Reklama

Erykah Badu: Nieodkryte piękno

"Neo-soul jest martwy. Nigdy tak naprawdę nie wiedziałam, co to było" - powiedziała kiedyś Erykah Badu, przez krytyków obwołana "Królową neo-soulu". Amerykańska wokalistka uznawana jest za jedną z najlepszych specjalistek od czarnych brzmień początku XXI wieku.

W sobotę (26 lutego) Erykah Badu świętuje 40. urodziny. Z tej okazji postanowiliśmy przepytać polskich muzyków, za co najbardziej cenią autorkę przełomowej płyty "Baduizm" (1997).

To właśnie ten album, znakomicie łączący elementy r'n'b, jazzu i hip hopu, wyniósł Erykah na szczyty czarnej muzyki. Pojawiły się porównania do Billie Holiday, absolutnego topu wokalnego jazzu.

Wielkah Erykah

- Erykah wyznaczyła zupełnie inny trend, to wspaniała osoba. Jej płyta z 1997 roku wstrząsnęła naszym rynkiem muzycznym i głowami naszych artystów. Mogłabym wymieniać, ile było osób, które próbowały się zainspirować Erykah Badu. To artystka pełną gębą - opowiada INTERIA.PL Kasia Cerekwicka.

Reklama

Wokalistka naprawdę nazywa się Erica Abi Wright, ale już we wczesnej młodości posługiwała się imieniem Erykah.

"Zmiana ta była bardzo przemyślanym i symbolicznym krokiem, bowiem końcówka '-kah' oznacza w rozumieniu muzułmanów wewnętrzną osobowość niezdolną do zła. Nazwisko Wright zmienione zostało na Badu, co z kolei w języku arabskim oznacza promieniować prawdą i światłością" - wspominał w "City Magazine" znany dziennikarz i krytyk muzyczny Hirek Wrona, wielbiciel talentu Erykah Badu.

"Baduizm" zadebiutował na 2. miejscu amerykańskiej listy "Billboardu", a ostatecznie pokrył się trzykrotną platyną. Dodatkowo w 1998 roku Erykah odebrała za niego dwie nagrody Grammy. Na wokalistkę spadł też zachwyt krytyków za znakomite teksty.

- Mogłabym powiedzieć, że cenię Erykah za to, że nie ulega żadnym trendom (jak uwielbiane kiedyś przeze mnie Black Eyed Peas albo Kelis...). Przeciwnie - sama je wyznacza. Jest niezwykle oryginalna, ma fantastyczne warunki wokalne i pisze dobre melodie. Badu ma coś takiego, że od pierwszego dźwięku wywołuje totalne poruszenie - komplementuje Marika, nazywana przez niektórych "polską królową dancehallu", która ma w swojej kolekcji wszystkie płyty Badu.

Wzrusza i czaruje

Co ciekawe, większość polskich muzyków z którymi rozmawiałem o Erykah, wyżej ceni wydaną także w 1997 roku płytę koncertową "Baduizm Live".

- Kompletnie mnie jej pierwsza płyta "Baduizm" nie ruszyła i nie poniosła. Nie w '97, lecz dużo później. Wtedy Erykah wydawała mi się wręcz mdła i nudna, dziś już wiem, że to bluźnierstwo! Często płyta, która absolutnie nie przekonuje mnie w wersji studyjnej, czyli sterylnie doskonałej, zostaje jedną z moich ulubionych, kiedy posłucham jej w wersji koncertowej i tak było z "Baduizm Live" - opowiada szykująca swoją debiutancką płytę wokalistka DoriFi.

- Obejrzałam sobie wtedy "Baduizm Live" - no i tu mnie ta Pani zastrzeliła! Czym? Absolutnie wszystkim! A najbardziej, pomijając całą swą genialność muzyczną, tym, co ma do powiedzenia i w jaki sposób! Ależ to jest kobieta... Pierwsze skojarzenia: przekaz, osobowość, charyzma - absolutnie fascynująca. Mówi swoją muzyką dokładnie to, co myśli i czuje - i chyba to mi się w niej najbardziej podoba - dodaje DoriFi.

