Reklama

"Nie mogłam iść sama do łazienki"

20-letnia piosenkarka Demi Lovato wspomina leczenie w zamkniętym zakładzie terapeutycznym.

Gwiazda Disneya trafiła do zamkniętej kliniki odwykowej w 2010 roku po tym, jak przeszła załamanie nerwowe. Demi Lovato cierpiała na bulimię i skłonności autodestrukcyjne.

Z perspektywy czasu piosenkarka twierdzi, że kilkutygodniowa terapia uratowała jej życie. Jednak młoda gwiazda zapłaciła za to wysoką cenę.

"Leczenie było początkowo bardzo trudne. Wydawało mi się, że jestem w więzieniu" - przyznaje Demi Lovato w telewizyjnym wywiadzie.

"Te wszystkie obostrzenia były konieczne, bym zrozumiała, jak bardzo jestem chora" - tłumaczy.

Reklama

"Na przykład nie mogłam iść sama do łazienki. Tylko o wyznaczonych porach miałam prawo wykonać telefon. Nie mogłam używać produktów kosmetycznych, którymi mogłabym sobie zrobić krzywdę, połykając je" - wspomina leczenie.

"Zabrano mi wiele rzeczy. Poza tym podczas jedzenia byłam cały czas obserwowana. Jeżeli nie zjadałam wszystkiego, co było na talerzu, a czasami tak się działo z powodu moich kłopotów z żołądkiem, ponosiłam konsekwencje. Na przykład miałam zakaz spożywania posiłków z innymi chorymi w kafeterii" - ujawnia.

Zobacz teledyski Demi Lovato na stronach INTERIA.PL!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Demi Lovato | piosenkarka | leczenie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama