Reklama

Boyzone: Udusił się we śnie

Uduszenie wymiocinami było przyczyną tragicznej śmierci Stephena Gately'ego, wokalisty irlandzkiego boysbandu Boyzone.

33-letni wokalista zmarł w sobotę (10 października) we śnie. Gately przebywał wraz z swoim partnerem Andym Cowlesem na wakacjach na Majorce. Piątkowy wieczór spędzili na popijaniu drinków w lokalnym barze, gdzie poznali 25-letniego Bułgara, Giorgija Ducheva. Później zaprosili mężczyznę do swojego apartamentu.

Policja oficjalnie oświadczyła, że śmierć nastąpiła na skutek nieszczęśliwego wypadku, a nie było to samobójstwo, ani przedawkowanie narkotyków. Jednak poszukuje też Ducheva, by zdobyć dodatkowe informacje.

"Nie sądzimy, że ten mężczyzna może być w jakikolwiek sposób powiązany ze śmiercią Stephena, ale jego zeznania mogą okazać się niezbędne" - powiedział oficer policji w "The Times".

Reklama

Według ostatnich informacji Cowles znalazł swojego partnera klęczącego przy łóżku. "The Sun" podaje, że próbował reanimować wokalistę przez 30 minut.

"Lekarze później potwierdzili, że płuca Stephena były wypełnione płynem. Andy nic nie mógł zrobić. [Stephen] po prostu się udusił" - zdradza informator brytyjskiego tabloidu.

W niedzielę (11 października) na Majorkę dotarli zrozpaczeni koledzy Gately'ego z Boyzone.

"Jesteśmy kompletnie załamani utratą naszego przyjaciela i brata, Stephena. Spędziliśmy razem wspaniałe chwile podczas tych lat i czekaliśmy na kolejne. Rozświetlał nasze życie i wielu przyjaciół, których miał na całym świecie. Kochamy cię i będziemy zawsze za tobą tęsknić" - głosi oświadczenie Ronana Keatinga, Shane'a Lyncha, Mikey'a Grahama i Keitha Duffy.

Czytaj także:

Boyzone: Wokalista nie żyje

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Boyzone | wokalista | W.E.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy