Reklama

Doda pójdzie do sądu?

Zapowiada się kolejna odsłona starcia w windzie pomiędzy ekipą Dody a członkami Grupy Operacyjnej, do którego doszło w czwartek, 4 października, we Wrocławiu podczas imprezy rozdania nagród Viva Comet.

Zapowiada się kolejna odsłona starcia w windzie pomiędzy ekipą Dody a członkami Grupy Operacyjnej, do którego doszło w czwartek, 4 października, we Wrocławiu podczas imprezy rozdania nagród Viva Comet.

"Nie zostawimy tak tej sprawy. To, co się stało, jest niewybaczalne. Takie zachowanie trzeba tępić" - mówi "Faktowi" Maja Sablewska, menedżerka Dody, i zapowiada, że Dorota złoży zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.

Obie strony przedstawiają swoje wersje - jak było naprawdę ma ustalić policja. Doda powiedziała INTERIA.PL, że została zaatakowana w windzie przez raperów.

- Miałam okazję poznać ich w windzie i okazali się totalnymi babami. Zapytałam, dlaczego nie powiedzą mi tego prosto w twarz. Nic nie wydukali, jednemu trzęsła się broda - relacjonowała nam Doda po całym wydarzeniu.

Reklama

- Drugi zaczął na mnie krzyczeć i mnie szturchać. Jak moi ochroniarze wyprowadzili go z windy to zadzwonił na policję. To takie babsztyle i takie c**y. Jestem załamana, do czego może doprowadzić chęć bycia na okładkach. Ale im mniejsze pieski, tym głośniej szczekają - podsumowała wokalistka.

Tymczasem otrzymaliśmy informację, że Ziemowit z Grupy Operacyjnej znalazł się na pogotowiu. Obdukcja lekarska wykazała wstrząśnienie mózgu. Ziemowit skierowany został do specjalistycznej poradni neurologicznej. Obrażenia ciała okazały się poważniejsze niż wydawało się bezpośrednio po incydencie.

Jeśli okaże się, że stan Ziemowita wymaga dłuższej niż siedmiodniowa hospitalizacji, wówczas sprawa pobicia będzie ścigana z urzędu. Zostanie złożone odpowiednie zawiadomienie do prokuratury.

- Jak tylko zamknęły się drzwi, Doda rzuciła się do mnie i tę swoją gadkę: "Gówniarzu, co ty sobie myślisz, może teraz powiesz mi coś ciekawego" - opowiadał nam Mieszko.

- Była poważnie roztrzęsiona i bardzo agresywna. Po czym tak skrzecząc po swojemu zaczęła mnie szarpać. Po czym Ziemowit powiedział: "Koleżanko, chyba się zapędziłaś" - wspomina raper.

Wówczas ochroniarze Dody mieli chwycić członka Grupy Operacyjnej za szyję i "bach mnie z bani".

- Aż mi się ciemno zrobiło - opowiadał Ziemowit.

Raper sugeruje, że Doda ma problemy z uzależnieniem od narkotyków.

"Osobiście współczuję jej też znacznie poważniejszej przypadłości - cellulitisu. Cieszy mnie jednak, że nasza krytyka tej osoby okazała się nad wyraz celna. Rozumiem, że Doda szaleje z wściekłości i z uwagą śledzi wszystkie nasze poczynania. Podała nas do sądu? - to śmieszne, ale cywilizowane. Ta sprawa powinna znaleźć rozwiązanie w sądzie, jeśli "Diamentowa Suczka" czuje się pokrzywdzona. Ale W SĄDZIE, a nie W WINDZIE z dwoma ochroniarzami" - podkreśla.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Doda | sady | dodaj | Viva Comet
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy