Reklama

Britney Spears kłamała, że nie będzie śpiewać z playbacku?

Recenzenci pierwszych koncertów Britney Spears w Las Vegas zarzucają wokalistce, że nie dotrzymała obietnicy i śpiewała z taśmy.

Przypomnijmy, że 27 grudnia Britney Spears rozpoczęła dwuletnią "rezydenturę" w kompleksie Planet Hollywood Resort and Casino. Za 100 koncertów wokalistka zgarnie 30 milionów dolarów.

Podczas przygotowań do tego show Britney Spears zapewniała, że będzie śpiewać na żywo. Potwierdzali to jej menedżerowie.

"Być może będą numery pełne układów tanecznych, w których wykorzystamy dodatkową ścieżkę wokalu, ale na pewno nie będzie żadnego sztucznego ruszania ustami" - mówił Larry Rudolph.

Recenzenci nie mają jednak wątpliwości, że Britney Spears w Las Vegas śpiewa głównie z playbacku.

"Brakuje przekonujących dowodów na to, że Britney zaśpiewała choć jedną nutę na żywo" - atakuje dziennikarka magazynu "Rolling Stone".

Reklama

"Wokal Britney ewidentnie leciał z taśmy przez cały czas trwania koncertu" - wtóruje wysłannik "Los Angeles Times".

"Przez większość czasu Britney markowała śpiew i tylko okazjonalnie słyszeliśmy fragmenty na żywo. Można było nawet poczuć dreszczyk ekscytacji, słysząc przez krótki czas, jak Spears oddycha do mikrofonu" - pokpiwa korespondent "Billboardu".

Również dziennikarz "USA Today" jest przekonany, że Britney Spears śpiewa w Las Vegas z playbacku.

Dodajmy, że zarzuty dot. udawania śpiewu towarzyszą wokalistce od początku kariery.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: L.A.S. | playback
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy