Reklama

Krakopower

- Marzenia się spełniają, znów gramy w Krakowie! - powitał publiczność Sebastian Karpiel Bułecka podczas koncertu w ramach festiwalu muzyki świata Rozstaje. Na krakowskim Rynku Głównym Zakopower nie miał kogo ubić i usiec - wszyscy tupali w rytm.

- Marzenia się spełniają, znów gramy w Krakowie! - powitał publiczność Sebastian Karpiel Bułecka podczas koncertu w ramach festiwalu muzyki świata Rozstaje. Na krakowskim Rynku Głównym Zakopower nie miał kogo ubić i usiec - wszyscy tupali w rytm.

W sobotę (25 lipca) wielbiciele rockowo-folkowych klimatów mieli prawdziwą ucztę. Zobaczyli pełen energii koncert Zakopowera z Markiem Pospieszalskim - świetne połączenie muzycznych żywiołów. Marek, syn kompozytora większości utworów zespołu Mateusza Pospieszalskiego, gra na saksofonie, skreczuje i wspomaga zespół wokalnie. Znając łaskę fanek, która na pstrym koniu jeździ, niedługo będzie poważną konkurencją dla uwielbianego frontmana... Muzycznie zaproszeniu do współpracy nie ma się co dziwić, talent i temperament ogromny.

Osoby stojące blisko sceny miały show podwójny, gdy pod sceną pojawiły się dwie tańczące krakowianki w góralskich strojach. "Pięknie tańczycie, dziewczyny" - mówili zachwyceni widzowie, a fotoreporterzy porzucili główny punkt programu i skupili się na wirujących kwiatach z ludowych spódnic.

Reklama

Harce były i pod sceną, i na scenie. "Na siedem", "Salamanga", "Galop" to utwory przy których trudno stać spokojnie. Zwłaszcza, jeśli na scenie odbywa się połączenie tupanego z pogo, a ze smyczków leci włosie. Zupełnie nowe spojrzenie na męczący stan można mieć po wysłuchaniu "Kaca" z wokalem i saksofonem Marka Pospieszalskiego oraz Sebastiana Karpiela Bułecki wymieniającego dynamicznie skrzypce z podhalańskimi dudami. Dudy to nie jedyny instrument przywieziony przez muzyka spod Tatr - "Milczenie owiec" zaczęło się od dźwięków blisko dwumetrowej drewnianej słowackiej fujary.

Świetny instrumentalny popis dali perkusista Łukasz Maskal i Piotr Rychlec "Falko" na klawiszach. Mimo zapowiedzi wokalisty, że zostają we dwójkę na scenie, szybko dołączyli do nich pozostali muzycy ze świetną improwizacją, a wokalista z megafonem. Zresztą modyfikując w ten sposób głos jeszcze kilka razy.

Z kolei w Zakopowerowej wersji "Dziewczyny o perłowych włosach" - "Gyöongy Hajú Lány" partia skrzypiec została odegrana... między nogami gitarzysty Tomka Krawczyka.

"Ubiję usiekę tego kto tu stał i nie tupał razem ze mną wtedy kiedym grał" - te muzyczne pogróżki ze słowami Rafała Bryndala wcale nie były potrzebne. Publika skakała, tańczyła, klaskała i tupała jak trzeba.

- Największe barwa należą się wam, za to, że takie wrażliwe dusze, wytrzymaliście z nami 1,5 godziny - mówił publiczności Sebastian Karpiel Bułecka po końcowym przedstawieniu zespołu i ekipy technicznej. Wrażliwe dusze dostały jeszcze na bis "W dzikie wino zaplątanych" z repertuaru Marka Grechuty.

A kogo nie było i nie tupał z nimi, może uszczknąć część tej atmosfery oglądając DVD "Zakopower koncertowo".

Agnieszka Łopatowska, Kraków

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Zakopower
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy