Reklama

​Michelle Gurevich z nowym albumem w Polsce

Michelle Gurevich wydała niedawno piątą płytę zatytułowaną "Exciting Times". Artystka, która wyprzedała dotychczas wszystkie koncerty w Polsce, przyjedzie 23. maja do warszawskiego Nieba, aby zaprezentować fanom najnowszy album i największe hity.

Michelle Gurevich wydała niedawno piątą płytę zatytułowaną "Exciting Times". Artystka, która wyprzedała dotychczas wszystkie koncerty w Polsce, przyjedzie 23. maja do warszawskiego Nieba, aby zaprezentować fanom najnowszy album i największe hity.
Michelle Gurevich promuje nową płytę /materiały prasowe

Michelle Gurevich zręcznie manewruje pomiędzy motywami retro i zaskakującą szczerością, tworząc tragikomiczne, sentymentalne, a zarazem melodyjne piosenki. Kanadyjka łączy humor z realizmem w mrocznych i intymnych balladach okraszonych fatalistycznymi i ciętymi tekstami.

Historia Gurevich zaczyna się w momencie, gdy jej wyprodukowany w sypialni debiutanci album, w niewyjaśniony sposób trafia do krainy jej przodków. Niedługo później płytę można usłyszeć zarówno na jachtach rosyjskich milionerów i jako dzwonki matek na całej Ukrainie. Córka baletnicy i inżyniera z Leningradu dorastała, słuchając kolekcji płyt rodziców, w której znajdowały się zarówno sowieckie nagrania, jak również klasyki lat 70. Wpływy te można usłyszeć w całej twórczości Michelle.  

Jej muzyka przywołuje skojarzenia z Nico i Leonardem Cohenem, ale także z sowieckimi gwiazdami takimi, jak Anna Pugaczowa z głosem podobnym do Tanity Tikaram. Początkowo działała pod pseudonimem Chinawoman, jednak w 2016 roku zdecydowała się na zmianę i zaczęła występować pod własnym nazwiskiem.

Reklama

W muzyce Gurevich słychać dekadenckie, dramatyczne i poważne melodie zagrane na zabytkowych instrumentach, które interpretują doświadczenie wielkiej samotności, przy okazji łącząc się z głosem, który wydaje się być znajomy, jednak wyjątkowy na tle dziedzictwa europejskiego nurtu chanson. Michelle stworzyła niszę, która obejmuje wschodnioeuropejską diasporę, berlińską scenę queer i tych, którzy po prostu lubują się w melodramatycznych balladach w stylu Charlesa Aznavoura, Zeki Mueren, czy Lucio Dallego. Dzięki temu regularnie wyprzedaje koncerty w miastach takich, jak Stambuł, Warszawa, Berlin czy Ateny.

Wszystkie albumy artystki zostały nagrane w ten sam "sypialniany" sposób, utrzymując intymność i prostotę wyrazu. Michelle stworzyła jednak nowy gatunek oparty po części na stylowych elementach melodyjnych, ale przede wszystkim na celebracji fatalistycznego podejście do pisania muzyki.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy