Reklama

Garou i jego słabostki

Kanadyjski piosenkarz Garou, mimo błękitnych oczu i dołeczków w policzkach nie jest ucieleśnieniem anioła. Z rozbrajającą szczerością gwiazdor przyznaje się do swych licznych słabostek. Nie ukrywa też, że muzyka nie jest jego jedyną pasją.

Wykonawca przeboju "Gitan" nie rozstaje się z paczką papierosów. Wbrew zaleceniom kolejnych foniatrów, przestrzegających przed zgubnym działaniem wyrobów tytoniowych na struny głosowe, Garou nie odmawia sobie przerw "na dymka". Co więcej, powtarza, że swą charakterystyczną chrypkę zawdzięcza właśnie nałogowi nikotynowemu.

Garou nie ogranicza się jedynie do papierosów - często po koncercie spotkać go można z cygarem w ustach i... szklaneczką whisky w dłoni. Po szkocki trunek wokalista sięga nie tylko w zaciszu garderoby, czy własnego salonu, ale również podczas wywiadów.

Reklama

W rozmowach z dziennikarzami Kanadyjczyk podkreśla, że choć uwielbia spotkania z fanami i występy przed szeroką publicznością, w głębi duszy pozostaje domatorem. Najchętniej leniuchuje przed telewizorem, oddając się nieskomplikowanej rozrywce, jaką zapewniają opery mydlane i filmy akcji. Przyjemność sprawia mu także... sprzątanie jego przestronnego mieszkania ulokowanego w zabytkowej części Montrealu.

Gwiazdor zażywa również relaksu na świeżym powietrzu. Gdy dopisuje pogoda, chwyta wędkę i udaje się nad jezioro w rodzinnym mieście Sherbrooke, gdzie z zapałem łowi pstrągi.

Mierzący aż 192 cm wzrostu Garou panicznie boi się... kotów. Jego fobia może mieć związek z obsesyjną wręcz przesądnością - artysta wierzy we wszelkie zabobony i uważa, że nic nie dzieje się przypadkiem.

Kariera artystyczna była mu pisana. Ilekroć imał się zajęć niezwiązanych pozornie z muzyką i tak kończył z instrumentem w dłoni lub przy mikrofonie. Gdy zaciągnął się do wojska, został... bojowym hejnalistą.

Garou jest wszechstronnie uzdolnionym instrumentalistą - gra na fortepianie, gitarze, organach i trąbce. Muzyki nie traktuje jako swej największej pasji. Bardziej niż muzykę bowiem Garou kocha... kobiety. Wyjątkową słabość ma do Polek. W młodości spotykał się z dwiema naszymi krajankami, później był blisko z dziewczyną o polskich korzeniach.

Polki darzą Garou od lat ogromną sympatią, tłumnie przybywając na jego poszczególne koncerty. Podczas czwartkowego (20 lutego) występu w Sali Kongresowej 41-letni Kanadyjczyk zaśpiewał nie tylko swoje największe przeboje z multiplatynowych płyt "Seul" czy "Reviens", ale także utwory z najnowszej, wydanej jesienią ubiegłego roku "Au Millieu De Ma Vie", którą sam nazywa muzycznym podsumowaniem swojej dotychczasowej drogi przez życie wypełnione pasjami.

Garou o koncercie w Polsce:

TVP/x-news

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Garou
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy