muzyków. Mężczyźni mieliby umierać w wieku 55 lat, natomiast kobiety w wieku 62 lat. To o 25 lat szybciej niż "zwykli" mieszkańcy Stanów Zjednoczonych.

Reklama

Kenny dokonała także pomiarów dotyczących sposobów śmierci artystów. Według niej muzycy są do dziesięciu razy bardziej narażeni na śmiertelne skutki wypadków i siedem razy bardziej skłonni popełniać samobójstwa.

Największa liczba różnego rodzaju zdarzeń losowych (wypadki lotnicze, śmierć poprzez zakrztuszenie się) miała miejsce w latach 60., natomiast w latach 90. popełniali najwięcej samobójstw.

Wszystko to profesor Kenny podsumowała mało odkrywczymi wnioskami, że obecna scena muzyczna pędzi ku rozkładowi, zalecając ponadto, aby dostrzegać problemy i zapobiegać im już u jak najmłodszego grona wykonawców.

Pełna treść artykułu profesor Kenny wraz z wykresami.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: życia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy