Joan Baez zakazana
Joan Baez, legendarna folkowa wokalistka oraz antywojenna aktywistka, nie uzyskała pozwolenia na występ dla żołnierzy wracających do zdrowia w szpitalu amerykańskiej armii.
W liście opublikowanym na łamach dziennika "The Washington Post", artystka pisze, że inny wokalista, John Mellencamp, poprosił ją o wspólny występ w szpitalu Walter Reed Army Medical Centre w Waszyngtonie. Baez przyjęła zaproszenie, lecz nie została uwzględniona w obsadzie koncertu.
W telefonicznym wywiadzie udzielonym gazecie, Joan Baez zauważa, że nikt nie poinformował jej nawet o pominięciu jej w programie występu.
"Zawsze byłam adwokatem dla braku przemocy i tak stanowczo występowałam przeciwko wojnie w Iraku, jak w przypadku wojny wietnamskiej przed 40 latami" - pisze w liście Baez.
"Zrozumiałam teraz, że mogłam przyczynić się do lepszego powitania tych żołnierzy świeżo wracających z Wietnamu. Może dlatego nie wahałam się przyjąć tego zaproszenia, aby zaśpiewać dla wracających z Iraku i Afganistanu" - stwierdza piosenkarka.
"W końcu na cztery dni przed koncertem nie zostałam dopuszczona przez Armię do wzięcia w tym udziału. Dziwna ironia" - dodaje Baez.
Władze szpitala nie komentują tej informacji dla "The Washington Post", ale w oświadczeniu dla internetowej strony magazynu "Rolling Stone" rzecznik prasowy szpitala Steve Sanderson pisze, że Baez została zgłoszona do koncertu na dwa dni przed jego rozpoczęciem.
Menadżer artystki Mark Spector twierdzi natomiast, że management Mellencampa zaprosił Baez do wspólnego występu już w marcu i wtedy też zostały zawarte wszelkie porozumienia. Tymczasem sam Mellencamp i jego menadżer Randy Hoffmann także nie komentują całej sytuacji.
Mellencamp wyznał jednak wcześniej portalowi "RollingStone.com": "Nie podali mi powodu, dlaczego ona nie może przyjechać. Zapytaliśmy dlaczego, a oni odpowiedzieli: Ona tu nie pasuje. Kropka".