- Pamiętam bardzo dobrze pierwszy raz, kiedy koledzy z zespołu Sofa podrzucili mi "Live". To był początek mojej fascynacji soulem. Pamiętam jak po nocach uczyłam się "Apple Tree" czy "Didn't Cha Know" - wspomina Ania Karamon z grupy Dziewczyny.

Nic dziwnego, że tę samą płytę wymienia też Tomasz Organek z Sofy, który dzięki "Baduizm Live" dowiedział się kim jest Badu ("'Tyrone' powalił mnie wtedy na kolana i słuchałem go chyba z rok w kółko" - mówi).

- Moim ukochanym utworem jednak od lat niezmiennie pozostaje "You've Got Me", duet z grupą The Roots. Refren piosenki i sposób interpretacji Erykah to mistrzostwo! Erykah ma styl, autentyczność, wzrusza i czaruje - dodaje Ania Karamon.

Erykah i The Roots w "You've Got Me":


Ania Szarmach podkreśla, że płyta "Baduzim Live" była rewolucją, która także ją ukształtowała.

- Cios i brzmienie masakrowały! Do tej pory (1997) był D'Angelo ,a tu pojawia się nagle jakaś murzyńska królowa i robi totalną zadymę! Wszyscy w Katowicach - zaczynałam wtedy studiować - słuchali tej płyty.. Jest uduchowiona i seksualna jednocześnie, jest niesamowita!

- Uwielbiam ją na żywo, bo jest 100 razy lepsza od tej zarejestrowanej w studiu! Wyobraź sobie, że dwa dni temu (i teraz też!) słuchałam sobie wykonu "On & On", wpadłam w taki zachwyt, że przejrzałam wszystkie jej możliwe koncerty. To czarodziejka! - dodaje Ania Szarmach.

Zobacz teledysk do przeboju "On & On":


Kasia Wilk zauważa też niepowtarzalny klimat piosenek Erykah, jej niedbały sposób śpiewania, feeling i ogromną skalę.

- Jest energetyczna, mimo iż nie odbiega od swego charakterystycznego soulowo-leniwego nieraz groove'u. Do tego teksty, które są jej osobistą modlitwą. Dlatego wolę słuchać, inspirować się, pływać w morzu dźwięków i spokoju, który serwuje Badu.

Ania Chyłkowska, wokalistka i gitarzystka debiutującej grupy Lullapop: - Na scenie staje się mentorem dla publiczności, jest trochę ich opiekunem i wychowawcą, prowadzi ją za rękę, nagradza. Czaruje pewnością siebie i dokładnie wie, co dzieje się na scenie. Szczególnie spodobało mi się jej wykonanie live "Tyrone" - śpiewa o związkach językiem dość kolokwialnym, ale wykonanie tego utworu jest takie, jakby śpiewała o czymś wyjątkowo podniosłym. To cała ona.

Erykah Badu śpiewa "Tyrone":


- Zasiała mi też w głowie jeszcze jedną myśl: panowie i panie, nie zabierajcie się za pisanie tekstów, jeśli akurat nie macie nic do powiedzenia. To, o czym się śpiewa, jest dużo ważniejsze niż się wam wydaje. Przewrotność tej tezy polega na tym, że jest to ważne nawet wtedy, gdy chce się zaśpiewać o przysłowiowej d...e Maryny - zauważa DoriFi.

Wizjonerka i czarodziejka

W tekstach Badu można znaleźć jednak nie tylko osobiste przemyślenia dotyczące jej wnętrza, lecz również kwestie poświęcone sprawom społecznym czy polityce. Taka tematyka króluje przede wszystkim na płycie "New Amerykah Part One (4th World War)", zaliczonej do najlepszych albumów 2008 roku. Badu porusza tu m.in. tematy biedy, przemocy, rasizmu, kwestii afroamerykańskiej.

- Cenię ją za to, że kryje w sobie ogromną połać takiej tajemnicy. Dla mnie Erykah jest największą inspiracją. Cenię ją za piękno, które nigdy nie odkrywa do końca, o co chodziło - opowiada Paulina Przybysz, znana jako Pinnawela.

