Reklama

Britney naraziła się meksykańskim paparazzi

Britney Spears, amerykańska gwiazda muzyki pop, przyzwyczajona jest już do tego, że wciąż śledzą ją fotografowie. W miniony piątek, 26 lipca, wokalistka straciła jednak cierpliwość i podczas pobytu w Meksyku ostentacyjnie wyciągnęła w ich kierunku dłoń z wyprostowanym środkowym palcem.

Po wylądowaniu w Mexico City Britney wsiadła do samochodu, który miał ją zawieźć do hotelu Four Seasons. Po drodze jej limuzynę otoczyło jednak kilka innych pojazdów, w których siedzieli żądni ciekawych ujęć paparazzi. Po kilkunastu minutach Britney zdenerwowała się. Opuściła w dół szybę i ostentacyjnie pożegnała dziennikarzy charakterystycznym gestem. Tłumacząc się później ze swego zachowania powiedziała:

"Jestem człowiekiem i jak każda inna osoba mam prawo czasami się zdenerwować".

Tłumaczeń tych nie przyjmują jej fani, którzy poczuli się obrażeni tym zachowaniem. Gazeta, która opublikowała zdjęcia namawiała fanów do bojkotu koncertu w Mexico City i te namowy odniosły jakiś skutek. Wszystkie stacje telewizyjne, które o nim mówiły, otrzymały wiele telefonów z zażaleniami i nieprzyjemnymi komentarzami ze strony widzów.

Reklama

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: city | paparazzi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy