Reklama

Może zbliżać się do Britney

Piosenkarka Britney Spears nie chce przedłużać sądowego zakazu zbliżania się do niej Osamy "Sama" Lutfiego, jej byłego przyjaciela. Ale nie oznacza to, że chce go widywać - poinformował jej prawnik.

"Britney nie chce, aby Osama 'Sam' Lutfi kontaktował się z nią w przyszłości" - napisał w oświadczeniu dla agencji AP prawnik artystki Samuel D. Ingham.

Lutfi, podający się za przyjaciela i menadżera artystki, poinformował z kolei agencję AP, że on i "pani Spears wspólnie zdecydowali, że tym razem nie jest konieczny zakaz zbliżania się". Spotkanie w sądzie w tej sprawie zaplanowano na czwartek.

Na mocy wcześniejszego zakazu Lutfi miał nie zbliżać się do Spears czy jej domów na odległość mniejszą niż 230 metrów. Zakaz miał obowiązywać do 31 lipca.

Reklama

Zakaz zbliżania się Lutfiego do Spears sąd ustanowił na prośbę matki Spears, Lynne Spears. Poprosiła ona o taki zakaz po tym, jak pojawiły się informacje, że Lutfi przetrzymywał artystkę w jej domu i faszerował ją lekami.

Od stycznia sprawami prywatnymi i finansowymi Spears zajmuje się jej ojciec, James, który zajął się nimi po serii nieobliczalnych zachowań córki. Na początku tego roku Spears była dwukrotnie na oddziale psychiatrycznym. Jej problemy zaczęły się w 2006 roku po rozwodzie z tancerzem Kevinem Federline, z którym prowadzi sądową batalię o opiekę nad dwoma synami.

Zobacz teledyski Britney Spears na stronach INTERIA.PL!

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: zakazy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy