A-ha: Doskonale się uzupełniamy
Już w najbliższy poniedziałek, 29 kwietnia, na sklepowe półki trafi najnowszy album norweskiej formacji A-ha zatytułowany "Lifelines". Muzycy uznają go za wyjątkowy, ponieważ podczas prac nad nim znacznie zmienili sposób, w jaki tworzyli nowy materiał. "Lifelines" to drugi w ciągu dwóch lat album A-ha. Poprzedni - "Minor Earth Major Sky" - ukazał się po ponadsześcioletniej przerwie.
Album powstawał w Nowym Jorku, Oslo, Sztokholmie i Londynie. W roli producentów muzyków duet wspierali m.in. Clive Langer & Alan Winstanley (Madness, Elvis Costello, Morrisey) i Stephen Hague (New Order, Blur, Pet Shop Boys).
Najnowsze dzieło A-ha jest dla muzyków szczególnie ważne. To właśnie dzięki niemu odzyskali tak naprawdę wiarę w swoje możliwości.
"Wspaniała rzecz, jaka wynikła z naszego spotkania po latach, to fakt, że odkryłem w sobie nowe talenty i swoje nieznane dotąd oblicza autora tekstów piosenek. Podczas pracy nad Lifelines nabrałem pewności siebie w pisaniu, a także znalazłem nowego współautora. Pracowaliśmy razem już przez długi czas, ale teraz po raz pierwszy pracowałem z Mortenem nad muzyką. Wspaniale było przekonać się, że po tych wszystkich latach, nadal zaskakujemy siebie nawzajem, a dzięki odmiennym wpływom i gustom, jakim podlegaliśmy w ciągu minionych lat, doskonale się uzupełniamy" - powiedział Magne Furuholmen.
Najważniejsze jednak było to, że nie musieli się już wstydzić tego co robili.
"Dotychczas miewaliśmy problemy ze znalezieniem producenta. Ludzie, którzy chcieli z nami pracować, interesowali się nami tylko dlatego, że podobało im się to, co robiliśmy dawniej. A ci, z którymi my mieliśmy ochotę spróbować współpracy, uważali że nasze dawne nagrania są okropne. Był czas, kiedy gustowanie w muzyce A-ha nie należało do dobrego tonu, a pracę z nami uważano za straszny obciach. Był to problem, od którego na szczęście udało nam się uwolnić" - dodał Paul Waaktaar-Savoy.
