Reklama

W.I.E.L.K.I.E kłamstwo?

Teoria, że policja Los Angeles miała coś wspólnego ze śmiercią Notoriousa B.I.G. , okazała się być nieprawdą...

Świadek, który ponoć posiadał dowody na to, że LAPD zleciło zamordowanie słynnego rapera, przyznał się do składania fałszywych zeznań.

Niejaki Waymond Anderson, który odsiaduje obecnie wyrok dożywocia przyznał, że zeznaniami obciążającymi policję chciał pomóc rodzinie "Biggiego" w uzyskaniu odszkodowania od miasta Los Angeles.

Skazany na dożywocie świadek miał otrzymać część odszkodowania, gdyby funkcjonariuszy Rafaela Pereza i Davida Macka uznano winnymi zlecenia zabójstwa rapera.

"Nie znam ani Macka, ani Pereza. To, co powiedziałem na ich temat, było kłamstwem. Wstyd mi teraz" - powiedział Anderson.

Reklama

Oskarżenia świadka, które obciążają teraz rodzinę Notoriousa B.I.G., skomentował prawnik prowadzący sprawę:

"Raczej w tym przypadku mamy do czynienia z ukartowanymi oskarżeniami. Nie proponowaliśmy panu Andersonowi żadnych pieniędzy za oskarżenie policjantów" - mówi adwokat Perry R. Sanders Jr.

Tym samym dopisano kolejny rozdział do trwającej już 10 lat sprawy zabójstwa Notoriousa B.I.G., który został zastrzelony 9 marca 1997 roku.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy