Reklama

Klęska Whitney Houston

Fatalny występ dała w Londynie 25 kwietnia amerykańska wokalistka Whitney Houston. Słynna piosenkarka nie trafiała w dźwięki, przerywała utwory, poirytowani fani zaczęli wychodzić.

O problemach Whitney z głosem mówiło się już od tygodni. Najpierw odwołała kilka europejskich koncertów z powodu zapalenia dróg oddechowych. Gdy już na scenę wróciła, okazało się, że z trudem łapie oddech, a jakość jej wokalu pozostawia wiele do życzenia. "Houston, wciąż mamy problem" - zatytułował relację z Birmingham dziennik "The Sun". Niedzielny występ w Londynie był jeszcze gorszy.

Wykonując trudny utwór "I Will Always Love You", Whitney nie wyciągała dźwięków i strasznie się z tym przebojem męczyła. Wtedy to właśnie część widzów zaczęła opuszczać halę O2 Arena. Wokalistka postanowiła zareagować:

"Moja przyjaciółka o imieniu Sopran nie zawsze chce do mnie przyjść. Czasami to dziewczę zaśpiewa ze mną, ale nie dziś. Jest bardzo humorzasta" - w tak oryginalny sposób Houston przepraszała widownię. Piosenkarka upierała się później, że zła klimatyzacja hali odebrała jej zdolność śpiewania sopranem.

Reklama

Kilkanaście minut później Whitney nie dała rady wykonać piosenki "Greatest Love Of All". Po kilku wersach przerwała.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy