Elżbieta Zapendowska krytykuje Opole
"Nie ma już festiwalu. To, co jest, to ściek plastikowych melodyjek" - twierdzi jurorka telewizyjnego konkursu talentów "Must Be The Music" Elżbieta Zapendowska.
"Ja opolski festiwal kocham! Ale nie ten współczesny. Ten nie spełnia moich oczekiwań. Tyle że on nie może tego robić wraz z nastaniem takich, a nie innych czasów" - powiedziała specjalistka od emisji głosu.
"Kiedyś na scenę wychodziła Ewa Demarczyk, później gibał się Rudi Schubert, a po nim jeszcze większy kabaretowicz, następnie śpiewały Anna Jantar i Maryla Rodowicz i znowu ktoś bardzo poważny, jak Tadeusz Woźniak To była cała paleta barw tego, co się działo na ówczesnym rynku muzycznym" - wspomina Elżbieta Zapendowska.
"Dzisiaj rynek jest skanalizowany. I nie ma już festiwalu. To, co jest, to ściek plastikowych melodyjek. Po co ja mam się włóczyć po nocach do amfiteatru i słuchać tego? Ja sobie wolę książkę w spokoju poczytać. I na festiwalu nie jestem od wielu lat. Kiedyś byłam w radach artystycznych festiwalu, ale często miałam inne zdanie, więc już mnie nie zapraszają" - oceniła.
"Ja nie trawię w nim gwiazd jednego sezonu. Dla mnie to takie mięso, które się przetacza i w ogóle nie zmienia rzeczywistości. Nie mówię tego złośliwie - ale to wszystko jest jedna i ta sama piosenka, albo szybka, albo wolniejsza. Nie ma czegoś takiego, czego ja wymagam od gwiazd: że ktoś jest na tyle odróżnialny, że jak ja go włączę, to po dwóch sekundach wiem, że to jest on. A ja w większości z tego nowego, świeżego pokolenia nikogo nie rozpoznaję" - przyznała.
Czytaj także:
SuperJedynki na Festiwalu w Opolu: Kto wygrał?