- Nie ma takiej drugiej wizjonerki i czarodziejki rzeczywistości i dźwięków! Jest niepowtarzalna. Ma moc, power, zdecydowanie i feeling. A wszystko to bez "napinki". Jest naturalna i prawdziwa - komplementuje Ania Szarmach.

Tematycznym przeciwieństwem pierwszej części "New Amerykah" była druga odsłona dyptyku z podtytułem "Return Of The Ankh" (2010). Tym razem wokalistka wróciła do introwertycznych tekstów skupiających się na miłości i związkach. W tej kwestii od pięciu lat u Badu zapanowała stabilizacja, jej partnerem jest raper Jay Electronica, który jest zarazem ojcem trzeciego dziecka wokalistki. Dwójka starszych dzieci to owoc wcześniejszych związków z Andre 3000 z Outkast i raperem Commonem.

Utwór "Window Seat" z "New Amerykah Part Two: Return Of The Ankh" to jednak dowód na to, że Badu nie zamierza porzucać tematów politycznych. Poszło o teledysk do tej piosenki, który wzbudził spore kontrowersje. Wokalistka zrzuca w nim ubranie podczas spaceru ulicą w Dallas do miejsca, w którym został zamordowany prezydent John F. Kennedy. Nagle pada strzał, a wokalistka przewraca się na chodnik. Z rany w jej głowie wypływa niebieska krew, która układa się w napis "groupthink".

Na wokalistkę spadły gromy oburzenia, a jedna z osób oglądających striptiz na planie złożyła na Badu skargę. Ostatecznie skończyło się na grzywnie w wysokości 500 dolarów.

Erykah broniła się przed oskarżeniami, mówiąc, że klip został niewłaściwie odebrany, podkreślając, że John F. Kennedy to jeden z jej idoli. Finałowa scena teledysku ma być metaforą zabijania indywidualizmu przez grupowe, stadne myślenie (wspomniane słowo "groupthink").

Mała, ale prawdziwa

Do teledysku "Window Seat" nawiązuje Robert Cichy, wokalista i gitarzysta grupy Chilli, mający na koncie także współpracę z m.in. Anią Dąbrowską, Urszulą Dudziak czy Andrzejem Smolikiem.

- Erykah cenię za to, że potrafi się rozebrać do naga przed kamerami, bez skrupułów! Usłyszałem ją sześć lat temu u znajomego perkusisty. Zrobiła wrażenie i ona, i cały band. Robi do teraz. Jest mała, ale prawdziwa. I dlatego jest wielka - podkreśla Cichy.

- Jest zjawiskowo piękna, a przy okazji stworzyła swój bardzo kompletny i zaskakujący wizerunek. Jej naturalna piękność jest swobodna, dzięki czemu Erykah pozwala sobie, na co tylko chce - szczególnie w teledyskach - zauważa Ania Chyłkowska z Lullapop.

Dotychczas polska publiczność mogła trzykrotnie obejrzeć na żywo spektakl z udziałem Erykah Badu - w grudniu 2003 roku w Sali Kongresowej w Warszawie, ponownie w stolicy na plenerowym koncercie w Parku Sowińskiego w lipcu 2006 r. oraz na Open'er Festival w Gdyni (2008). Podczas drugiego występu w Warszawie poprzedzała ją grupa Sistars, dzięki czemu siostrom Paulinie i Natalii Przybysz udało się osobiście poznać Erykah.

Polskie koncerty Badu zaliczyli także m.in. Ania Szarmach ("powoduje takie napięcie, że wyrywa cię z krzesła"), Marika i Tomasz Organek.

- Jest boginią i jest w pełni tego świadoma, a to ważne, bo artysta bez świadomości samego siebie jest tylko sawantem, którego wytykają palcami. Ona nawet tak wygląda i tak się też nosi, co nie tylko podkreśla jej kobiecość, ale też uwydatnia aurę, która ją otacza. Być może z opisu wyszła mi Matka Boska, ale w pewnym sensie porównanie jest trafione - ze śmiechem podsumowuje Tomasz Organek z Sofy.

Michał Boroń

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Erykah Badu | Odkryj | odkrycia naukowe | badach
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy