Reklama

"Koncert życzeń" na Mystic

Grubo ponad 4 tysiące fanów muzyki metalowej pojawiło się w poniedziałek, 5 czerwca, na VI edycji Mystic Festival. Katowicki "Spodek" należał w tym roku do Slayera. Amerykańska legenda thrash metalu przygotowała dla swoich zwolenników istny "koncert życzeń".

Zanim jednak na deski "Spodka" wszedł kalifornijski kwartet, trudnemu zadaniu grania przed Slayerem starały się sprostać polskie formacje: Pandemonium, Rootwater i Virgin Snatch oraz amerykańska grupa Bloodsimple, biorąca udział w trwającej właśnie trasie twórców "Reign In Blood" na Starym Kontynencie.

Koncerty krajowych muzyków z pewnością zapiszą się złotymi zgłoskami w biografiach ich zespołów. Nie od dziś bowiem wiadomo, że wystąpienie u boku tak szanowanej i uwielbianej formacji jak Slayer, jest nie lada nobilitacją.

Łódzki Pandemonium promował w Katowicach swój nowy album "Hellspawn", którego premiera odbyła się dokładnie w dniu imprezy. Po eksperymentalnej płycie "The Zonei" z 2004 roku, wielu fanów z aprobatą przyjęło powrót łodzian do szlachetnej deathmetalowej formuły i brzmieniowego ciężaru.

Reklama

Z surową, slayerowską publiką nie gorzej poradzili sobie warszawiacy z Rootwater, których wielobarwny brzmieniowo longplay "Limbic System" ukazał się na początku marca. Zadanie nie było jednak łatwe, gdyż etniczno-rockowo-metalowa muzyka grana przez stołeczną grupę wypadła chyba najbardziej osobliwie na tle pozostałych uczestników Mystic Festival.

Jako trzeci na scenie pojawił się nowojorski Bloodsimple, w którego szeregach figurują m.in. muzycy hardcore'owych załóg Vision Of Disorder, Skrew i Downset. Ich koncert nie był jednak adresowany do fanów hardcore'a, a znacznie bardziej do sympatyków nowoczesnego thrash metalu. Z występu Amerykanów najbardziej zadowoleni mogli być zwolennicy Pantery czy Machine Head. Przypomnijmy też, że zespół miał okazję zagrać już przed polską publicznością w 2006 roku. Amerykanie wystąpili wówczas także w "Spodku", otwierając koncert Alice In Chains.

Z możliwości pokazania się w towarzystwie Slayera najbardziej podekscytowani byli jednak krakowiacy z Virgin Snatch, których muzyka nie od dziś zdradza inspiracje amerykańskich thrash metalem. Choć podopieczni Mystic Production nie uniknęli problemów technicznych (wypięcie się kabla), grupa Zielonego, Hiro, Anioła, Grysika i Jacko potwierdziła swą dobrą formę, aplikując widowni półgodzinną dawkę żywiołowego thrashu.

Kilka minut po godzinie 18., w pełnym rynsztunku przywitał kilkutysięczny tłum pomorski Behemoth - ambasador polskiego metalu. Ekipa Nergala zagrała tego wieczoru m.in. utwory: "From The Pagan Vastlands", "Chant For Eschaton 2000", "Christians To The Lions" i "Slaves Shall Serve", a także "Summoning Of The Ancient Gods" z demówki "The Return Of The Northern Moon" z 1992 roku. Nie mogło też zabraknąć premierowych kompozycji z niecierpliwie oczekiwanej, nowej płyty "The Apostasy", której premierę wyznaczono na 2 lipca. Fani w "Spodku" usłyszeli z niej porywające dynamizmem numery "Prometherion" i "Christgrinding Avenue".

Podczas koncertu gdańskich deathmetalowców czekał na nas również widowiskowy firebreathing w wykonaniu mistrza perkusji, Inferna. Oprócz ziania ogniem, ze sceny popłynęło też kilka tradycyjnych "opowieści" Nergala, m.in. o ostatniej podróży zespołu do Jerozolimy, gdzie na Golgocie - jak stwierdził frontman - nikt z muzyków nie doznał katharsis.

I choć relacja z przebycia via dolorosa miała swą owacyjnie przyjętą, metalową puentę, "drogą cierpienia" dla uszu fanów stały się, budzące pewien niesmak, zawołania lidera w języku Szekspira oraz wymowa niektórych polskich słów z angielskim akcentem. Rozumiemy, że Behemoth ciągle podróżuje po świecie, ale tym razem grali w Polsce. Na krajowym koncercie, teksty w guście "Hell Yeah" lub "Fuck Yeah" brzmiały równie światowo, co sztucznie.

Warto też dodać, że grane przez Behemoth utwory wypadły "dwa razy szybciej" niż na płytach. Owszem, ma to swój urok, niemniej nie pozostaje bez wpływu na monumentalny klimat takich numerów jak chociażby "Chant For Eschaton 2000". Były to jednak drobne elementy, które nie zdołały zaburzyć piekielnego show naszej metalowej chluby.

Monumentalnością dźwięków zaimponował za to szwajcarski Celtic Frost, dla którego występ na Mystic Festiwal był pierwszym koncertem w Europie Wschodniej w całej dotychczasowej karierze. Kultowa formacja z Zurychu miażdżyła brzmieniem niczym drogowy walec. Usłyszeliśmy m.in. klasyczne utwory z końca lat 80., w tym na początek potwornie wolny "Procreation (Of The Wicked)" oraz "Into The Crypts Of Rays", "Necromantical Screams",

"Dethroned Emperor" czy "Morbid Tales".

Nie mniejszą atrakcją było również sceniczne zachowanie, brodatego, ubranego w sutannę basisty Martina Erika Aina, kroczącego po deskach "Spodka" niczym mroczny kapłan, wygłaszający swe zatrute kazania. Koncert twórców "To Mega Therion" był z pewnością historycznym wydarzeniem, o którym długo jeszcze będzie się mówić.

Po dłuższej przerwie, która zaczynał już powoli irytować fanów, usłyszeliśmy w końcu dźwięki "Disciple", kompozycji od której "zabójcy" z Huntington Park rozpoczęli prawdziwy koncert życzeń.

"War Ensemble", "Jihad", "Die By The Sword", "Show No Mercy", "Captor Of Sin", "Mandatory Suicide, "Seasons In The Abyss", "Postmortem", "Silent Scream", "Dead Skin Mask", "Raining Blood" - to tylko niektóre pozycje z listy marzeń, jaką zaprezentował Slayer.

Z wydanej w 2006 roku, ostatniej płyty "Christ Illusion" dostaliśmy jeszcze: "Cult", "Eyes Of The Insane" oraz "Jihad", a na bis pomnikowy "South Of Heaven" i - a jakże! - "Angel Of Death".

Produkcja miejscami nie do końca idealna, ale Slayer to w końcu nie Dream Theater. Tego z jakimi reakcjami spotyka się na koncertach Kerry King, Jeff Hanneman, Tom Araya i Dave Lombardo, nie da się porównać ani z Iron Maiden, ani z Manowar, ani nawet z Metalliką. Jakkolwiek to zabrzmi, Slayer to nie są żarty, Slayer to religia.

Bartosz Donarski, Katowice

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Slayer | festiwal | Behemoth | utwory | koncert
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy