Reklama

Dwie twarze Disneya

Kiedy wejdziecie na oficjalną stronę wytwórni Walta Disneya, zobaczycie Johnny'ego Deppa jako kapitana Jacka Sparrowa, a tuż obok niego - rockowy boysband Jonas Brothers. Gryzą się ze sobą te dwa oblicza Disneya.

Obok pięknych, familijnych filmów z uroczą, a czasami monumentalną, zawsze jednak stojącą na wysokim poziomie muzyką symfoniczną, ta sama firma serwuje nam kapelę, której piosenki urągają temu, co inni młodzi artyści grają w garażach na całym świecie. Trzech grzeczniutkich braci Jonas stęka o miłosnych rozterkach i udaje rockowy zespół. Porywają tysiące, wyprzedają w Stanach koncerty do ostatniego miejsca. Niedawno na ich występie zjawił się David Beckham z żoną i trzema synami. Uwiecznione na zdjęciach znudzone miny potomków słynnego piłkarza dają nadzieję, że nie wszystko stracone.

Reklama

Jonasowie nie są sami. Nastoletni podopieczni wytwórni Disneya wydają płyty raz za razem i każda z nich okazuje się sukcesem. Scenariusz jest taki: Dziewczynkę umieszcza się na dwa, trzy lata w serialu lub musicalu emitowanym na Disney Channel. Gdy już zdobędzie sympatię widzów, bez problemu można ją przeformatować na wokalistkę.

By odbiorca nie miał poczucia, że kupuje wciąż ten sam produkt, poszczególne dziewczyny otrzymują odmienny image i repertuar. I tak Miley Cyrus - gwiazda numer jeden - jest najbardziej śmiała, momentami prowokująca (jak na standardy Disneya), a jej utwory mieszczą się między popem a country. Selenie Gomez przypadły w udziale piosenki najbardziej taneczne, jeśli zaś chodzi o wizerunek - jest najsłodsza i najgrzeczniejsza z całego towarzystwa. Z kolei Demi Lovato to odrobinę nieśmiała, rockowa dziewczyna; pojawia się tu pierwiastek wykluczenia, outsiderstwa - koleżanki uprzykrzały jej niegdyś życie, ponieważ nie należała do imprezowego towarzystwa i słuchała dziwnej muzyki (np. Dimmu Borgir).

Jak wyglądają utwory dziewczyn na tle popowej czołówki? Gdy przyrównać ich przeboje do tego, co tworzy obecnie Will.i.am, wcześniej Timbaland, albo do tego, co śpiewa Shakira czy Nelly Furtado - nie wygląda to za dobrze. Trzeba jednak przyznać, że hity lansowane przez Cyrus, Lovato i Gomez nie brzmią tak karykaturalnie w tym towarzystwie jak Jonas Brothers zestawieni z jakimkolwiek innym, cenionym, rockowym zespołem.

Tymczasem w kinach, widząc logo Disneya, wciąż możemy liczyć na rozrywkę najwyższej jakości. Dla filmów poprzeczka zawieszona jest wyżej, gdyż musi się dobrze bawić zarówno kilkuletni brzdąc, jak i jego rodzice. I z tego zadania twórcy wywiązują się bezbłędnie. Do nakręcenia "Alicji w Krainie Czarów" zatrudniono reżysera klasy mistrzowskiej - Tima Burtona. W roli Kapelusznika rozchwytywany w ostatnich latach Johnny Depp. Intrygujące, dopieszczone partie muzyczne stworzył Danny Elfman ("Edward Nożycoręki", "Buntownik z wyboru", "Chicago", "Obywatel Milk"). Jeżeli na muzyce mielibyśmy się skoncentrować, to rozdźwięk między młodzieżową a familijną gałęzią produkcji Disneya, staje się dramatyczny. Jak mają się genialne ścieżki dźwiękowe Hansa Zimmera do "Króla Lwa" czy "Piratów z Karaibów", do utworów, które firmują gwiazdki Disney Channel?

Posłuchaj utworu "He's A Pirate" Hansa Zimmera:

Skąd bierze się ten rozdźwięk? Wydaje się, że przedsięwzięcia płytowo-koncertowe w znacznie większym stopniu konstruowane są przez działy marketingu, niż ma to miejsce w przypadku produktów kinowych. Tim Burton z pewnością otrzymał, pewnie nawet na piśmie, granice, których film familijny przekraczać nie może, ale stosując się do tych zasad, mógł do woli realizować własne wizje. I "Alicja..." - choć ugrzeczniona w stosunku do innych filmów Burtona - jest filmem, pod którym taki artysta jak on z przyjemnością się podpisuje. Tymczasem na albumach wymienionych wcześniej gwiazdek muzyka jest najmniej ważna. Kluczowe jest ogrywanie ładnej, nastoletniej buzi w telewizji, na plakatach, w internecie, na imprezach oraz stworzenie spójnego, atrakcyjnego wizerunku. Płyta jest tylko kolejnym etapem promocji. Produktem jest Miley, produktem są bracia Jonas, a nie ich twórczość.

Michał Michalak

W piątek, 21 maja, w ramach Festiwalu Muzyki Filmowej, w krakowskim kinie "Kijów" trzykrotnie odbędzie się koncert "Disney - Królestwo Muzyki". Podczas spektaklu, który będzie można zobaczyć o godzinach: 13, 15 i 18, zaprezentowane zostaną utwory Alana Menkena z takich filmów jak "Śpiąca królewna", "Piękna i bestia", "Aladyn" czy "Pocahontas". Wśród wokalistów pojawi się Natalia Kukulska. Utwory wykona Orkiestra Akademii Beethovenowskiej pod batutą Michała Dworzyńskiego.

Czytaj blog "Język Elit" Michała Michalaka

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: twarzy | Jonas | Disney | utwory
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy