Reklama

Kaczka konkuruje z Rubikiem

"Kocham Kraków aż do wyplucia flaków!" - brzmi refren konkurencyjnej kantaty na obchody 750-lecia lokacji grodu Kraka. Swoje dzieło dopieszcza właśnie Maciej Kaczka, który chce przekazać miastu ten utwór w prezencie.

"Kocham Kraków aż do wyplucia flaków!" - brzmi refren konkurencyjnej kantaty na obchody 750-lecia lokacji grodu Kraka. Swoje dzieło dopieszcza właśnie Maciej Kaczka, który chce przekazać miastu ten utwór w prezencie.

"Na hucpę odpowiadamy jeszcze większą hucpą" - zapowiada autor.

Samozwańczy poeta, kompozytor i śpiewak postanowił dorzucić swoje trzy grosze do zamieszania, jakie wywołała wiadomość o zamówionym u Piotra Rubika i Zbigniewa Książka utworze mającym uświetnić jubileuszowe uroczystości. Jego dzieło będzie utrzymane w podobnej estetyce.

"Rubik tak naprawdę robi rewię piosenek. Przez lata przyzwyczailiśmy się, że lider takiego bandu wychodzi na estradę w garniturze z cekinami, podryguje tyłkiem i wszyscy się bawią. A on do tego po prostu dorabia otoczkę muzyki poważnej".

Reklama

"Nie jest z niego żaden dyrygent, ani kompozytor. Aranżuje tylko swoje popowe melodyjki na orkiestrę, która w kółko rzępoli to samo. Kilka moich dotychczasowych piosenek przewyższa o głowę jego proste akordy".

Utwór Kaczki ma trwać 4-5 minut. Będzie to rodzaj krótkiej jednoaktówki scenicznej zaśpiewanej w operowej formie. Nie zabraknie w nim klaśnięć i innych typowych dla Rubika motywów. W obronie zaszczutego przez dziennikarzy kompozytora padną słowa: "Hordy pismaków krew moją piją jak łany maków pod Monte Cassino".

Kantacie ma towarzyszyć teledysk. Znajdą się w nim takie sceny, jak pulchny wiolonczelista w sweterku Kononowicza grający przed Erosem bendato na Rynku Głównym czy wyjęty z komody szalik Wisły bądź Cracovii (to aluzja do słów jednego z utworów Rubika).

Artysta planuje też nawiązanie do słynnego wybryku studentów UJ, czyli "coś dla rozluźnienia atmosfery". W teledysku pojawią się zdjęcia pań w negliżu. Ale takie z lat 20. ubiegłego wieku.

Utwór w dużej części jest już napisany, całość ma być gotowa w ciągu trzech tygodni. Kaczka zaangażował już zespół, z którym nagra swoją kantatę. Jego wokalną partnerką będzie śpiewaczka Agnieszka Szablewska, a głównym akompaniatorem - zespół smyczkowy Violarium Trio.

"Jest tam dziewczyna, która grała u Rubika. Nabija się, że wszędzie wozi ze sobą prostownicę do włosów" - zdradza Kaczka, który mimo wszystko ma dla kolegi kompozytora dużo zrozumienia.

"Mnie też się kiedyś zdarzyło schudnąć. Wprawdzie nie o 30, ale 15 kilo. Zdarzyło mi się też tlenić włosy. I muszę powiedzieć, że Rubikowi nie zazdroszczę. To bardzo bolesne. Szalenie szczypie w łeb. Współczuję mu. On też ma prawie 40 lat. Budzi się rano i widzi: tutaj zmarszczka, tutaj zmarszczka... Utrzymanie takiego wizerunku dla faceta jest bardzo trudne".

Za swój utwór Kaczka nie chce od władz miasta ani złotówki. To prezent. Sugeruje tylko, że ucieszyłby się z pozwolenia na parkowanie przed własnym biurem (w chwilach wolnych od pracy artystycznej zajmuje się bowiem turystyką rowerową). W porównaniu z Rubikiem, którego kantata ma kosztować miasto 100 tys. zł, jest bardzo niedrogi.

Gazeta Wyborcza
Dowiedz się więcej na temat: Piotr Rubik | dzieło
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama